Gwóźdź do filiżanki. Wypatrzone przez Świderka

Fot. Michał Mutor
Fot. Michał Mutor 45
Nim przyszła pandemia, brytyjskie puby i francuskie kawiarnie walczyły o życie. Francuzi starali się znaleźć sposób na uratowania tych lokali. Brytyjczycy puścili sprawę na żywioł.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 6/2020 (57)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Nim jeszcze w ramach walki z rozprzestrzenieniem się pandemii COVID-19 w niemal całej Europie wygaszono działalność barów, kawiarni i restauracji, francuskie kawiarnie i brytyjskie puby przeżywały bardzo trudny okres. Francuzi starali się te lokale ratować, Brytyjczycy uznali, że niema jak rynek i puścili sprawę na żywioł.

Bez kawiarni ze stolikami na ulicach trudno sobie wyobrazić nie tylko Paryż czy Niceę, ale także wiele mniejszych miast i miasteczek. Podobnie jest z pubami w Wielkiej Brytanii. I puby, i kawiarnie są jednymi ze znaków firmowych tych krajów. Tymczasem w ciągu ostatnich 13 lat w Wielkiej Brytanii zamknięto ok. 12 tys. pubów, czyli jedną czwartą wszystkich. We Francji w ciągu niespełna 50 lat liczba kawiarni spadła o cztery piąte (ok. 40 tys). Wiele mniejszych miejscowości straciło miejsca, w których przez lata koncentrowało się życie mieszkańców.

Przyczyny kłopotów kawiarni we Francji i pubów w Wielkiej Brytanii są w sumie podobne: zmiana stylu życie i modelu konsumpcji młodego pokolenia, podatki, czynsze, a także administracyjne zakazy dotyczące palenia tytoniu.

Część z pubów zaczęli ratować starzy klienci. Tak było m.in. z Ye Olde Cross w Ryton na północy Anglii. Gdy pub przestał działać, bywalcy zebrali pieniądze i wykupili lokal na mocy ustawy uchwalonej w 2010 r., której celem jest ochrona kultowych brytyjskich pubów i pomoc w zastopowaniu ich znikania poprzez umożliwienie przejęcia przez lokalne społeczności. Od czasu przyjęcia ustawy w ręce indywidualnych inwestorów trafiło ok. 100 pubów.

Nowi właściciele Ye Olde Cross zebrali 150 tys. funtów i uzyskali 100 tys. funtów pomocy w postaci dotacji i specjalnych kredytów. Zmodernizowali lokal i teraz oprócz pubu jest w nim szkoła jogi, odbywają się spotkania lokalnych grup dziewiarskich, a także projekcje filmów. 

Podejmowane od lat próby ratowania pubów w ub.r. dały wreszcie efekty: po raz pierwszy od 15 lat liczba małych – zatrudniających do 10 osób – pubów wzrosła.

Francja w obronie kawiarni poszła z większym rozmachem. Rząd prezydenta Emmanuela Macrona uruchomił wart 150 mln euro program ratunkowy, który ma pozwolić na podtrzymanie działania lub ponowne uruchomienie ok. 1000 kawiarni w mniejszych miejscowościach – do 3,5 tys. stałych mieszkańców – położnych z dala od głównych szlaków turystycznych.

Plan zakłada, że kawiarnie będą nie tylko miejscem, gdzie można zjeść i wypić oraz kupić kupon na loterię, ale także będą oferować niezbędne produkty takie jak chleb i artykuły spożywcze, dostęp do internetu i usługi pocztowe, a nawet pomagać przy składaniu zeznań podatkowych online i wypełnianiu innych formularzy urzędowych.

Program spotkał się z olbrzymim odzewem samorządów lokalnych i jeszcze przed wybuchem pandemii było wiadomo, że chętnych będzie więcej niż tysiąc. Stąd ostra selekcja. Z pierwszych 550 wniosków zaakceptowano 24.

Pandemia i mające ją ograniczyć nakazy i zakazy administracyjne dla wielu pubów i kawiarni mogą się okazać gwoździem do trumny. Kawiarnie – takie jak paryska Cafe de Flore, w której niegdyś pili Simone de Beauvoir i Jean-Paul Sartre – zostały zamknięte. Nie inaczej jest z pubami w Wielkiej Brytanii. Zapewne nie wszystkie, a jedynie nieliczne, mają zasoby finansowe, by przetrwać pandemię. To czy wrócą do życia zależeć będzie więc od rządów i ich związanych z pandemią programów pomocowych dla małych firm. 

My Company Polska wydanie 6/2020 (57)

Więcej możesz przeczytać w 6/2020 (57) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ