O oczekiwaniu
Materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 12/2018 (39)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
W świecie, w którym grube kilkadziesiąt procent treści rozpowszechnianych w sieci jest fałszywe, takie „ponoć” jest zasadne. Ale nieważne, czy powiedział to Jack Ma, czy Janek Nie Ma. Nawet niespecjalnie ważne są intencje autora tej wypowiedzi. Ważna jest jej treść i wnioski, jakie z niej wyciągamy. Truizmem jest stwierdzenie, że myślenie to proces niezwykle skomplikowany. Ale taki właśnie jest. Rezultaty myślenia przybierają różne formy komunikacji z otoczeniem. Może to być słowo (wypowiedziane – w rozmowie, w formie wykładu, zaśpiewane, wyrecytowane… napisane – w formie listu, artykułu, książki, wiersza, felietonu…) lub inne działanie (gest, przytulenie, odepchnięcie, uderzenie…), produkt, dzieło sztuki. Warto oczywiście szukać odpowiedzi na pytanie, „co autor miał na myśli”, ale ponieważ często chodzi o rzeczy niedoskonałe, w sensie odzwierciedlenia intencji twórcy, dobrze też samemu coś na tej myśli mieć... A więc nie sugerujmy się tym, że słowa te przypisuje się jednemu z najbogatszych ludzi na świecie. Bo naprawdę bogactwo materialne nie oznacza monopolu na mądrość. Bogactwo jest wynikiem pewnej układanki i to nie tej najważniejszej w naszym życiu. Zastanówmy się raczej, czy te słowa trafnie opisują rzeczywistość. Zinterpretujmy je na nasze potrzeby.
Oczekiwanie to mniej więcej to samo, co bierność. Mniej więcej, bo czasami jest elementem bardzo aktywnego procesu: np. jesienią tego roku poszedłem w nocy do lasu nasłuchiwać jeleni na rykowisku – droga była uciążliwa i wymagała sporo wysiłku, a potem oczekiwałem... Oczywiście nie chodzi tu o takie czekanie, lecz właśnie o bierność. Ludzie czekają na lepszą koniunkturę, na lepsze czasy, lepszą pracę, na ładną pogodę, na wymarzonego partnera, na to, że problem sam się rozwiąże, a naczynia w kuchni zmyje ktoś inny… Jednak rzadko się zdarza, by takie czekanie przyniosło wymarzony rezultat. A kiedy nie przynosi, to czekający zaczynają obwiniać wszystkich wokół o swoje niepowodzenia lub adaptują filozofię, zgodnie z którą, wszystko, co się dzieje, jest wolą Stwórcy. Można i tak. Ale można też działać. Bez działania „naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic – aż do końca”, jak pięknie napisał Michał Zabłocki, a równie pięknie zaśpiewał Grzegorz Turnau. Nawet Stwórca musiał przecież zadziałać, aby stworzyć swoje Dzieło.
Nie można nikogo winić za swoje niepowodzenia, jeśli nie daje się sobie szans na powodzenie. Jeżeli czekamy i nic nie robimy, na co liczymy? Nawet wygrana na loterii wymaga działania, bo najpierw trzeba zarobić, żeby stać nas było na los, a potem podjąć ryzyko, kupując go. Rzecz jasna nie zawsze działanie przynosi spodziewany efekt. Czasami nie mamy do czegoś predyspozycji, nie potrafimy lub działamy byle jak. Czasem nie mamy szczęścia. Albo trafiamy na oszusta.
Przyczyn porażek lub niedostatecznego sukcesu jest wiele. Lecz to nie usprawiedliwia bierności. Oczywiście autor sentencji, do której się odnoszę, pewnie celowo przerysował problem, aby wywołać reakcję, skłonić do większej aktywności, do podejmowania ryzyka. Przecież każdy z nas działa. Tylko robimy to różnie. Dlatego, że jednemu wystarczy skromne życie, innemu potrzebne są private jety, a jeszcze inny chce zmieniać świat na lepsze. Każdy ma swoją filozofię życiową, swoje specyficzne cechy i szansę bycia lub niebycia we właściwym miejscu i czasie. Jest nas kilka miliardów i każdy z nas ma szansę. Tylko trzeba po nią sięgnąć. Tak, jak choćby mierzący ledwie 165 cm wzrostu i ważący podobno mniej niż 50 kg Ma Yun czy – z kompletnie innej beczki – Waris Dirie. Kto nie zna tej drugiej historii, bo pierwszą znają już chyba wszyscy, niech obejrzy film „Kwiat pustyni” z nieziemską Liyą Kebede. Oprócz niesamowitych wrażeń estetycznych, jakich dostarcza nam Liya, wyniesiemy z niego zrozumienie, czym czekanie różni się od działania.
Więcej możesz przeczytać w 12/2018 (39) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.