Raport e-commerce. Online + Offline = przyszłość

Amazon Go
Amazon Go, fot. Getty Images
Największą szansę w walce o klienta mają te firmy, które umiejętnie połączą światy online i offline. Jednolita historia zakupowa, zwana omnichannel, krystalizuje się jako najlepsza droga do rozwoju w tej branży.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 7/2021 (70)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Od wielu lat jedną z najszybciej rozwijających się firm w branży e-commerce jest Amazon. Amerykański gigant zbudował swoją potęgę na pośredniczeniu w zakupach między lokalnymi sprzedającymi a klientami. Dziś firma inwestuje w coraz to nowe usługi, ale od 2016 r. zaczęła rozwój… najbardziej klasycznego oblicza handlu, czyli sklepów stacjonarnych. Sklepy Amazona wyróżniają się brakiem kasjerów. Cały proces zakupowy przebiega automatycznie. Przykładowo Amazon Fresh tylko USA ma już kilkanaście sklepów. Do tego dochodzi kilkadziesiąt sklepów Amazon Go. Amazon jest także właścicielem wielkiej sieci spożywczej Whole Foods. Co to ma do polskiego rynku e-commerce? Amazon uczy się, jak połączyć handel przez internet ze stacjonarnym. To samo robią duże, polskie firmy. A twoja?

Powrót do offline

Rok 2020 i pierwsza połowa 2021 toczyły się głównie w internecie. Teraz czas na przejście do świata offline. Nie będzie to jednak powrót do czasów przed pandemią. Zakupy przez internet są bowiem wygodniejsze i przyjemniejsze niż długie zakupy w centrach handlowych. Dlatego tak ważne jest połączenie tych dwóch stref. 

– Liczymy, że na popularyzacji zakupów online skorzystają sklepy, które w 2020 r. wykorzystały okazję i weszły odważnie do kanału online. Już teraz docierają do nas głosy, że firmy, które wcześniej prowadziły działalność tylko stacjonarną, jak np. restauracje, które po ich zamknięciu rozpoczęły sprzedaż gotowych dań przez internet, dzisiaj skupiają się przede wszystkim na dalszym rozwoju właśnie tego kanału, a nie otwarciu restauracji na nowo – tłumaczy Artur Halik, 

Head of Sales w Shoper. I podaje przykład restauracji Ed Red, która poinformowała swoich fanów o chęci dalszego rozwoju dostaw przez internet mimo ponownego uruchomienia gastronomii.

Jest to możliwe m.in. dzięki inwestycjom, jakie sklepy internetowe wykonały na początku pandemii. – Technologia, jaką posiadają obecnie sklepy internetowe, pozwala sprzedawać dowolny asortyment i konkurować z tym doświadczeniem zakupowym, które oferuje sprzedaż bezpośrednia – dodaje Halik.

Ważne są także liczby. Polska Rada Centrów Handlowych podaje, że w maju tego roku tzw. odwiedzalność galerii była znacząco większa, niż rok wcześniej – o ok. 26 proc. W porównaniu z 2019 r. jesteśmy jednak wciąż na minusie – odwiedzalność jest mniejsza o 16 proc. Nie wiadomo jeszcze, jak wygląda na początku czerwca. Przypomnijmy, dopiero od 28 maja otwarte zostały restauracje.

Dotknij w sklepie

Jak wynika z badań firmy Expert Sender, dla 64 proc. osób kupujących w internecie ważne jest to, by sklep internetowy miał punkt stacjonarny, ponieważ w ten sposób istnieje możliwość „dotknięcia” produktu. Z kolei dla 20 proc. posiadanie sklepu stacjonarnego jest ważne po to, by odebrać towar. Tylko dla 15 proc. badanych brak sklepu stacjonarnego nie ma znaczenia.

Potwierdzają to badania Izby Gospodarki Elektronicznej. Głównym powodem praktycznego korzystania z omnichannel jest możliwość zamówienia przez internet produktów, których nie można było znaleźć w sklepie. Przed rokiem główną motywacją była możliwość wyboru takiego kanału, który jest wygodniejszy. Dziś ma to mniejsze znaczenie niż np. możliwość obejrzenia produktu w sklepie, a następnie zamówienia go w internecie.

Generalnie jak wynika z badań, w ostatnich miesiącach potencjał omnichannel mocno spadł. Klienci coraz rzadziej korzystają z możliwości, jakie oferuje. Jest to rezultatem kilku czynników. Głównie z powodu zamkniętych sklepów stacjonarnych klienci nie mogli wykorzystać w pełni jego potencjału i musieli postawić na zakupy przez internet. Poza tym bardziej zatęsknili za „normalnymi” zakupami. Łączenie tych dwóch światów jest najbardziej widoczne w zakupach spożywczych, ale tu przyczyny są zupełnie inne. Po pierwsze, e-grocery było do tej pory bardzo słabo rozwinięte, przez co wiele osób dopiero od niedawna mogło skorzystać z tego typu usług. Po drugie, o ile zakup nowych butów czy telewizora można odłożyć na później, o tyle zakupy spożywcze są niezbędne. A e-grocery oferuje m.in. usługę odbioru gotowego zamówienia ze sklepu, bez konieczności stania w kolejce.

Wyścig trwa, także z gigantami

Przenikanie się dwóch światów obejmuje także rozwój firm kojarzących się ze sklepami stacjonarnymi w internecie. W maju sieć Żabka przejęła serwis Dietly.pl, jedną z największych w Polsce platform zajmujących się cateringiem dietetycznym. Wcześniej firma przejęła firmę Maczfit. Jak poinformowała spółka w komunikacie, to kolejne kroki w budowie potencjału w obszarze modern convenience. Firma nie zdradza, jakie są długofalowe plany dotyczące Dietly, ale platforma ma nadal rozwijać się w internecie. 

Internetową ofensywę w ostatnich tygodniach zapowiedziała także marka Ochnik. Firma umieściła w online ofertę ponad 100 salonów. Nie jest to typowy e-commerce, opierający się na centralnym magazynie, z którego realizowane są dostawy, ale strategia ship from store.  Jej plusem jest właśnie lepsze wykorzystanie powierzchni zajmowanej przez sklepy stacjonarne. Natomiast minusem wyzwania związane z integracją obu kanałów sprzedaży. Ochnik największy potencjał widzi jednak w sprzedaży niesprzedanych elementów kolekcji, które w tradycyjnym biznesie stacjonarnym generują duże koszty. To tworzy kolejne wyzwania (np. chcąc kupić kilka produktów, dostawa prawdopodobnie będzie musiała zostać zrealizowana z kilku sklepów). O sprawność realizacji takich dostaw ma zadbać specjalnie przygotowany system.

 Logistyka dla e-sklepu

Takie wyzwania związane z logistyką mocno wiążą się z przemianą na rynku magazynowym. Już teraz to właśnie branża e-commerce odpowiada za większość popytu na magazyny. Trend ten będzie rósł. – Dynamiczny wzrost udziału sektora e-commerce w rynku magazynowym to trend ogólnoświatowy, który w ostatnim czasie jest wyraźnie widoczny także w Polsce i spodziewamy się, że będzie nadal przybierał na sile. W 2020 r. globalna sprzedaż e-handlu osiągnęła wartość 4,28 bln dol., co stanowi wzrost o 27,6 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim – komentuje Iwona Sadowska, Interim Head of Leasing, P3 Logistic Parks Polska.

W tym roku globalny handel wzrośnie o kolejne 14,3 proc. Dla porównania, w Polsce w 2026 r. wartość tego rynku wyniesie 162 mld zł. Oznacza to średnioroczny wzrost o 12 proc. – To spowoduje jeszcze większy popyt na powierzchnię magazynową obsługującą ten sektor – dodaje Sadowska.

Jak wygrać ten wyścig? Różne firmy stosują rozmaite strategie. – W zależności od wielkości organizacji, sposobu prowadzenia dystrybucji i specyfiki sprzedawanych produktów firmy potrzebują innego typu magazynów. Dlatego z jednej strony nadal widzimy zapotrzebowanie na duże magazyny typu big box położone poza granicami miast będące np. centrami realizacji zamówień. A z drugiej rośnie popyt na mniejsze powierzchnie położone bliżej centrów miast – tłumaczy ekspertka.

Jak zapewnia, jednym z najważniejszych czynników wpływających na pozyskanie i utrzymanie klienta jest szybkość realizacji zamówienia. Stąd popularność właśnie niewielkich obiektów w okolicy miast. – Dostrzegamy ogromny potencjał rynku magazynowego w regionie Mazowsza, bacznie przyglądamy się też gruntom w obszarze Górnego i Dolnego Śląska oraz Łodzi – zapewnia Sadowska.

-----------------------------------------------------

Polska na celowniku

Walka o polski rynek e-commerce toczy się nie tylko między polskimi firmami. Na początku czerwca firma Azeta poinformowała o uruchomieniu polskiej e-drogerii. –  Jesteśmy zdeterminowani i mamy bardzo ambitne plany. Wierzymy, że nasz start w Polsce przyczyni się do rozwoju całego sektora e-drogerii na tym rynku. Szacujemy, że już w połowie lata uda nam się wypracować pierwszy milion ze sprzedaży, a do końca roku obroty Azeta.pl wyniosą 20 mln zł – powiedział Justė Levčenkaitė, prezes zarządu Grupy Azeta. To czwarty kraj, w którym zainwestowała firma.

-----------------------------------------------------

E-commerce w świecie spożywczym

Artur Halik, Head of Sales w Shoper

Udział branży e-grocery w całościowej liczbie sklepów internetowych jest nieduży – na koniec 2020 r. to łącznie 3 proc. wszystkich e-biznesów na platformie Shoper. Niemniej sklepy sprzedające asortyment spożywczy wykazały się największym procentowym przyrostem nowych e-spożywczaków. Najbardziej wyróżniające się pod tym względem były miesiące marzec i kwiecień. Żadna inna branża nie odnotowała takich wzrostów, choć dla większości wspomniane dwa miesiące były okresem największych przyrostów pod względem liczby nowych sklepów internetowych

Pandemia przyczyniła się do upowszechnienia zakupów spożywczych przez internet i dziś sprzedaż takich produktów to już nie tylko domena dużych marek i supermarketów. E-zakupy mogą robić wygodnie także mieszkańcy mniejszych miast oraz wsi. Dużym powodzeniem cieszą się m.in. małe i średnie sklepy internetowe, najczęściej ze zdrową żywnością, które walczą o klienta ciekawym asortymentem i profesjonalną obsługą. A kupujący wdzięczni są im za to, że zakupy mogą robić o każdej porze, bez wychodzenia z domu, a przede wszystkim bez obaw, że otrzymają jakościowo gorszy towar niż klient sklepu stacjonarnego. Duże znaczenie ma w tym wszystkim oczywiście obsługa logistyczna, ale firmy kurierskie zdały egzamin w czasie pandemii i także przyczyniły się do większej popularyzacji e-zakupów. Ludzie chcą je robić, bo są szybkie, wygodne i bezpieczne. Sprzedawcy zaś chcą tak sprzedawać, bo systemy do prowadzenia sklepów są dziś bardzo intuicyjne. Także z tego względu należy się spodziewać rozwoju branży grocery w kanale online. 

-----------------------------------------------------

Na podbój światowych rynków

1 lipca w życie wchodzi tzw. pakiet e-commerce, czyli nowe prawo unijne, którego celem jest uproszczenie handlu wewnątrz państw członkowskich. Dla polskich e-sklepów oznacza to m.in. łatwiejszy sposób na rejestrację sprzedaży w innych krajach. Nie trzeba będzie robić tego lokalnie, ale wystarczy zarejestrowanie w polskim systemie prowadzonym przez polską administrację. Zmieniony zostanie także limit przychodów z tytułu sprzedaży międzynarodowej towarów, który wymusza wpis do rejestru – od 10 tys. euro. Do tej pory próg ten był ustalany lokalnie. Jednocześnie trudniejsze życie będą miały zagraniczne (głównie azjatyckie) platformy e-commerce ze względu na wyższe koszty dostaw na terenie Unii.

My Company Polska wydanie 7/2021 (70)

Więcej możesz przeczytać w 7/2021 (70) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ