Czas grubancypacji

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2025 (119)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Wraz z Urszulą Chowaniec napisała pani książkę „Grubancypacja. O grubości bez przepraszania”. Skąd taki pomysł?
Książka jest przedłużeniem naszego podcastu „Vingardium Grubiosa”, który wydajemy. Główną motywacją była potrzeba zebrania w jednym miejscu różnych argumentów, badań i narracji przeciwko dyskryminacji osób z większą masą ciała. Temat jest kontrowersyjny, ale zależało nam, by nie polaryzować debaty na temat grubości. Chciałyśmy raczej dać narzędzia osobom, które zmagają się z uprzedzeniami z tego powodu, a jednocześnie wzbudzić refleksję u tych, którzy - być może nieświadomie - dokładają cegiełkę do tej dyskryminacji.
W książce wyraźnie rozdzielacie narrację antydyskryminacyjną od medycznej. Dlaczego?
Bo to dwie zupełnie różne rzeczy. Medycyna od co najmniej stu lat zajmuje się tym, jak większa masa ciała wpływa na nasze zdrowie. Do dziś zresztą trwają na ten temat spory, nie wypracowano nawet definicji otyłości, która nie budziłaby wątpliwości. Natomiast to, co po angielsku nazywa się fat liberation, a co my nazywamy „grubancypacją”, dotyczy czegoś innego. Chodzi o to, że niezależnie od tego, czy ktoś jest osobą zdrową, czy chorującą, należy się jej szacunek i możliwie równe szanse.
Przeciwnicy ciałopozytywności przekonują, że sankcjonuje ona niezdrowy tryb życia…
Tyle że grubancypacja nie jest „promocją otyłości”. Podobnie, jak promocją otyłości nie jest domaganie się, by lekarze traktowali osoby grube podmiotowo albo wyrażanie wątpliwości dotyczących niektórych form leczenia. Prawda jest bowiem taka, że osoby grube w gabinecie lekarskim zamiast diagnozy niekiedy otrzymują uprzedzenia.
Na przykład?
Często słyszą polecenie, że muszą schudnąć, bez odpowiedniego zajęcia się innymi sferami ich zdrowia. W efekcie wchodzą w błędne koło chudnięcia i tycia, co tylko pogarsza sytuację. Zresztą, rzekoma troska o stan zdrowia osób grubych to często tylko przykrywka do dyskryminacji i ukrycia prawdziwych motywów. Gorsze traktowanie osób o większej masie ciała w pracy nie dotyczy przecież wcale stanu zdrowia, lecz wyglądu. Nie ma więc nic wspólnego z wymiarem medycznym.
Wyobraźmy sobie, że jestem pracodawcą, który chciałby zapobiegać dyskryminacji ze względu na rozmiar ciała w mojej firmie. Od czego powinienem zacząć?
Na początek mógłby się pan przyjrzeć infrastrukturze, a więc chociażby temu, jak wygląda przestrzeń biurowa. Czy np. przejścia i korytarze są na tyle szerokie, by dwie grubsze osoby mogły się w nich bez skrępowania mijać? Albo czy w biurze jest przynajmniej kilka szerszych foteli i krzeseł, które zapewnią komfort siedzenia osobie mającej większą wagę. Niestety, nasz świat jest projektowany dla osób szczupłych, warto więc czasem popatrzeć na niego oczami osoby, która ma większą wagę. Wprowadzenie takiej perspektywy częściowo się udało w kontekście osób z niepełnosprawnościami, dziś już nikogo nie dziwi toaleta, do której można wejść poruszając się na wózku, czy podjazd obok schodów. To dobra zmiana.
Co można by zrobić w drugiej kolejności?
Kolejny krok jest już trochę trudniejszy, bo dotyczy komunikacji. Zwłaszcza w korporacjach mamy nieraz do czynienia z fatfobiczną narracją dotyczącą chociażby programów benefitowych czy wellnessowych. Niestety, pogłębia ona dyskomfort różnych osób. Celowo mówię „różnych”, bo dotyczy to nie tylko osób grubych, ale też np. szczupłych, które mają zaburzenia odżywiania. Te ostatnie w Polsce są również istotnym problemem, o którym jednak bardzo mało się mówi.
W książce pisze pani, że żyjemy w „kulturze diety”. Czy ona wpływa również na sferę zawodową?
Oczywiście! Mówiłam już o benefitach, z których wynika, że bycie szczupłym jest bardziej wartościowe. Ale są też kwestie bardziej praktyczne, jak chociażby niedostosowanie służbowych ubrań do większych rozmiarów ciała.
A jak walczyć z fatfobicznymi uprzedzeniami?
Świetnym rozwiązaniem są, oczywiście, szkolenia. Dobrze jednak, żeby to nie było jednorazowe wydarzenie w formie webinaru, lecz umiejętnie przeprowadzane przez specjalistów, angażujące warsztaty. Wartościowym narzędziem jest na pewno profesjonalny audyt kultury organizacyjnej, który obejmuje różne aspekty ewentualnej dyskryminacji. Bardzo pomaga też wiedza, że wszyscy jesteśmy podatni na uprzedzenia. Świadomość tego faktu pomaga nam kwestionować własne stereotypowe przekonania i w efekcie zmieniać dyskryminujące postawy.

Więcej możesz przeczytać w 8/2025 (119) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.