Powiedz mądrze coś o sobie

© Andrzej Wieteszka
© Andrzej Wieteszka 53
Coraz więcej firm, także polskich, prowadzi swoje blogi. Szukanie tam sensownych wiadomości nie jest stratą czasu, ale bywa, że przeżywa się zawód.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2017 (17)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Z racji swoich zainteresowań śledzę blogi polskich spółek telekomunikacyjnych. Mają one okresy lepsze i gorsze. Lepsze są wtedy, gdy przestają być marketingowym lub PR-owym narzędziem służącym do osiągania jakichś konkretnych celów, a stają się dostawcą informacji, czasami takich, które w inny sposób trudno byłoby firmie sprzedać. Pewnie to też marketing i PR, ale jakby bardziej strawny. W przypadku blogów oczywiście najciekawsze są komentarze ich czytelników. To w nich – bez względu na to, do jakiej kategorii zaliczyłbym główny wpis – odzwierciedla się prawdziwe życie. Niestety, niektóre ciekawe komentarze żywot mają krótki – zostają zmoderowane. 

Zwyczaj pisania blogów dotarł do nas – jak wiele innych – z USA. Tamtejsze blogi firmowe też czytam, choć nie wszystkie i nie tak regularnie jak polskie telekomunikacyjne. Część tych amerykańskich to skarbnica wiedzy. Dzielą się nią ochoczo, sypią przykładami, liczbami i na ich podstawie można wiele się dowiedzieć nie tylko o firmie, ale też o branży. Bywa, że w blogu można znaleźć cenne informacje, które uzupełniają suchy raport giełdowy czy komunikat prasowy napisany zgodnie z kanonem sztuki PR. 

Są też oczywiście blogi słabiutkie. Pisane, bo tak wypada. Ostatnio na taki trafiłem, gdy zainteresowałem się informacją o 2,25 mln dol. finansowania zalążkowego, które dostała pewna spółka oferująca opiekę nad kotami i psami. W komunikacie prasowym na temat tego finansowania było o niej nieco informacji, ale coś mnie ciągnęło, żeby się dowiedzieć więcej. Jej strona www zachęcała do przeglądania, więc z dziennikarskiej ciekawości zajrzałem do cennika. Wynikało z niego, że usługi związane z wyprowadzaniem, karmieniem czy pielęgnacją psa są tańsze niż opieka nad kotem. Z informacji, które znajdują się w zakładce o firmie, dowiedziałem się, że założyły ją i zarządzają nią panie. Potem przyszedł czas na blog. Zupełnie jednak pozbawiony interesujących informacji. No, może poza jedną: psów przebywających długo na słońcu nie należy smarować kremem z filtrem przeciwsłonecznym przeznaczonym dla ludzi. Są do tego specjalne psie preparaty. 

Rozczarowany, choć nieco rozbawiony, po kilku chwilach spędzonych na klikaniu postanowiłem sprawdzić, jak to jest, gdy chce się zostać klientem tej firmy. I włosy mi się wyprostowały. Zbierając zgłoszenia klientów i informacje o ich zwierzątkach, czyniła to na stronie działającej na niezabezpieczonym łączu internetowym. Zwykłe http. A w arkuszu zgłoszeniowym, poza imieniem i nazwiskiem, należało podać swój adres, numer telefonu i kilka innych informacji zarówno o zwierzaku, jak i np. kontakt do jego weterynarza. 

Przyznam, że to beztroskie podejście do danych potencjalnych klientów zniechęciło mnie do spółki, która dostała 2,25 mln dol. na wzrost swego biznesu. Pozostaje mieć nadzieję, że jej nowi akcjonariusze dopilnują kwestii związanych z bezpieczeństwem. 

Dobry firmowy blog, tak jak dobrze napisany raport roczny, może pomóc spółce. Duże firmy o tym wiedzą. Małe, które nie zatrudniają specjalistów od PR i mają blog, bo wypada go mieć, często popełniają błędy, które – w konsekwencji – po prostu szkodzą ich reputacji. 

My Company Polska wydanie 2/2017 (17)

Więcej możesz przeczytać w 2/2017 (17) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ