Biuro zamienione w galerię prac Martyny Ścibior. FinTech Poland i Fundacja Beresteckich łączą biznes ze sztuką
Wydarzenie zorganizowane przez Fundację FinTech Poland we współpracy z Fundacją Beresteckich oraz agencją Day Digital, sponsorem wystawy, przyciągnęło przedstawicieli świata biznesu, którzy na co dzień zajmują się rynkiem finansowym, a także wybitne postaci zasłużone polskiej kulturze. Jak podkreślali organizatorzy, celem spotkania było wyjście poza sztywne ramy pracy zawodowej i poszukiwanie inspiracji w sztuce.
Finanse potrzebują wrażliwości
Gospodarz wieczoru, Piotr Brewiński, prezes Fundacji FinTech Poland, zaznaczył, że ambicje organizacji wykraczają poza techniczne aspekty rynku.
- To wydarzenie jest spełnieniem naszych marzeń i ambicji, by robić coś więcej, niż tylko skupiać się na codziennej pracy nad rozwojem rynku finansowego czy optymalizacją otoczenia legislacyjnego – mówił Brewiński. – Chcielibyśmy być platformą, która inspiruje do bardziej kreatywnego podejścia do tworzenia innowacji, zachęcając, by w ramach codziennych wyzwań nie tracić wrażliwości, której dostarcza nam sztuka - deklarował przez Fundacji FinTech Poland.
Analogowa pauza w cyfrowym świecie
Ważnym partnerem wydarzenia była agencja Day Digital, obchodząca swoje 17-lecie. Jej współzałożyciel, Maciej Mistrzok, zwrócił uwagę na potrzebę równowagi między pędzącym postępem technologicznym a ludzkim aspektem życia.
- W naszej pracy staramy się łączyć kreatywność i efektywność z ludzką twarzą. Zaangażowaliśmy się w ten »analogowy« projekt z czystej pasji do sztuki – tłumaczył Mistrzok. – To właśnie sztuka pozwala nam, w tym pędzącym, zrobotyzowanym i nieco odhumanizowanym świecie technologii, zatrzymać się na chwilę i odnaleźć spokój - podsumował cofounder agencji.
Społeczność zaklęta w lakierze do paznokci
Centralnym punktem wieczoru była wystawa prac Martyny Ścibior. Fascynujące abstrakcje, przypominające fraktale, geometryczne pułapki spojrzeń, a niekiedy iluzje optyczne potrafią wciągnąć odbiorcę głębiej, w swoje sieci, a nawet przyprawić o zawrót głowy. To od obiorcy zależy co zobaczy w tych dziełach, a wyłaniające się z nich kształty mogą zaskoczyć nawet gdy oglądamy je kolejny raz.
Artystka podzieliła się z gośćmi historią swojej techniki, która narodziła się przypadkiem 13 lat temu w małej pracowni przy ulicy Królewskiej.
- Wszystko zaczęło się, gdy postawiłam buteleczkę lakieru na granitowym parapecie w pracowni. Nagle mnie olśniło – zrozumiałam, że ten przedmiot może stać się nośnikiem znaczeń – opowiadała Ścibior.
Artystka wyjaśniła, że jej twórczość ma wymiar nie tylko estetyczny, ale także ekologiczny i głęboko społeczny.
- Zbieram resztki lakierów od kobiet – czasem tych, które poznaję, a czasem anonimowych, przesyłających mi paczki. Zawsze jednak zachodzi tu interakcja i decyzja o dołączeniu do społeczności, która tworzy się na moich płótnach – mówiła malarka. – Na moich obrazach łączę kobiety, które przypadkowo znajdują się obok siebie; mieszkankę dalekiego Podlasia z mieszkanką centrum Warszawy, osoby o odmiennych poglądach, a także mężczyzn, bo coraz częściej także oni wysyłają mi swoje lakiery do paznokci. Te obrazy są obiektywne, nie oceniają – na nich po prostu jesteśmy społeczeństwem - relacjonowała artystka.
W rozmowie z naszą redakcją wyjaśniła też tajniki swojej techniki. Wszystkie dzieła składają się z maleńkich prostokątów i kwadratów malowanych pędzelkami lakierów do paznokci. Momentami wydaje się, że ich zgrupowania mają precyzyjnie obliczone pola i niczym własne sobowtóry przypominają perfekcyjnie odwzorowany nadruk.
- To wszystko kwestia doświadczenia. Nie używam innych nośników niż pędzelki z lakierów do paznokci. Czasem wymieniam kiepskiej jakości pędzelek na taki z lepszego lakieru, ale nie ma tam żadnych sztuczek. To wszystko mozolna, odręczna praca i długie godziny spędzone przy płótnie - podkreśliła Martyna Ścibior.
Dla jednych prace Martyny Ścibior to projekcje sennych marzeń, inni porównują je do rybackich sieci unoszących się we wzburzonym oceanie albo plam, które filmowi psychiatrzy pokazują swoim pacjentom, pytając o to co ci w nich widzą. Mnogość barw, różnice w połysku i struktura obrazów sprawiają, że nie sposób przejść obok nich obojętnie.
Salon kulturalny w miejscu pracy
Współorganizator wydarzenia, Bartosz Berestecki z Fundacji Beresteckich, podkreślił rolę kuratorki wystawy, Brygidy Czartoryskiej, w transformacji przestrzeni biurowej. Zwrócił też uwagę na wartość nieoczywistych wyborów w relacjach biznesowych.
- To wydarzenie to kwintesencja misji naszej fundacji: łączenie świata biznesu ze światem sztuki. Wierzymy, że z tego połączenia wynika piękno, uwaga i dobro – podsumował Berestecki. – To miejsce, gdzie na co dzień stoją biurka i monitory, dzięki wspaniałej pracy kuratorskiej zamieniło się w salon kulturalny. Chcielibyśmy, aby ta przestrzeń regularnie służyła nam wszystkim do rozmów o sztuce, literaturze czy reportażu - podsumował Bartosz Berestecki.
Znany kolekcjoner wystąpił w naszym cyklu My Company Design poświęconym przedsiębiorcom, którzy wspierają artystów, inwestują w sztukę i otaczają się nią. Często sprowadzają ją do biur, by dzielić się tkwiącym w niej potencjałem i kreatywnością z pracownikami. Zachęcamy do zapoznania się z artykułem.
Wernisaż w siedzibie FinTech Poland udowodnił, że światy finansów i sztuki, choć pozornie odległe, mogą się wzajemnie inspirować, tworząc nową jakość w relacjach biznesowych i społecznych. Misję udało się wypełnić, bo jeszcze w trakcie wystawy sprzedano siedem obrazów artystki.