Leasing maszyn i urządzeń wkracza do Agencji Rozwoju Przemysłu
fot. materiały prasoweChcemy finansować maszyny specjalistyczne i całe linie produkcyjne. Z perspektywy firm leasingowych takie urządzenia są trudne w finansowaniu, bo niosą wysokie ryzyko. Dlatego utworzyliśmy ARP Leasing – mówi Paweł Kolczyński wiceprezes ARP S.A.
Agencja Rozwoju Przemysłu powołała nową spółkę ARP Leasing. Co sprawiło, że ARP postanowiła wejść na ten rynek?
To konsekwencja zainaugurowanego w marcu tego roku programu dla małych i średnich firm. Tworzymy dla nich centra obsługi przedsiębiorców (COP) – takie punkty powstały we Wrocławiu, Katowicach i Gdyni. Do końca roku planujemy uruchomić kolejne cztery centra, gdzie firmy będą mogły bezpośrednio zapoznać się z naszą ofertą. Pracujemy nad specjalnym narzędziem International Desk, które ma koordynować rozwój eksportu oraz oferować szeroką paletę form finansowania dłużnego. Uznaliśmy więc, że znakomitym uzupełnieniem będzie domknięcie oferty poprzez powołanie spółki zajmującej się tzw. asset leasingiem, czego – jak wynikało z naszych doświadczeń – firmom bardzo brakowało.
Ten rynek rozwija się u nas bardzo dynamicznie. Tylko w 2018 r. wydano na leasing maszyn i urządzeń ponad 20 mld zł.
To fakt, ale okazuje się, że wciąż istnieje poważna luka w obszarze związanym ze sprzętem trudnym w wycenie i ewentualnej odsprzedaży. Mam na myśli maszyny specjalistyczne, a wręcz całe linie produkcyjne. One z perspektywy firm leasingowych, zwłaszcza tych związanych z bankami, są trudne w finansowaniu, bo niosą wysokie ryzyko. Wypełnienie tej luki wydaje się uzasadnione. Jednocześnie dla nas oznacza to wyższe marże wynikające z małej konkurencji oraz większego ryzyka. ARP Leasing nie będzie bowiem finansował floty aut czy przedmiotów łatwo zbywalnych, bo tu nie zdołamy konkurować z grupami bankowo-leasingowymi.
Wyższe ryzyko oznacza, że możecie zostać z urządzeniami, które trudno będzie sprzedać.
Teoretycznie tak, ale tego się nie obawiamy. Bazujemy na doświadczeniach z dotychczasowej działalności, a więc i leasingu zwrotnego w trudnych sektorach gospodarki. To nam daje kompetencje właściwej oceny ryzyka. Rzecz jasna ono zawsze istnieje, ale mamy na to procedury. Nasza grupa kapitałowa to 60 spółek, więc dla wielu maszyn i urządzeń będziemy mogli znaleźć odbiorców w tym gonie. Nie obawiamy się więc pozostania ze zbędnym sprzętem.
Jakie są wymagania wobec firm, do których kierujecie ofertę?
Do każdego przedsiębiorcy i projektu podchodzimy indywidualnie. Zapraszamy firmy, które chcą sfinansować przedmioty zarówno za kilkadziesiąt tysięcy, jak i kilka milionów złotych. Bardziej liczy się to, co ma być przedmiotem finansowania i gdzie zostanie zakupione. Od tego też uzależnimy warunki finansowe, które zawsze wyliczamy indywidualnie. Duże znacznie ma np. pochodzenie przedmiotu leasingu (Polska, UE czy jeszcze dalej), bo to wpływa choćby na koszty ubezpieczenia. Ale raty i tak mogą być konkurencyjne do tego, co oferuje rynek. Niewykluczone, że czasami zaproponujemy mieszaną strukturę finansowania: część jako pożyczka z uzupełnieniem w postaci leasingu dającego tarczę podatkową.
Kiedy ruszycie z działalnością?
Już w lipcu podpiszemy pierwsze umowy. I to mimo że proces leasingu przemysłowego jest znacznie dłuższy. Często mamy do czynienia z maszynami sprowadzanymi z zagranicy, szytymi na miarę na konkretną linię produkcyjną. A tu jeszcze trzeba wpleść proces finansowania.
Czy zakładacie, że oferta ARP Leasing zostanie w przyszłości rozszerzona?
Nie, jeśli chodzi o zakres, ale na pewno tak w kwestii skali. Gdy portfel okrzepnie i będzie dobrze prosperował pozyskamy kapitał z giełdy. I to już w perspektywie trzech lat. Rzecz jasna z zachowaniem kontroli, ale spółka zostanie częściowo upubliczniona. Mówię to z dużym przekonaniem, bo choć dopiero startujemy, to zainteresowanie jest tak duże, że już na samym początku musimy weryfikować plany. Pierwotnie sądziliśmy, że w tym roku podwyższymy kapitał zakładowy ARP Leasing do 5 mln zł, a teraz myślimy, by było to 20 mln zł. Czyli plan trzyletni zrealizujemy w pół roku. Ale najważniejsze, że sam rynek wskaże, w jakim kierunku powinniśmy podążać, a my postaramy się odpowiedzieć na jego zapotrzebowanie.