Polacy znów w kinach. Ale powrót do wyników sprzed pandemii potrwa co najmniej rok

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Tomasz Jagiełło - prezes zarządu Helios S.A. - przyznał w rozmowie z "My Company Polska", że wyniki finansowe mogą ustabilizować się dopiero w przyszłym roku. Choć trudno tu o jakiekolwiek wiarygodne szacunki, bo pandemia wciąż trwa.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Po wielotygodniowym lockdownie, kina na w miarę szeroką skalę zaczęto otwierać dopiero w lipcu - najpierw zrobił to Helios, później Cinema City oraz Multikino. Pandemia oczywiście gigantycznie wpłynęła na odzwiedzalność kin. Z danych Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wynika, że w lipcu sprzedano aż o 89 proc. biletów mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Brakowało głośnych premier, a stare hity nie potrafiły przyciągnąć widzów w momencie, kiedy sporo Polaków wciąż boi się o swoje zdrowie. - Kina są uzależnione od premier, więc bez nich nie będą w stanie funkcjonować na tym samym poziomie i przyciągać widzów przed ekrany. Tworzy się trochę problematyczne zamknięte koło, bo studia filmowe opóźniają wielkie hity, licząc na zyski w przyszłości, ale kina bez tych premier nie będą w stanie zarobić na utrzymanie, prezentując jedynie starsze tytuły przy reżimie sanitarnym - uważa Adam Siennica, zastępca redaktora naczelnego serwisu naEKRANIE.pl.

Na szczęście dla kin - i z pożytkiem dla widzów - tzw. hity powoli zaczynają wkraczać na kinowe ekrany. W lipcu młodsi widzowie otrzymali kolejną opowieść o przygodach Scooby-Doo, natomiast sierpień przyniósł nam długo wyczekiwanego "Teneta" Christophera Nolana oraz wątpliwej jakości - ale wciąż hitową - "Pętlę" Patryka Vegi. I to właśnie w kontekście tych dwóch tytułów należy mówić o pierwszym poważnym odbiciu branży filmowej, bowiem "Tenet" zgromadził w dwa weekendy ponad 171 tys. kinomanów, z kolei "Pętlę" w premierowy weekend obejrzało ponad 178 tys. widzów (to więcej niż poprzednia produkcja Vegi - "Bad Boy" - która debiutowała przecież jeszcze przed wybuchem pandemii).

Tomasz Jagiełło przyznał w rozmowie z "Business Insider", że w sierpniu kina Helios odwiedziło zaledwie 22 proc. widowni z analogicznego miesiąca zeszłego roku, natomiast we wrześniu może to już być ponad 30 proc. Jedno jest pewne - Polaków ciągnie do kin, dlatego potrzebne są kolejne hity. Niedługo na ekranach zagoszczą m.in. aktorska wersja "Mulan", "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komedy" czy - jeśli nic się nie zmieni - kolejna część serii o agencie 007.

Należy przy tym pamiętać, że kina muszą działać w określonym reżimie sanitarnym. - Rygorystycznie przestrzegamy wszystkich wytycznych sanitarnych. W mojej opinii kino jest obecnie miejscem o wiele bezpieczniejszym niż inne, które odwiedzamy codziennie - przyznaje prezes Helios S.A.

Na ile kwestia bezpieczeństwa jest ważna dla polskiego widza? Adam Siennica: - Ten aspekt zawsze będzie istotny dla pewnej grupy widzów traktujących poważnie sytuację z pandemią. Oni będą unikać takich rozrywek, bo nie będą czuć się bezpiecznie. Trudno oszacować jak duża to grupa, ale na pewno jest ona obecna. Jeśli ktoś lekceważy zasady bezpieczeństwa w związku z pandemią koronawirusa, to żyje jakby nic się nie działo, więc kwestia bezpieczeństwa w kinach nie ma dla niego znaczenia. A takie osoby będą wpływać na brak chęci do kinowej wycieczki w tej pierwszej grupie. Obie strony mają na siebie wpływ i to przez długi czas będzie problemem. Szczególnie przy wzroście zakażeń w Polsce.

Ceny biletów w górę

Od tygodnia planuję wybrać się na premierowy pokaz "Mulan" - mam ogromny sentyment do animowanej wersji. Przyzwyczajony do kosztów jeszcze sprzed kilku tygodni, kiedy wszystkie kina - walcząc o widza - znacząco obniżyły ceny biletów, mocno się zdziwiłem, gdy dowiedziałem się, że za wejście będę musiał znów zapłacić 22 zł. Po pandemicznej wojnie cenowej nie pozostał żaden ślad. Oczywiście za jakość trzeba płacić, a więc powrót do cen sprzed lockdownu nie będzie dla mnie żadną przeszkodą, szkoda jednak, że multipleksy nie komunikują tego faktu tak ochoczo, jak ochoczo zapowiadały obniżki. No ale w końcu kogo miałby zachęcić wzrost cen...

Jak będą wyglądały kina i ich oferta po wygaśnięciu pandemii? Adam Siennica nie ma wątpliwości, że zmieni się wszystko: - Przede wszystkim bezprecedensowa umowa studia Universal z siecią kin AMC pokazuje, że branża skraca okno wyłączności dystrybucji kinowej z 90 do 17 dni. To wkrótce może być standardem, bo hollywoodzcy potentaci nie będą mieć wyboru - oznacza to, że istnieje szansa, że kino po pandemii będzie bardziej oparte na blockbusterach, bo widzowie pójdą dla spektaklu efektów specjalnych na wielkim ekranie, a mniejsze filmy, przez powyższy przykład, mogą od razu trafić do VOD albo nie będąmieć zainteresowania w kinach, skoro każdy będzie mógł obejrzeć je po dwóch tygodniach w domowych zaciszu.

Ponado - jak wskazuje zastępca redaktora naczelnego naEKRANIE.pl - pandemia wpłynie również na jakość filmów, bowiem reżim sanitarny na planach filmowych wymusza zmiany w scenariuszach i większą kreatywność twórców, by osiągać cele bez narażania zdrowia i życia ekipy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ