Elektrykiem na wakacje

Jeszcze kilka lat temu, szczególnie w naszym kraju, wyjazd na wakacje samochodem elektrycznym wymagał odwagi, determinacji oraz starannego zaplanowania podróży. Co więcej, na taki wyjazd trzeba było zarezerwować zdecydowanie więcej czasu niż gdybyśmy podróżowali samochodem spalinowym. A jak jest dziś? Okazuje się, że z pewnymi zastrzeżeniami, auto na prąd jest już realną wakacyjną opcją. Po pierwsze, w wielu nowych modelach mamy na pokładzie odpowiednio pojemne baterie, które zapewniają kilkaset kilometrów zasięgu. Po drugie, nawet w Polsce mamy przy drogach coraz więcej ładowarek. I w końcu po trzecie, uzupełnianie energii w nowych modelach staje się coraz szybsze. Nie trzeba wliczać w podróż wielu godzin z przeznaczeniem na ładowanie.

Coraz więcej ładowarek, ale nadal ich za mało

Według danych pochodzących z końca I kwartału bieżącego roku, mamy w Polsce już przeszło 5,3 tys. ogólnodostępnych punktów ładowania w ramach 3,2 tys. stacji. Tyle że tylko jedna trzecia tej liczby to szybkie ładowarki DC, które mogą realnie służyć do uzupełnienia prądu na trasie. A żeby było jeszcze ciekawiej, niewiele z nich osiąga moc ładowania ponad 100 kW, która pozwala uzupełnić zapas energii naprawdę szybko. W Polsce nie mamy zatem jeszcze sytuacji idealnej.

Tym bardziej że duża część szybkich ładowarek znajduje się przy autostradach i drogach ekspresowych. Da się już w miarę swobodnie podróżować wieloma odcinkami autostrad A1 i A2 oraz drogami S7 i S8. W praktyce punkty ładowania powinniśmy znaleźć tam w odległości nie większej niż 50-70 km. To wystarczy, by nie obawiać się, że pozostaniemy w polu z rozładowanym autem na prąd. Jeżeli jednak opuszczamy główne szlaki komunikacyjne, zaczynają się kłopoty. Wyjazd w górskie rejony Dolnego Śląska, na Podlasie, wschodnie Mazury czy szczególnie w Bieszczady ciągle wymaga naprawdę doskonałego planowania. Trzeba też znaleźć miejsce noclegowe, w którym mamy do dyspozycji jakąkolwiek ładowarkę, bo podłączenie do gniazdka 230 V zwykle nie rozwiązuje problemu. Pobieranie prądu o tak niskiej mocy sprawia, że uzupełnienie energii w baterii przeciętnego elektryka może trwać dobę, a czasem i dłużej. Aby sprawdzić, czy w miejscu planowanego urlopu jest jakakolwiek szybka ładowarka, można jednak skorzystać z aplikacji takich jak np. PlugShare.

Żonglerka kartami i aplikacjami

Zwykle jednak potrzeba jeszcze więcej aplikacji, by szybko i bez problemu ładować samochód z użyciem dostępnego przy trasie urządzenia. W Polsce mamy przecież wielu operatorów ładowarek, podobnie jak jest dużo różnych firm obsługujących stacje benzynowe. Tyle że tankowanie benzyny jest o wiele łatwiejsze: wystarczy napełnić bak i zapłacić. Ładowanie wymaga zaś rejestracji w systemie operatora i zwykle także podpięcia karty płatniczej. Co więcej, tych operatorów jest wielu.

Największym pozostaje GreenWay Polska – posiadanie aplikacji tej firmy pozwala na skorzystanie z największej liczby urządzeń. Co więcej, GreenWay współpracuje np. z Shellem, więc z użyciem karty flotowej Shell Recharge (albo analogicznej aplikacji) można...