Polska aplikacja o lądowaniu na Marsie. Konsultantem NASA [TYLKO U NAS]

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Immersion VR - polskie studio VR/AR - stworzyło innowacyjny projekt w rozszerzonej rzeczywistości umożliwiający eksploracją Marsa. Aplikacja jest częścią promocji filmu dokumentalnego wyprodukowanego przez Smithsonian Channel, dotyczącego lądowania łazika Perseverance na Czerwonej Planecie, który zakończy swoją międzyplanetarną podróż 18 lutego.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Łazik Perseverance wystartował na Marsa w lipcu 2020 r. Wyczekiwane przez cały świat lądowanie pojazdu zostało zaplanowane na 18 lutego. Celem lotu jest eksploracja geologicznego zróżnicowania Czerwonej Planety, poszukiwanie oznak dawnego życia marsjańskiego oraz zebranie próbek skał. Łazik prześle też na Ziemię informacje o składzie mineralogicznym powierzchni Marsa. 14 lutego na Smithsonian Channel, premierę będzie miał telewizyjny dokument – "Making Tracks on Mars", klip wideo z filmu dostępny będzie także w aplikacji Immersion VR.

Aplikacja Mission to Mars AR jest drugim projektem, jakie polskie studio tworzy we współpracy z Smithsonian Channel - poprzedni, poświęcony misjom Apollo na księżyc, został nominowany do nagród Emmy, Webby czy SXSW. Każdy z elementów aplikacji był konsultowany z NASA. Aplikację można bezpłatnie pobierać z Google Play i App Store od 12 lutego.

O najnowszym projekcie, a także dalszych planach polskiego studia rozmawiamy z Bartoszem Rosłońskim, członkiem zarządu Immersion VR.

Współpraca z NASA, nieźle.

To już nasz kolejny wspólny projekt, pierwszym była aplikacja z okazji 50. rocznicy lądowania na księżycu. Zarówno w tym jak i w poprzednim projekcie, klientem jest Smithsonian Channel, a NASA wspiera nas pod kątem merytorycznym i dostarcza nam materiały potrzebne do wiernego odwzorowania wszelkich elementów składających się na misje. Od lat działamy w branży VR i dużymi partnerami, to efekt wieloletniego budowania pozycji w Stanach Zjednoczonych. Już w 2015 roku rozpoczęliśmy współpracę z HTC Vive, a więc wówczas wiodącym producentem sprzętu VR-owego na świecie. Podczas jednych z targów VR w Los Angeles poznaliśmy szefa kontentu HTC, który notabene obecnie jest w radzie nadzorczej naszej spółki-córki Immersion Games.

Czym go przekonaliście?

On znał nasze dokonania, bo już wtedy mieliśmy dosyć rozbudowane portfolio i współpracowaliśmy z dużymi firmami międzynarodowymi. Zostaliśmy wybrani jako deweloper odpowiedzialny za projekty zgłaszane do HTC przez różne instytucje. Dzięki temu przygotowywaliśmy rozwiązania m.in. dla muzeum w Waszyngtonie, które było ściśle powiązane z FBI. Zrobiliśmy aplikację opowiadającą o najdroższym śledztwie w historii FBI, która trafiła do stałej ekspozycji w muzeum. Aplikacja dotyczyła poszukiwań i historii Unabombera, który w latach 90. podkładał bomby w Stanach.

NASA konsultowała wasze projekty – zarówno ten poprzedni o lądowaniu na księżycu, jak i najnowszy o lądowaniu na Marsie. To organizacja, która kojarzy się z nieprzeciętnie inteligentnymi, wymagającymi ludźmi, u których nie ma miejsca na błędy.

Współpraca z nimi układała się bardzo dobrze. Większość elementów w najnowszej aplikacji rzeczywiście jest bardzo skrupulatnie odwzorowanych. Obecna technologia oraz poziom szczegółowości pozwala na bardzo dokładne projektowanie - w aplikacji można pojeździć dokładnie tym samym łazikiem, który wyląduje na Marsie. Jedynym miejscem, w którym mieliśmy większą swobodę pracy i mogliśmy się kreatywnie wykazać był portal, przez który użytkownik przy pomocy swojego telefonu, może przejść i znaleźć się na powierzchni Czerwonej Planety. Pokazaliśmy tam, jak może wyglądać kolonizacja Marsa: użytkownik znajdzie w portalu futurystyczne pojazdy, budynki i inne elementy, kluczowe dla koncepcji zamieszkania na Marsie.

Co więc było największym wyzwaniem podczas projektowania tej aplikacji?

Prace szły bardzo sprawnie, obdarzono nas dużym zaufaniem. Kiedy użyje pan aplikacji, to na pewno rzuci się panu w oczy niesamowita jakość grafiki. Jestem pewien, że nie ma drugiego takiego produktu wykorzystującego rozszerzoną rzeczywistość, który byłby na takim poziomie wizualnym, co nasza aplikacja. Wyzwaniem była na pewno optymalizacja wszystkich doświadczeń, które udostępniamy w aplikacji. Współpracujemy ściśle z Apple i Google, które planują eksponować naszą aplikację, szczegóły wkrótce!

Jak pan zachęci do ściągnięcia aplikacji te osoby, których temat podróży kosmicznych czy lądowania na Marsie do tej pory w ogóle nie interesował.

Nasz klient w swoich założeniach chce dzielić się zdobytą wiedzą, a sama aplikacja jest darmowa. To wiedza zebrana w pigułce – nie tylko o obecnej misji, ale również o tych poprzednich. Można dzięki temu bardzo łatwo porównać, jak duży skok technologiczny się dokonał. Uważam, że każda osoba powinna choć na chwilę zastanowić się nad kwestiami związanymi z kosmosem. To przecież niesamowite, że wysyłamy sprzęt na inną planetę, jeszcze kilkadziesiąt lat temu nikt o tym nawet nie marzył. Łazik wyląduje z dokładnością co do metra, a potem wykona szereg misji wykorzystując zdobycze najnowszych technologii, w tym, wykona pierwszy lot dronem - Ingenuity.

Rozszerzona i wirtualna rzeczywistość zabierają nas w kosmos, pozwalają łapać Pokemony, spacerować z dinozaurami czy nurkować na rafach koralowych. Te rozwiązania mają w ogóle jakiekolwiek ograniczenia?

VR i AR wciąż są rozwijane oddzielnie. Uważam, że za kilka lat połączą się w jedną technologię, a nowoczesne gadżety dadzą nam wybór, na ile chcemy odciąć się od otaczającego nas świata. Sądzę, że jak na razie obie technologie borykają się z kilkoma dużymi problemami, a na niektóre ograniczenia wciąż brakuje sensownych pomysłów.

Na przykład?

W VR to zdecydowanie problem lokomocji. W wirtualnej rzeczywistości trzeba się jakoś przemieszczać, co nie jest nazbyt naturalne. Z drugiej strony, patrząc kilka lat wstecz, kiedy VR potrzebował dużego komputera, statywów, ciężkich gogli i kontrolerów, można mieć nadzieję, że również i ten problem zostanie rozwiązany.

Jest jakiś projekt, o którym zawsze marzyliście, ale do tej pory nie udało się go zrealizować?

Rozwijamy się na wielu płaszczyznach. Tworzymy kompleksowe rozwiązania dla branży nieruchomości czy sportu. Obecnie szczególnie skupiamy się na tworzeniu własnych produktów, a naszym głównym kierunkiem jest tworzenie szkoleń - przy okazji kryzysu pandemicznego stworzyliśmy szkolenie dla 300 tys. lekarzy w USA, które dotyczyło bezpieczeństwa zakładania odzieży ochronnej. Chcielibyśmy kiedyś stworzyć szkolenia dla służb czy wojska. Odtwarzanie sytuacji, które mogą się wydarzyć, a które uczestnik szkolenia „przeżyje” dzięki wirtualnej rzeczywistości, może bardzo poprawić jakość szkoleń. VR to nie tylko rozrywka – on może zrewolucjonizować wiele innych obszarów życia.

ZOBACZ RÓWNIEŻ