Reklama

Dekada, która zmieniła wszystko. Jak Google for Startups napędził polskie startupy

Michał Kramarz
Michał Kramarz / Fot. mat. pras.
"Warszawa znajduje się w top 10 najprężniej działających siedzib Google’a. Od dekady wspieramy polskie startupy, dając im szansę na ekspansję globalną. Tworzymy pomost, który łączy polskie technologie z globalnym kapitałem" – mówi Michał Kramarz, szef Google for Startups w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Reklama

Wiktor Cyrny: Google for Startups działa w Polsce już 10 lat. Gdybyś miał podsumować ten czas, co uważasz za wasz największy sukces?

Michał Kramarz: Myślę, że przede wszystkim udało nam się realnie zwrócić uwagę świata na Polskę. Widać to po rosnącej liczbie międzynarodowych inwestorów i reprezentantów firm, którzy tu przyjeżdżają, spotykają się z founderami naszych startupów i dzielą wiedzą. Gdyby nas nie było, polski ekosystem z pewnością by się rozwijał, ale mam głębokie przekonanie, że pomogliśmy mu urosnąć znacznie szybciej, skuteczniej i zyskać globalną widoczność. Staliśmy się swego rodzaju pomostem, który połączył wiele obiecujących polskich technologii z zagranicznym kapitałem.

Jak konkretnie wygląda to wsparcie?

Ogromną wartością jest wsparcie mentoringowe. Możesz mieć technologiczny talent, genialny produkt i idealnie trafiać w potrzeby rynku, ale bez kompetencji miękkich, marketingu czy sprzedaży nie zdobędziesz globalnej skali. U nas founderzy otrzymują dostęp do światowej klasy ekspertów w dziedzinach, w których brakuje im wiedzy.

Jakby brzmiał pitch-deck Google for Startups, gdybyś miał go dziś przedstawić?

Działamy jak matchmaking – z jednej strony łączymy startupy z mentorami, z drugiej z inwestorami a z trzeciej z rozwiązaniami technologicznymi Google, jak Cloud platform czy Gemini. Jako Google for Startups bezpośrednio nie inwestujemy, ale działy blisko z ramionami inwestycyjnymi Google, takimi jak Google Ventures czy Gradient Ventures. Uczymy też założycieli, jak wprowadzać system Objectives and Key Results (OKRs), budować skalę, wychodzić na zagraniczne rynki, czy rozmawiać z funduszami VC, co dla wielu młodych firm jest kluczowe, by w ogóle pozyskać finansowanie.

I rozumiem, że to wsparcie tworzy wokół was społeczność.

Zdecydowanie. Od samego początku kładliśmy ogromny nacisk na budowanie społeczności. Wiedza i mentorzy to jedno, ale prawdziwa magia dzieje się, gdy założyciele zaczynają ze sobą rozmawiać, wymieniać się doświadczeniami i wspierać. Dlatego nasze programy akceleracyjne często mają wymiar europejski, a nawet globalny. Chcemy, by założyciele z Polski mieli okazję współpracować z tymi z zagranicy i odwrotnie – by świat odkrywał polski potencjał. W naszym najnowszym programie AI for GovTech mamy 25 spółek nie tylko z Polski, ale też z Wielkiej Brytanii, Niemiec, a nawet Arabii Saudyjskiej, czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W ten sposób wspieramy polskie startupy w wypływaniu na globalne oceany. Konkurencja jest tam większa, ale potencjał na podbój międzynarodowego rynku nieporównywalny.

Wspomniałeś o łączeniu founderów z różnych krajów. Czy przez te 10 lat zauważyłeś zmianę w mentalności polskich przedsiębiorców?

To jedna z największych zmian, jakie zaobserwowałem. Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu, gdy rozmawialiśmy o ekspansji, polscy founderzy myśleli głównie o rynku krajowym lub sąsiednich. Dziś wielu myśli globalnie od pierwszego dnia. Ich celem nie jest tylko ekspansja do Niemiec, czy w ramach Europy Środkowo-Wschodniej, ale podbój Stanów Zjednoczonych i kolejnych rynków zagranicznych w Azji czy Ameryce Południowej. Kiedy celuje się bardzo wysoko, a potem rezygnuje z części rynku, to i tak zdobywa się znacznie więcej, niż gdyby celem był wyłącznie rynek krajowy. Jako Google for Startups łączymy polskich founderów z ich zagranicznymi odpowiednikami, organizujemy spotkania w USA, Europie i na Bliskim Wschodzie, a ci im więcej podróżują po świecie, tym większej pewności siebie nabierają. A to jest bardzo potrzebne, bo produktowo nie mamy się czego wstydzić, a wręcz powinniśmy być dumni.

I jak zagraniczni founderzy oceniają Polskę?

Gdy nasi goście przyjeżdżają np. z USA do Polski są pod ogromnym wrażeniem rozwoju kraju i kondycji przedsiębiorców. W tym roku w lutym grupa startupów pod auspicjami Google for Startups spotkała się z Sundarem Pichai, szefem Google’a. Rozmawiali m.in. z Matem Staniszewskim z Elven Labs. Sundar bardzo ceni zarówno poziom technologiczny, jak i pozytywną energię polskich founderów. Mamy już seryjnych przedsiębiorców i robimy niesamowite produkty.

Google jest często krytykowane za swoją dominującą pozycję. Czy Google for Startups to bardziej altruizm, czy jednak narzędzie do budowania przewagi biznesowej?

To zawsze jest pewien balans. Nie jesteśmy działem sprzedażowym. Warto pamiętać, że Google też kiedyś było startupem. Ja mam przyjemność pracować w firmie od prawie 20 lat i pamiętam czasy, gdy w polskim biurze Google’a pracowało 5-6 osób. Zaczynaliśmy od jednego produktu – wyszukiwarki. Dzięki temu, że sami przeszliśmy tę drogę, doskonale rozumiemy wyzwania founderów. Kiedy startupy się rozwijają, zyskują wszyscy: sami założyciele, ich inwestorzy, użytkownicy rozwiązań, ale też cała gospodarka. My po prostu jesteśmy częścią tego ekosystemu i dostarczamy narzędzia, które mogą ten rozwój przyspieszyć.

Pojawia się jednak zarzut, że wsparcie od takiego giganta tworzy uzależnienie od waszych technologii.

W dzisiejszym świecie multicloud to zagrożenie jest trochę wymyślone. Na rynku jest wielu dostawców rozwiązań chmurowych i nikt nikogo nie zmusza do korzystania z jednej, konkretnej platformy. To zawsze jest decyzja biznesowa. Z drugiej strony, jeśli startup dołącza do naszego programu, to naturalne, że pomagamy mu, korzystając z infrastruktury, na której znamy się najlepiej. Jeśli chce skorzystać z naszych kredytów na chmurę, które mogą sięgnąć nawet 350 tysięcy dolarów, to jest to korzyść dla obu stron. Zresztą nie jest tajemnicą, że takie firmy jak Eleven Labs (polski jednorożec), czy Infermedica, bazując na naszej infrastrukturze osiągnęły globalny sukces. Zresztą mamy wiele przypadków, kiedy po dołączeniu do naszych programów founderzy z własnej inicjatywy decydowali się przejść na rozwiązania googlowskie, bo bardziej im odpowiadały.

Na ile istotna jest Polska na mapie waszej globalnej działalności?

Tak, rozwijamy się tu bardzo szybko i aktywnie inwestujemy. W naszych biurach w Warszawie Krakowie i Wrocławiu mamy już sporo ponad 2000 pracowników. Cenimy w Polsce zarówno poziom naszych inżynierów i programistów, jak i coraz lepiej rozwijającą się gospodarkę i poziom życia. To w Polsce mamy największe biuro inżynieryjne w Unii Europejskiej. A w ujęciu globalnym Warszawa znajduje się w top 10 najprężniej działających siedzib Google’a. To nie jest wyłącznie instrument pozyskiwania biznesu, ale silne działania i inwestycje wspierające rozwój ekosystemu startupowego i bardziej ogólnie rozwój polskiej gospodarki.

Bywa, że zaproszenie do współpracy przez Google otwiera wiele drzwi startupom. Czy czujecie w związku z tym dużą odpowiedzialność przy wyborze projektów i żal przy odrzucaniu równie dobrych, z powodu ograniczonej liczby miejsc np. w programie akceleracyjnym?

Oczywiście, i zawsze mamy wątpliwości. Gdyby ich nie było, ta praca byłaby znacznie prostsza. Bardzo mocno patrzymy na aspekt ludzki – na samych założycieli i ich determinację. Nasz „stempel” to potwierdzenie, że w naszej perspektywie danej spółce warto pomóc, ale ostatecznie to praca założycieli jest podstawą ich sukcesu. My dajemy im narzędzia i wspieramy wiarygodność projektów, które budują. Owszem zdarza się, że to „credibility” przyciąga inwestorów, ale nie zapominajmy, że to founderzy muszą wykonać całą pracę.

Wsparliście wiele impactowych biznesów, które realnie i pozytywnie zmieniają świat. Które z nich na przestrzeni 10 lat wydają się przynosić najwięcej pożytku?

Świetnym przykładem jest spółka HearMe (obecnie Hedepy), która zajmuje się tematem zdrowia mentalnego pracowników – to niezwykle ważny temat. Fakt, że niedawno połączyli się z inną firmą, pokazuje, jak szybko udało im się zbudować wartość. Mocno poszliśmy też w kierunku health-techu. Wspomniana Infermedica czy LabPlus to firmy, które ułatwiają diagnostykę, przyspieszają dostęp do lekarzy i demokratyzują medycynę. To są rozwiązania, które mają realny, pozytywny wpływ na życie milionów ludzi.

Które z doświadczeń w przeciągu 10 lat wspominasz jako kluczowe lub najbardziej przełomowe.

Jednym z naszych najbardziej poruszających projektów był fundusz dla ukraińskich startupów, ogłoszony tuż po inwazji na Ukrainę. Gdy uruchomiliśmy pierwszy fundusz wsparcia dla Ukrainy, w ciągu sześciu tygodni otrzymaliśmy 1700 aplikacji, co stanowiło około 40 proc. całego ukraińskiego ekosystemu startupowego. Pomogliśmy 58 startupom. Zdecydowaliśmy się na nieco kontrintuicyjny model – mniejszym spółkom przyznaliśmy więcej pieniędzy, a większym mniej, bo wiedzieliśmy, że dla tych na wczesnym etapie każdy dolar ma ogromne znaczenie. A po nas te spółki otrzymały jeszcze ponad 20 mln finansowania od funduszów VC. Potencjał był tak ogromny, że uruchomiliśmy drugą edycję funduszu na 10 milionów dolarów, w ramach której wsparcie otrzymało 98 kolejnych firm. To pokazuje, jak wielka siła i determinacja drzemie w ukraińskich przedsiębiorcach, nawet w tak tragicznych okolicznościach.

Jakie są kolejne cele dla Google for Startups w Polsce?

Jako firma, dla której AI jest sercem strategii, czujemy się zobowiązani, by wspierać startupy z naszego regionu w wykorzystaniu tego ogromnego potencjału. Polska i cała Europa Środkowo-Wschodnia dysponują niesamowitą pulą talentów inżynieryjnych, co czyni je idealnym miejscem do budowania globalnych firm opartych na sztucznej inteligencji. Przez ostatnie 10 lat byliśmy świadkami i uczestnikami niezwykłych historii. Te sukcesy to najlepszy dowód na to, że nasza idea – by pomagać przedsiębiorcom budować lepszą przyszłość – stała się rzeczywistością. Jesteśmy niezwykle ciekawi, jakie innowacje przyniesie nam kolejna dekada. Osobiście życzę founderom, by po sukcesach swoich spółek i kolejnych exitach, stali się dojrzałymi inwestorami.

Co dla ciebie osobiście oznacza ta rocznica?

Posłużę się angielskim powiedzeniem „Time flies when you’re having fun”. Ostatnie 10 lat pracy z założycielami startupów dało mi ogromne doświadczenie przedsiębiorczości naszych założycieli, zrozumienie wyzwań z jakimi się mierzą i sprawiła ogromną satysfakcję. Kiedy patrzę na to, gdzie byliśmy 10 lat temu, a gdzie jesteśmy teraz to jest to zupełnie inny świat. Bycie częścią tej transformacji i codzienna praca z ludźmi, którzy z pasją zmieniają rzeczywistość, to ogromny przywilej i źródło energii.

Są chwile kiedy ta radość jest mocniej odczuwalna. Ostatnio podczas Warsaw Security Forum na scenę zaproszono kluczowe nasze spółki z dziedziny cyberbezpieczeństwa i super było patrzeć, jak pojawiają się na niej przedstawiciele polskiego Authologic, ukraińskiego LetsData i czeskiego Talsecu, które rozwijały się dzięki naszym programom.

Reklama

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Reklama
Reklama