The show Musk go on!

łuczak
Maciej Łuczak / fot. materiały prasowe
Fajnie byłoby umrzeć na Marsie, byleby nie rozbić się przy podejściu do lądowania – powiedział kiedyś Elon Musk. Teraz ekscentryczny biznesmen i techniczny wizjoner realizuje taki właśnie swój kosmiczno-eschatologiczny projekt (SpaceX), ale także wiele innych.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 7/2021 (70)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Ojego nadzwyczajnej boskiej pozycji świadczy najlepiej to, że chwilę po zamieszczeniu Tweeta krytycznego dla bitcoina (pożeranie energii elektrycznej podczas jego wydobywania z głębin internetu) wartość tej kryptowaluty gwałtownie straciła na wartości. Musk postanowił bowiem przerzucić się na – uważanego dotychczas za mniej poważnego – dogecoina. Ale to przecież właśnie „ON”, a nie rynek, politycy czy gospodarczy decydenci decyduje o tym, co naprawdę jest ważne! Strasznie ważne i nadzwyczaj drogie. 

Bohater opowiadania Janusza Głowackiego „Polowanie na muchy” (potem zekranizowanego przez Andrzeja Wajdę) studiując rusycystykę, otrzymał zadanie napisania wypracowania poświęconego autorowi sztuki „Mądremu biada”. Miało nosić tytuł „Aleksander Gribojedow Szekspirem literatury rosyjskiej”. Student postanowił jednak odwrócić nieco to trudne wyzwanie i wypichcił odważny, nieco jednak inny, esej „William Szekspir Gribojedowem literatury angielskiej”. Niezbyt spodobało się to nauczycielom akademickim, którzy potraktowali ten pomysł nie jako sztubacki żart, ale jako ewidentną antyradziecką (lata 60. ubiegłego wieku) propagandę. 

Na tegorocznej maturze z języka polskiego pojawił się natomiast temat z „Lalki”, który można było spokojnie ująć w wyrazistą frazę: „Opisz jednego z głównych bohaterów znanej powieści Bolesława Prusa – Stanisław Wokulski jako polski Elon Musk!”. Podobieństwa bez wątpienia istnieją. Można jednak odwrócić temat – i podobnie jak bohater opowiadania Głowackiego – opracować esej: „Elon Musk Wokulskim światowego biznesu”. Tym, którzy dawno temu chodzili do szkoły, a także nie przerabiali ostatnio lektur ze swoimi dziećmi, należy przypomnieć kilka podstawowych faktów. Otóż Wokulski będąc dzieckiem, jeszcze w podstawówce, opracował model samolotu i pompy wodnej. Potem rozwijając działalność biznesową, m.in. w Bułgarii, cały czas był zafascynowany wielkimi wynalazkami i śmiałymi projektami. Dlatego zainteresował się w Paryżu wspaniałym odkryciem profesora Geista – metalem lżejszym od powietrza. Stwarzało to zaiste wielkie perspektywy – na czele z lotem na Marsa! 

Tropy wiodące od Muska do Polaka Wokulskiego są jak najbardziej intelektualnie uzasadnione ze względu na najnowszy projekt amerykańskiego multimilionera. To budowa największej na świecie fabryki samochodów elektrycznych, czyli jego Tesli, w Grünheide pod Berlinem, a więc zaledwie ok. 60 km od polskiej granicy. Inwestycja jest wyceniona na gigantyczną kwotę 4,4 mld dol. Już pojawiły się oferty pracy kierowane do naszych budowlańców. Później fabryka ma być także miejscem zatrudnienia dla polskich inżynierów i robotników. Ba, prosty sprzątacz w niemieckiej Tesli – według obecnych zapowiedzi – będzie mógł liczyć na zarobek w wysokości 40 tys. euro brutto rocznie, a więc niemal 170 tys. zł. Tyle mu nie dadzą nawet Nowy Polski Ład ani żadne inne wspaniałe kolorowe powerpointowe prezentacje!       

Z wizjonerskiego przedsięwzięcia Elona Muska najbardziej jednak powinien być zadowolony premier Mateusz Morawiecki, który przecież obiecał, że po polskich drogach w 2025 r. będzie jeździł milion wspaniałych samochodów elektrycznych. I to wyprodukowanych w kraju nad Wisłą. Jest szansa, że ta obietnica zostanie jednak spełniona. Różnice w tej wizji będą nieznaczne. Tylko zamiast rodzimą, zrobioną w Polsce Izerą, będziemy sobie jeździli pięknymi Teslami wymyślonymi w Stanach Zjednoczonych, budowanymi w byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej, ale montowanymi przede wszystkim żelaznymi i zręcznymi dłońmi polskich robotników! Za taki samochód elektryczny zapłacimy natomiast już pewnie nie dziwnymi bitcoinami, przestarzałymi dolarami, jakimiś euro czy złotówkami umierającymi w turboinflacyjnym ciągu, ale właśnie (hau! hau!) dogecoinami, bo lepszej waluty już nie będzie. A to wszystko dzięki Elonowi Muskowi. Wielkie światowe, a nawet galaktyczne, przedstawienie z jego udziałem, w takt nieśmiertelnego przeboju The Queen – „The show must go on”, rozwija się bowiem w najlepsze.   

My Company Polska wydanie 7/2021 (70)

Więcej możesz przeczytać w 7/2021 (70) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ