Za ostatni grosz
Mennica w Filadelfii – gdzie ojcowie założyciele ogłosili Deklarację Niepodległości i podpisano Konstytucję Stanów Zjednoczonych – zakończyła produkcję jednocentówek. Decyzja o rezygnacji z ich bicia, podjęta przez Departament Skarbu USA, ma przynieść roczne oszczędności rzędu 56 mln dol. Koszt wytworzenia jednego błyszczącego miedziaka znacznie bowiem przewyższał jego nominalną wartość i wynosił aż 3,69 centa. W kolejce „na wyrok śmierci” czekają teraz pięciocentówki. Wybicie takiej monety to 13,78 centów. Rachunek jest prosty. Brutalnie prosty.
W 1793 r. w Stanach Zjednoczonych za jednego centa można było sobie kupić ciastko – spore, a nawet z kremem. Albo całkiem sporą świeczkę. Do przeprowadzenia takiej prostej transakcji można był użyć nawet dwóch monet, bowiem rok wcześniej, na mocy Coinage Act, wprowadzono do obiegu także półcentówki. Dzisiaj za miedziaka z Lincolnem nie kupi się już absolutnie niczego. Jedynie podczas płatności gotówkowej można oczekiwać, że będzie on stanowił wydaną resztę z gotówkowego zakupu towaru po kuszącej cenie kończącej się na 0,99. Podobnie jest w Polsce. Koszty produkcji monet o najniższych nominałach są ekonomicznie zupełnie nieuzasadnione. Na zrobienie jednogroszówki trzeba wydać co najmniej sześć razy więcej niż jej nominalna wartość. Do naszego prezydent trafiła nawet obywatelska petycja w sprawie zaprzestania takiej produkcji przez polskie mennice.
Tutaj przypomina się więc stary dowcip. Polscy ekonomiści przez lata zastanawiali się jak zwiększyć wartość polskiej złotówki? W końcu po wielu latach doszli do wniosku, że w złotówce należy wywiercić dwa otwory i sprzedawać je jako guziki po 1,5 zł.! Żartem nie było jednak to, że nasze monety – przez lata pełniły funkcję podkładek pod śruby, które były znacząco droższe. Niektóre prawa ekonomiczne działały więc nawet w socjalizmie! One bowiem, zresztą głęboko skryte pod grubą warstwą politycznej wazeliny, jednak nie dają się zamordować.
Decyzja o zaprzestaniu produkowania horrendalnie drogich i niemających żadnego praktycznego zastosowania amerykańskich jednocentówek skłania jednakże do poważniejszej i bardziej ogólnej refleksji. To przecież jeden z nielicznych dzisiaj przykładów zastosowania rachunku ekonomicznego w myśleniu o gospodarce, społeczeństwie i świecie. Przecież nie tylko produkcja monet o najniższych nominałach jest całkowicie nieopłacalna i nieuzasadniona. Dotyczy to również całej masy innych spraw.
Weźmy najprostszy przykład. Polskie kopalnie – oprócz jednej, lubelskiej „Bogdanki” – są tak samo nierentowne, jak produkcja w USA malutkich miedzianych krążków z podobizną Abrahama Lincolna. W minionym 2025 r. nasz budżet dopłacił do górniczego sektora gospodarki aż 9 mld złotych – na każdą polską rodzinę przypadło po 600 złotych. Dwa lata temu – na szczęście już była...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 1/2026 (124) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.