Kreml przyznaje premię za zabijanie: ile warte jest życie?

Bombardowanie
Kreml wycenia życie ukraińskich wojskowych, fot. shutterstock.
Za sprawą redakcji The Insider do sieci wyciekła treść broszury-cennika, którym rosyjski rząd próbuje skusić żołnierzy kontraktowych do walki w Ukrainie. Nagrody finansowe przyznawane są za straty po stronie „wroga”.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Ile dla Rosjan jest warte życie ukraińskich wojskowych? Dowiemy się tego z cennika, który Kreml przedstawia potencjalnym żołnierzom kontraktowym.

Mobilne krematoria

Reżim Putina jest zmuszony do takiego działania, gdyż Rosjanie nie garną się do masowego zrywu przeciwko Ukraińcom. Informacje o mobilnych krematoriach, które posuwają się po liniach frontu w ślad za rosyjskim wojskiem przebijają się nawet przez bańkę kremlowskiej propagandy. Rosjanie świetnie zdają sobie sprawę z podejścia władz do życia własnych obywateli. Szczególnie w czasie wojen.

Przelicznik strat

Broszura z cennikiem to tzw. "Społeczny poradnik uczestnika specjalnej operacji wojskowej". Zawiera przelicznik strat zadanych wrogowi w nagrody finansowe. Jak cytuje portal Money.pl jego autorzy przewidzieli szczególnie wysokie nagrody (300 tys. rubli, czyli ponad 24 tys. zł) za zniszczenie ukraińskiego samolotu bojowego. Duże kwoty są również przewidziane za zestrzelenie śmigłowca (200 tys. rubli - ponad 16 tys. zł), a także zniszczenie plutonu ukraińskich żołnierzy czy czołgu (w obu przypadkach 100 tys. rubli - ponad 8 tys. zł).

Życie za 300 złotych

Na premię w wysokości 50 tys. rubli (około 4 tys. złotych) mogą liczyć żołnierze, którzy przyczynią się do zniszczenia drona, bojowego wozu piechoty, wyrzutni rakietowej lub drużyny (od 6 do 12 osób w każdej). Według tego „przelicznika” życie żołnierza walczącego po ukraińskiej stronie jest warte około 330 złotych.

Władimir Putin jest zmuszony do takiego ruchu, gdyż nie może ogłosić powszechnej mobilizacji wojskowej. W tej sytuacji pada ofiarą własnej propagandy: skoro, według oficjalnej narracji, nie ma wojny w Ukrainie, a zamiast niej jest „specjalna operacja wojskowa” to trudno byłoby wytłumaczyć motywację przymusowych powołań do walki. To mogłoby zostać odczytane jako utrata kontroli nad konfliktem, który według źródeł reżimowych mediów jest pasmem sukcesów rosyjskiej armii.

Informacje o broszurze poznaliśmy dzięki rosyjskiej redakcji The Insider, która ujawniła treść broszury, powołując się na źródło w radzie miejskiej Petersburga.

Czytaj dalej: 1000+ dla każdego w 2022 r.?

ZOBACZ RÓWNIEŻ