Hiszpańska inkwizycja

łuczak
Maciej Łuczak / fot. materiały prasowe
Senne, małe miasteczko Jarrow w Wielkiej Brytanii położone nad rzeczką Tyne. Akcja toczy się w 1912 r. Nagle do spokojnego mieszkania z okrzykiem „Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji!” wpada z impetem trzech biskupów w budzących szacunek i strach długich karmazynowych szatach. To jeden z najsłynniejszych skeczy Monty’ego Pythona. Cięcie. Teraz akcja przenosi się do Polski. Mamy koniec 2020 r.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 12/2020 (63)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W ustawie o Krajowej Administracji Skarbowej, ordynacji podatkowej oraz wielu innych ustawach pojawiły się nowe rozwiązania, które mają zrewolucjonizować sposób przeprowadzania kontroli skarbowych. To przecież na nie w czasach pandemii z niecierpliwością czekają od dawna polscy przedsiębiorcy! 

Ma wreszcie zostać zalegalizowane tzw. nabycie kontrolowane. Dotychczas ściganie groźnych przestępstw skarbowych polegających na niewydawaniu paragonu za żarówkę, pudełko zapałek czy zrobienie pięciu odbitek kserograficznych odbywało się w prawnej próżni. Choć nierzadko bardzo skutecznie. Teraz hiszpańska inkwizycja przebrana w ciemne kurki oraz długie płaszcze, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń, będzie mogła wpaść do warzywniaka i tam dokonać zakupu kontrolowanego kilograma jabłek. Co ważne nowe regulacje w odróżnieniu od dotychczasowych przepisów wprowadzają zasadę, że nie można wnieść uwag do sporządzonego protokołu kontroli ani go zaskarżyć. A tutaj proszę, hiszpańska inkwizycja stwierdzi, że wcale nie chodziło o zwyczajne owoce, ale o pierwszą na świecie szczepionkę na Covid-19, bo przecież polskie jabłka mają niezwykłą moc uzdrawiania. Trzeba tylko pamiętać, że należy jedno zjeść rano, a drugie wieczorem. W protokole jabłka zostaną więc zamienione na strategiczne substancje medyczne, a to już będzie wpływało na wymiar kary. Bardzo surowej kary. 

Jednak – jak wynika z założeń projektu – na celowniku fiskusa znajduje się przede wszystkim branża gastronomiczna. Oni wszak wprost kochają skarbowe przestępstwa. Skontrolowanie przy użyciu takiego prostego podstępu ponad 66 tys. takich miejsc jak pizzerie, bary oraz budki z kebabami i wykrycie w nich przekrętów (o czym przecież już doskonale wiadomo) ma przynieść Skarbowi Państwa aż 22 mln zł. Jest nawet opracowany szczegółowy biznesplan. To nie żart. Każdy urzędnik na dokonanie zakupu kontrolowanego ma dostać 50 zł. Przy zakładanej liczbie 170 tys. rocznych kontroli, przełoży się to na konieczność zainwestowania bagatela 8,5 mln zł. Rachunek jest jednak dość prosty – czysty zysk wyniesie aż ponad 14 mln zł! Sukces będzie więc znaczący, a do tego hiszpańska inkwizycja będzie mogła się najeść do syta. Za „pięć dych” można przecież kupić przeciętnie aż dwie pizze albo ze cztery kebaby. Wystarczy na obfity lunch. Warunkiem koniecznym, aby ten ambitny plan wypalił, jest funkcjonowanie branży gastronomicznej i nie wygaszanie jej z powodu szalejącej epidemii. 

Hiszpańska inkwizycja – już w swoich pięknych karmazynowych strojach – będzie mogła także prowadzić zwyczajne kontrole skarbowe. Już bez jakiegokolwiek kamuflażu. Tu jednak także mamy nowość. Oto ma zostać wprowadzona zasada tzw. prekluzji dowodowej. Jedynie do końca takiej kontroli przedsiębiorca będzie mógł powoływać wszystkie istotne dla siebie fakty oraz wskazywać ważna dowody w sprawie. Później będzie to już niemożliwe. Przecież celem jest szybkie wymierzenie kary! Hiszpańska inkwizycja nie ma ani chwili na tracenie czasu. Kolejna rewolucyjna zmiana dotyczy postępowania egzekucyjnego. Gdy podatnik będzie winien fiskusowi ponad 5 tys. zł i nie będzie można tej kwoty wyegzekwować, to pojawia się możliwość czasowego zajęcia środka transportu albo towarów dłużnika. To świetny pomysł. Kto nie płaci, ten nie jedzie! Proste. 

Na te zmiany przedsiębiorcy jeszcze czekają, ale już za to został wprowadzony specjalnie dla nich program „500 minus”, który jest związany z „odpaleniem” nowego jednolitego pliku kontrolnego (JPK-VAT). Fiskus może bowiem na każdego podatnika nałożyć karę w wysokości 500 zł za każdy błąd „uniemożliwiający weryfikację prawidłowości transakcji”. Może to być związane z niewłaściwym wskazaniem „specjalnych kodów dla towarów i usług mieszczących się w katalogu GTU”. A jest to teraz obowiązkiem każdego polskiego przedsiębiorcy. 

Zawczasu więc ostrzegam i uwrażliwiam wszystkich na zupełnie nowe zagrożenia. Porzućmy ostatecznie już wszelkie nadzieje i w każdej chwili spodziewajmy się nalotu hiszpańskiej inkwizycji. 

 

My Company Polska wydanie 12/2020 (63)

Więcej możesz przeczytać w 12/2020 (63) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ