Wybierz sobie auto

Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe 53
Kupowanie samochodu to nie jest prosta sprawa. Nie dość, że najpierw musimy wybrać markę i model, a przy okazji także kolor nadwozia, to dochodzą do tego rozmaite wersje silnika i wyposażenia. A i to nie wszystko, bo na koniec trzeba skonfrontować się jeszcze z potężną listą opcji.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 3/2018 (30)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Niektórzy powiedzą, że kiedyś było łatwiej. Decydowaliśmy, czy chcemy korbki do podnoszenia i opuszczania szyb, czy może stać nas na opcję sterowania przyciskami. Mogliśmy zastanawiać się nad rodzajem tapicerki, ewentualnie tym, czy pasy z tyłu mają być bezwładnościowe, czy przypięte na sztywno (ktoś jeszcze pamięta o takim rozwiązaniu?). Teraz wybór opcji w poszczególnych modelach aut jest o wiele bardziej skomplikowany. Samych systemów muzycznych i multimedialnych jest bez liku: z ekranami o różnej wielkości, z odmiennymi funkcjami, o brzmieniu różnej jakości. Do tego dochodzą systemy wspomagające jazdę, dodatki poprawiające bezpieczeństwo, a także dziesiątki opcji podwyższających komfort lub zwiększających funkcjonalność. W samochodach klasy premium dorzucenie „niezbędnych” dodatków może szybko podwoić cenę auta, która i tak na początku wynosi zwykle ponad 100 tys. zł. Jak się odnaleźć wśród tych wszystkich możliwości? Poniżej podpowiadamy, na jakie elementy wyposażenia warto zwrócić uwagę w modelach różnych klas pojazdów. 

Samochody miejskie

W tanich miejskich samochodach, kosztujących zwykle ok. 45 tys. zł, zwykle mamy dzisiaj w standardzie klimatyzację, komplet poduszek powietrznych, ABS z ESP, a nawet elektrycznie sterowane lusterka i szyby oraz prosty komputer pokładowy. Zdarzają się jednak również interesujące niespodzianki. Na przykład w podstawowej wersji Forda Fiesty znajdziemy system ostrzegający o bezwiednym opuszczeniu pasa ruchu, asystenta świateł drogowych oraz układ monitorujący stopień koncentracji kierowcy. To rozwiązania naprawdę przydatne w codziennej eksploatacji. 

A w co warto zainwestować, wybierając miejskie auto? Wielu klientów decyduje się na mniej lub bardziej zaawansowane czujniki parkowania, dokupując albo zwykłe czujniki odległości, albo wygodniejszą kamerę. W miejskich samochodach to koszt od 1 tys. zł w górę (dla jednej kamery umieszczonej z tyłu). Na przykład w Seacie Ibiza za 1084 zł mamy tylko czujniki tylne, a za nieco ponad 2,2 tys. zł – kamerę pokazującą obraz z tyłu i czujnik parkowania z przodu. 

W mieście przydadzą się również elektrycznie składane lusterka (za kilkaset złotych) czy takie drobiazgi jak automatycznie sterowane wycieraczki. System ten nie kosztuje dużo, a dzięki niemu podczas jazdy w deszczu nie trzeba zaprzątać sobie głowy zmianą częstotliwości ich pracy. Koszt: ok. 500–600 zł. 

Jeśli auta nie trzymamy pod dachem, warto też pomyśleć o zimowych ułatwieniach. Niektórzy producenci proponują podgrzewaną przednią szybę, dzięki której szybko pozbędziemy się lodu. Przyda się też podgrzewanie przednich foteli, co zwykle kosztuje kilkaset złotych (Ford Fiesta – 700 zł, Seat Ibiza – 1,5 tys. zł, ale z podgrzewaniem płynu spryskiwaczy i regulacją wysokości fotela). W coraz większej liczbie małych aut dostępna jest też podgrzewana kierownica. Owszem, to całkiem przyjemne rozwiązanie, ale niestety kosztuje zwykle ponad 1 tys. zł. 

Do wielu samochodów miejskich można też dokupić nowoczesne, LED-owe reflektory, ale np. w Renault Clio i Seacie Ibiza ich koszt przekracza 3 tys. zł, co jest dość drogą opcją. Podobnie jest zresztą z firmową nawigacją połączoną z kolorowym ekranem systemu multimedialnego. To ciekawe rozwiązanie, ale drogie, zważywszy na koszt samochodu. 

Samochody kompaktowe

Zwykle to 5-drzwiowe hatchbacki, które przez wiele osób w Polsce traktowane są jako samochody rodzinne. Ze względu na wymiary nadwozia świetnie nadają się do jazdy po mieście (łatwo nimi zaparkować), ale jednocześnie doskonale radzą sobie na trasie (mają spory bagażnik i przestronną kabinę). Ceny tego typu aut zaczynają się od 60 tys. zł. W tej grupie znajdziemy także nieduże SUV-y, takie jak np. popularne Nissan Qashqai i Kia Sportage. Pod względem wyposażenia odpowiadają one tradycyjnym kompaktom. 

Najczęściej kupowany w Polsce samochód tej klasy to Škoda Octavia. Jej podstawowa wersja jest rzadko wybierana, choć za niespełna 70 tys. zł mamy m.in. klimatyzację, radio, diodowe światła do jazdy w dzień, komputer pokładowy czy elektrycznie sterowane lusterka i przednie szyby. Krótko mówiąc, to auto z wyposażeniem wystarczającym, ale najwyraźniej zbyt ubogim jak na dzisiejsze wymagania klientów. Wybór rozmaitych dodatków w samochodach kompaktowych jest bowiem bardzo bogaty. 

Jeśli ktoś ceni efektowny wygląd, na pewno może zacząć od wymiany stalowych felg na aluminiowe, co zwykle kosztuje minimum 2 tys. zł. Niby to fanaberia, ale przy późniejszej odsprzedaży klienci często zwracają uwagę na rodzaj kół. Kolejna rzecz to czujniki parkowania. W takich samochodach ich najprostsze wersje często są w standardzie, ale np. w podstawowej Octavii trzeba za nie zapłacić 1,3 tys. zł, w Oplu Astrze – 1,2 tys. zł, a w Fordzie Focusie – 1,1 tys. zł. W tej klasie dostępne są jednak bardziej rozbudowane systemy: z kamerami i z ekranem, na którym widać obliczony przez komputer tor jazdy auta. Zwykle mamy też opcję zakupu systemu samodzielnego parkowania (od 2 tys. zł), który działa dzisiaj o wiele lepiej niż jeszcze dziesięć lat temu. W zasadzie można z niego korzystać bez obaw o spowodowanie stłuczki, choć nie zawsze efekt automatycznego parkowania jest zadowalający. 

W coraz większej liczbie kompaktowych aut dostępne są tzw. aktywne tempomaty, czyli systemy utrzymywania prędkości na drogach szybkiego ruchu wspomagane radarem. Wystarczy zadać maksymalną prędkość i auto samodzielnie przyspiesza i zwalnia tak, by nie zbliżyć się zanadto do poprzedzającego pojazdu. Obecnie, gdy mamy w Polsce całkiem niezłe drogi ekspresowe i kilka autostrad, takie rozwiązanie rzeczywiście może mieć sens. A jego koszt? W Škodzie Octavii system działający do 160 km/godz. (u nas wystarczający) kosztuje 3,2  tys. zł, a jego wersja do 210 km/godz. – 4,6 tys. zł. 

Z droższych aut do klasy kompaktów trafiają również rozmaite systemy bezpieczeństwa. W ruchu miejskim przydaje się tzw. asystent martwego pola, czyli czujnik wykrywający pojazdy, których nie widać w lusterkach. Inna ciekawa funkcja to wykrywanie ruchu poprzecznego podczas cofania. Bardzo użyteczna, bo chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak stresujące jest cofanie z miejsca parkingowego, gdy nie widać, czy coś jedzie, czy nie. W Škodzie pakiet z tymi dwoma systemami kosztuje 1,6 tys. zł. 

Przy częstym wsiadaniu i wysiadaniu (np. w przypadku handlowców, którzy używają aut kompaktowych jako pojazdów służbowych) przyda się też system bezkluczykowego uruchamiania samochodu połączony ze sterowaniem centralnym zamkiem. Zwykle to koszt rzędu 1,5 tys. zł lub większy. Na długie trasy, szczególnie pokonywane nocą, przydadzą się też diodowe reflektory. Są drogie (Škoda – 3 tys. zł, Opel – 5,9 tys. zł), ale dają dobre, mocne światło. 

Za ok. 3 tys. zł można zamówić system multimedialny z kolorowym ekranem i podstawową nawigacją. Choć w dobie smartfonów ta ostatnia to właściwie fanaberia, w przypadku niektórych modeli warto w nią zainwestować, bo po prostu jest wygodna w użyciu. Niezłe systemy mają m.in. samochody Grupy Volkswagen (VW, Škoda, Seat, Audi), Ford czy Mazda. Ciekawą opcją jest też oferowany w niektórych modelach kolorowy ekran systemu multimedialnego obsługujący interfejsy Android Auto oraz Apple Car Play. Dzięki niemu mapa ze smartfona może się pojawić na dużym ekranie samochodu. Trudno precyzyjnie określić, ile kosztuje system multimedialny w aucie kompaktowym, ponieważ wszystko zależy od wielkości ekranu, sposobu sterowania czy liczby funkcji. Na pewno mieści się w przedziale 2–9 tys. zł. 

Samochody klasy średniej

Do limuzyn, kombi oraz modnych SUV-ów klasy średniej wszelkie nowinki techniczne trafiają wkrótce po premierze w najbardziej luksusowych modelach. W praktyce oznacza to, że nie znajdziemy w nich najbardziej zaawansowanych systemów autonomicznej jazdy czy też supernowoczesnych reflektorów diodowych najnowszej generacji, ale za to w cennikach wielu modeli odkryjemy rozwiązania, które jeszcze rok temu były domeną samochodów za kilkaset tysięcy złotych. W tej klasie w zasadzie oczywistością są elektronicznie sterowana klimatyzacja czy podstawowy pakiet systemów wspomagających kierowcę oraz rozwiązań poprawiających komfort, jak choćby wszechstronnie sterowane fotele. Nie zmienia to jednak faktu, że cenniki opcji są potwornie długie, dlatego dalej wybieramy tylko kilka najciekawszych. 

W długości list dodatkowego wyposażenia przodują marki premium, czyli m.in. Audi, BMW, Mercedes oraz Volvo. Na przykład kupując BMW serii 3, można wybrać rodzaj zawieszenia, w tym tzw. adaptacyjne, czyli z amortyzatorami o zmiennej charakterystyce (za 4,8 tys. zł). Dzięki temu auto może dawać albo więcej komfortu, albo sportowe wrażenia z jazdy. Podobne rozwiązania znajdziemy w wielu innych samochodach tej klasy, w tym w Volkswagenie Passacie (od 3,2 tys. zł). 

W tego typu autach niemal regułą są też bezkluczykowe systemy dostępu i uruchamiania. W Passacie to chętnie wybierane przez klientów ułatwienie kosztuje 2390 zł, ale warto jeszcze dopłacić 2 tys. zł za elektryczne otwieranie pokrywy bagażnika. W BMW serii 3 za komfortowy dostęp trzeba zapłacić 2,6 tys. zł. 

Dostępne są również świetne systemy ułatwiające parkowanie, takie jak choćby Surround View z BMW serii 3, który za pomocą kilku kamer generuje obraz auta z lotu ptaka. Można też oczywiście zobaczyć na ekranie widok wzdłuż krawężników czy też sprzed przedniego zderzaka. Niestety, systemy te nadal kosztują krocie – w BMW to łączy koszt ok. 9 tys. zł. 

Kolejna sprawa to fotele. Podgrzewanie, skórzana tapicerka czy elektryczna regulacja to już nic specjalnego, choć wciąż są to opcje, za które trzeba sporo dopłacać. W wielu limuzynach i SUV-ach klasy średniej możemy już jednak zamówić fotele wentylowane i tzw. wielokonturowe, czyli z kształtem siedziska i oparcia regulowanym za pomocą wypełnianych powietrzem poduszek. Rozwiązanie to pozwala też wprowadzić funkcję masażu. W Passacie klimatyzowany fotel kierowcy z masażem to koszt 5780 zł. Bardzo dużo, ale akurat w Volkswagenie masaż rzeczywiście działa całkiem dobrze. 

Na koniec zostaje jeszcze elektronika, czyli wszelkie systemy: od utrzymywania pasa ruchu poprzez wykrywanie ruchu poprzecznego, asystenta jazdy w korku (auto samodzielnie zatrzymuje się i rusza) po wykrywanie pieszych albo alarmowe zatrzymanie auta, gdy kierowca zasłabnie. Wszystko to można mieć w każdej z limuzyn klasy premium, ale też w niektórych autach popularnych marek. Ceny? O konkrety trudno, bo często systemy te znajdują się w pakietach. Zwykle taki podstawowy to koszt kilku tysięcy złotych. 

Samochody luksusowe

Modele te kosztują przynajmniej kilkaset tysięcy złotych, a ich cenę łatwo podbić do przeszło miliona złotych. Nie jest to duża grupa, a wśród liderów wypada wspomnieć o takich autach, jak Audi A8, Mercedes klasy S, BMW serii 7 czy Porsche Panamera. Przyjrzyjmy się pierwszemu z wymienionych, do którego lista dodatków jest naprawdę imponująca. 

W standardzie mamy np. reflektory LED-owe, ale to, co w innych segmentach jest najwyższą możliwą opcją, tu nie jest niczym szczególnym. Podobnie jak konkurencja z tego segmentu Audi oferuje LED-owe reflektory laserowe – dające większy zasięg i jaśniejsze światło (za 27 990 zł) lub LED-y matrycowe, które z kolei potrafią kształtować snop światła tak, by optymalnie oświetlać drogę, nie oślepiając innych kierowców (10 670 zł). Inna ciekawostka to tylne lampy OLED (10 620 zł), które świecą w efektowny sposób, zgodnie z zaprogramowanymi animacjami (np. gdy włączymy kierunkowskazy albo gdy auto „wita” kierowcę). Ot, kosztowny gadżet. 

Kolejnym dowodem na to, że w luksusowych autach wszystko jest „bardziej”, są fotele. W luksusowej limuzynie za podwyższenie komfortu jazdy można bez trudu zapłacić ponad 20 tys. zł, bo co najmniej tyle kosztują specjalne, osobne fotele umieszczone z tyłu. Oczywiście każde z siedzeń może mieć wentylację i ogrzewanie, a także bardzo dobry masaż. W Mercedesie klasy S są nawet zdefiniowane specjalne scenariusze, np. pobudzający – z odpowiednim światłem, muzyką czy zapachem. Czy to nie przesada? Najwyraźniej nie, bo klienci często wybierają tę opcję. 

W limuzynach tej klasy istotne są też dyskrecja i komfort. Można więc zamówić komplet elektrycznie sterowanych rolet (szyby boczne i tylna), co kosztuje ok. 5 tys. zł, oraz zestaw szyb z lepszą izolacją termiczną i dźwiękową (w Audi – 6710 zł). Opcją jest też doskonały system dźwiękowy, np. w Mercedesie klasy S firmy Burmester, a w Audi A8 – Bang & Olufsen. Koszt? Ponad 30 tys. zł, ale przecież większe pieniądze często wydaje się na jeden głośnik do audiofilskiego zestawu. 

A bezpieczeństwo? Tu też wybór jest spory i obejmuje kamery na podczerwień (można lepiej obserwować drogę nocą), kamery 360 stopni, systemy ochraniające auto z każdej strony (analizują ruch wokół samochodu) czy też te odciążające kierowcę w korku i na drogach szybkiego ruchu. Nic, tylko decydować. 

 

My Company Polska wydanie 3/2018 (30)

Więcej możesz przeczytać w 3/2018 (30) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ