Domiar na zdrowie

łuczak
Maciej Łuczak / fot. materiały prasowe
Aż 112 lat liczył sobie najstarszy podatnik, któremu w sposób automatyczny zaakceptowano deklarację w systemie e-PIT. – To niesamowite, węgiel? A skąd pan bierze węgiel? („Miś”).
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2023 (95)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Taką m.in. informacją pochwaliła się Krajowa Administracja Skarbowa, przedstawiając dane za 2022 r. To zaiste wielki – jak hałdy węgla na Węgorzewskiej – sukces. W tym przypadku jedyną przecież zasługą leciwego obywatela było to, że w ogóle dożył takiego wspaniałego wieku. I to pomimo pandemii, fatalnej służby zdrowia, konfliktu zbrojnego w Ukrainie, szalejącej inflacji oraz globalnego ocieplenia. Drugim rekordem jest kwota aż 27 mld zł zwrócona podatnikom PIT. Jej warto się dokładnie przyjrzeć, zakładając okulary z grubymi szkłami, które zapewne nosi nasz skromny polski Matuzalem (ten biblijny żył przecież aż 969 lat!).

Rekordowy zwrot, o 17 mld zł większy niż w 2021 r., był ogłoszony jako niepodważalny dowód naszego wspaniałego życia w socjalnym państwie dobrobytu. A oddano przecież tylko pieniądze przysługujące ciężko pracującym obywatelom. Te pieniądze im się po prostu należały - jak to ktoś już to pięknie powiedział. Instytucja zwrotu podatku, to chyba oczywiste, powinna służyć jedynie dokonywaniu stosownej korekty uiszczonej w ciągu całego roku publicznej daniny. Propagandowe zachwyty są więc zdecydowanie niestosowne. 27 mld zł do zwrotu oznacza bowiem, ni mniej, ni więcej, że taką właśnie kwotę fiskus nadmiarowo sobie pobrał z naszych kieszeni. Cóż więc jest zatem nadzwyczajnego w tym, że teraz je nam oddaje? Dodatkowo należy pamiętać, że przepływy następują także w drugą stronę - niektórzy musieli także nieco dopłacić - a było tego ponad 10 mld zł. Analogia dotycząca zwrotu nadpłaconych podatków nasuwa się zatem prosta. Oto wytatuowany mięśniak zabiera nam w parku rower. Pojedzie nim sobie po piwo, zrobi slalom między drzewami, na ramie przewiezie swoją jeszcze bardziej wytatuowaną dziewczynę i w końcu się mu to wszystko znudzi. Przecież to nie hulajnoga elektryczna i trzeba ciągle pedałować. Łaskawie więc oddaje nam rower, który powraca do swojego prawowitego właściciela. To niesamowite. Wow!

Teraz w okularach oprawionych w kościaną grubą oprawkę przyjrzyjmy się jeszcze składce na ubezpieczenie zdrowotne. Nowy Polski Ład sprawił, że w 2022 r. zapłaciliśmy z tego tytułu budżetowi państwa aż 122 mld zł. O 19 mld więcej niż w poprzednim roku. Najważniejsze jest jednak to, że poprzednio odliczeniu od podatku podlegało aż 86,11 proc. wysokości opłaconej składki. Teraz – co najważniejsze – podatnicy, którzy są na skali podatkowej, w ogóle nie mogą tego zrobić. Pozostali „coś tam, coś tam” mogą z nią jeszcze zrobić, obniżając nieco wysokość swoich zobowiązań. Lwia część składek zdrowotnych nie jest zatem odliczana od podatku, a więc w konsekwencji pozostaje w budżecie państwa. Skromnie licząc zysk z tego tytułu, bagatela, wynosi pewnie ze 100 mld zł. Zwracają nam prawą ręką, ale zabierają lewą. Parafrazując znane powiedzenie Mikołaja Gogola (już wiemy, że był Ukraińcem, choć pisał po rosyjsku), możemy zatem stwierdzić: Jeden tam tylko jest porządny człowiek – poborca podatkowy, ale i ten, prawdę mówiąc – świnia!

Rekordzista Polski w płaceniu składki zdrowotnej, współwłaściciel dużej firmy technologicznej, płaci na NFZ ponad 100 tys. zł miesięcznie. Jej minimalna kwota – przypominam - wynosi natomiast „tylko” 314,10 zł. A potem rośnie w zależności od wysokości dochodu. Nie jest to żadne ubezpieczenie, ale normalny podatek agresywny, sorry - progresywny. Za zapłaconą składkę otrzymujemy jedynie prawo do miejsca w długiej kolejce do lekarza państwowej służby zdrowia. Do wielu zabiegów takiej kolejki nawet nie ma, bo na kasę chorych po prostu się ich nie przeprowadza. Przykładowo u dentysty możemy liczyć na leczenie kanałowe jedynie zębów przednich „od kła do kła”. I znowu parafraza złotej myśli Gogola: „U nas w Polsce szpitale są w ogóle niepotrzebne, bo kto ma wyzdrowieć i tak wyzdrowieje, a kto ma umrzeć to i tak umrze”. Jeśli taki sprytny plan uda się do końca przeprowadzić to wszystkie składki zdrowotne będzie można przeznaczać na zupełnie inne cele. Tak jak teraz na laptopy dla czwartoklasistów wręczane po to, aby ich rodzice miesiąc później właściwie oddali swój głos oraz na nagrody specjalne dla nauczycieli z okazji 250 rocznicy utworzenia Komisji Edukacji Narodowej (1125 zł brutto).

Składka na ubezpieczenie zdrowotne wskutek zmian, jakie przyniósł nam Nowy Polski Ład, przeniosła nas zatem błyskawicznie w „minione dobre czasy”, kiedy powszechnie stosowano tzw. domiary podatkowe. Encyklopedia PWN podaje taką oto ich definicję: „instrument fiskalny stosowany wobec przedstawicieli sektora prywatnego w miastach przez władze skarbowe PRL po 1947 r. w celu zmuszenia ich do rezygnacji z działalności gospodarczej”. Cóż, niewielkie mamy pole manewru. Wypijmy zatem. Na zdrowie!

My Company Polska wydanie 8/2023 (95)

Więcej możesz przeczytać w 8/2023 (95) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ