Giełda marzeń z dzieciństwa

Rafał Nobis
Rafał Nobis, fot. materiały prasowe
Wiesz czym jest Charizard? Nie? To żałuj, bo może masz na strychu kartę z jego wizerunkiem, za którą kolekcjonerzy są gotowi zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Inwestycje alternatywne stają się coraz popularniejsze, a zdaniem wielu są pewniejsze i lepiej oprocentowane niż lokaty.

Czerwiec, czwartkowy poranek. Wreszcie słonecznie po kilkunastu dniach deszczu. Punktualnie o godz. 9 do umówionego wcześniej spotkania na Zoomie dołącza Rafał Nobis, właściciel największej w Polsce kolekcji kart Pokémon PSA 10. Na ekranie widzę niepozornego dwudziestokilkulatka w okularach, a za nim wielką ramkę z kartami. – Ile jest wart ten zestaw w tle? – zagajam rozmowę. – Około 1,5 mln zł. A to tylko fragment kolekcji, bo niektóre egzemplarze trzymam w skrytkach bankowych – słyszę po chwili w odpowiedzi. 

Pod koniec zeszłego roku duże poruszenie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, wywołała sprzedaż karty z Charizardem z 1999 r. Egzemplarz, który na początku można było kupić za kilkanaście tysięcy dolarów, osiągnął cenę 350 tys. dol., stając się tym samym jedną z najdroższych kart Pokémon w historii. Oczywiście nie ma się co łudzić, że każdy może zostać milionerem dzięki miłym stworkom, jednak wspomniana aukcja świetnie oddaje skalę zjawiska.

Pokémony zawładnęły światem jeszcze w latach 90., a moda na nie dotarła również do Polski. Pojawiły się filmy animowane, magazyny, wszelakie gadżety oraz gra karciana Pokémon Trading (TCG), którą interesują się obecnie nie tylko najwięksi fani franczyzy, ale także inwestorzy. Na przestrzeni lat zainteresowanie Pikachu i spółką spadało, ale ponownie wystrzeliło w 2016 r. za sprawą gry Pokémon GO. Zadziałał głównie sentyment – ówcześni dwudziestoparolatkowie mogli wrócić do czasów, kiedy największym problemem była nieznajomość kolejnych ewolucji Squirtle. No i w całe zjawisko wkręcili się celebryci. Rafał Nobis wspomina, że kiedyś skontaktował się z nim syn Davida Beckhama z prośbą o wycenę kart.

Z punktu widzenia inwestorów, większe znaczenie, niż boom na Pokémon GO, miała rosnąca popularność youtuberów, którzy w swoich filmach prezentowali poszczególne karty. Jednym z takich twórców jest Logan Paul – niektóre egzemplarze, na fali koronawirusa i jego klipów, podrożały nawet o kilkaset procent. – To raczej niestabilny rynek. Karty Pokémon są bardzo podatne na zmiany cen, ich hype’owanie i dumpowanie – uważa Nobis, który kolekcjonuje nie tylko karty, ale również różne gadżety związane z franczyzą. Jego ulubionym Pokémonem jest czworonożny Bulbasaur – jedną z kart z jego wizerunkiem posiada jako jedyny na świecie. 

Bez specjalistycznej wiedzy na Pokémonach bardzo łatwo się, kolokwialnie mówiąc, przejechać. Generalnie uznaje się, że największą wartość kolekcjonerską mają pierwsze sety, dotyczące pierwszej generacji Pokémon, a więc tej najpopularniejszej. Charizard jest tak cenny, ponieważ zawsze był jedną z najpotężniejszych i najrzadszych kart. Podobne niuanse trzeba znać, jeśli chce się na poważnie zarabiać na kartach Pokémon. – Małą wartość mają karty np. ze Staryu, bo ten Pokémon nigdy nie budził większych emocji. Za to taki Eeevee zawsze będzie pożądany. Trzeba znać przywiązanie fanów do poszczególnych stworków – mówi mi jeden z kolekcjonerów kart. W Kaliforni jest np. osoba zbierająca wyłącznie egzemplarze z Chansey. Cena takiej kolekcji już teraz może przyprawić o zawrót głowy.

Inwestowanie w karty Pokémon TCG jest trudne jeszcze z jednego względu. To produkt bardzo podatny na uszkodzenia, nieodporny na wilgoć, a wiadomo, że dużą wartość mają jedynie egzemplarze w najlepszym stanie. – Karta potrafi się uszkodzić, jeśli spadnie ci na podłogę – zauważa Nobis.

Ceny kart – jak słyszę – drożeją od rocznicy do rocznicy. Za kilka lat czeka nas 30-lecie gry. – Do tego czasu nic ciekawego zapewne się na rynku nie wydarzy, za to samo 30-lecie będzie największym pickiem w historii Pokémonów – przewiduje Rafał Nobis.

Lord vader w swetrze

Inwestycje alternatywne stają się coraz popularniejsze. Przykłady z ostatnich lat dowodzą, że zarabiać można praktycznie na wszystkim – od kart kolekcjonerskich, przez sneakersy, po whisky i komiksy. W 2014 r. legendarny pierwszy numer serii „Action Comics” z 1938 r., który w chwili premiery kosztował kilkanaście centów, sprzedano za ponad 2,6 mln funtów. Jakiś czas temu firma Raisin przeanalizowała dobra kolekcjonerskie, które...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 7/2021 (70)

Więcej możesz przeczytać w 7/2021 (70) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ