Kateryna i Katarzyna, czyli o polsko-ukraińskich różnicach w firmie

Kateryna Chwiszczuk i Katarzyna Romanowicz
Kateryna Chwiszczuk i Katarzyna Romanowicz, fot. materiały prasowe
O integracji pracowników z Polski i Ukrainy oraz różnicach kulturowych między naszymi narodami mówią Kateryna Chwiszczuk i Katarzyna Romanowicz, trenerki z firmy ETTA Leadership & Culture, specjalistki od zarządzania międzykulturowego.

Pani Katarzyna i pani Kateryna, tak?

Kateryna Chwiszczuk: Polski mąż mówi do mnie „Kasiu”, ale w pracy pozostałam Kateryną i muszę przyznać, że lubię obie wersje.

Katarzyna Romanowicz: Brzmienia naszych imion dużo mówią o kulturach polskiej i ukraińskiej. Niby podobne, ale jednak są różnice.   

To porozmawiajmy o tych różnicach. Jak to się stało, że szkolą panie polskie firmy z różnorodności kulturowej, zwłaszcza tej polsko-ukraińskiej?

Katarzyna: W branży szkoleniowej działam od kilkunastu lat. Oprócz przygotowania profesjonalnego mam też swoje doświadczenie funkcjonowania w międzykulturowym środowisku. W latach 90. jako nastolatka mieszkałam w Kanadzie. Chodziłam do szkoły, w której było wielu imigrantów z całego świata. Jako dziecko się dziwiłam, że mamy tak różne wspomnienia z dzieciństwa. To mnie otwierało na różnorodność. 

Kateryna: Wiele lat temu przyjechałam do Polski na studia, zamieszkałam w niej i założyłam rodzinę. Od 2011 r. pracuję tu w międzynarodowych korporacjach. Sama więc doświadczyłam tego, o czym mówię na szkoleniach. Najpierw szoku kulturowego, później kolejnych etapów zakończonych adaptacją. Jako rodowita Ukrainka w czasie szkoleń występuję siłą rzeczy jako ekspertka od kultury ukraińskiej. Katarzyna, jako absolwentka psychologii, wszystko to porządkuje, obudowuje wiedzą merytoryczną.

Katarzyna: Śmieję się czasem, że Kateryna przygotowuje ciasto, a ja wlewam je w foremki i później to razem pieczemy.

Kto jest odbiorcą waszych szkoleń?

Katarzyna: Firma ETTA Leadership & Culture, dla której pracujemy, szkoli głównie kadrę menedżerską, tymczasem przez lata Ukraińcy w znacznej mierze byli kojarzeni w Polsce z pracą fizyczną. Nie zawsze więc organizacjom, które ich zatrudniały,  było z naszą firmą po drodze. Teraz jednak coraz częściej osoby z Ukrainy zatrudniają się np. w korporacjach, chociażby jako świetni specjaliści IT. Szefowie takich mieszanych narodowościowo zespołów chcą wiedzieć, jak lepiej zarządzać.

Na czym polega ich trudność? 

Katarzyna: Gdy gramy w piłkę nożną, nie zastanawiamy się nad jej regułami, automatycznie się do nich stosujemy. Kultura to są właśnie takie zasady gry. Na co dzień o niej nie myślimy, choć w niej tkwimy po uszy.

Kateryna: Gdy jednak zespół jest mieszany narodowościowo to tak, jakby jedna drużyna grała według nieco innych reguł niż druga. I zawodnicy nie do końca o tym wiedzieli.

Powstaje zamieszanie.

Kateryna: Może powstać.

Na przykład?

Kateryna: Wokół tego, jak się należy zwracać do szefa. Jaki mamy stosunek do osób starszych. Na czym polega koleżeństwo. Te reguły stosujemy automatycznie, trochę bezwiednie.

Katarzyna: Czasem porównujemy to do góry lodowej. To, co widać nad powierzchnią wody, to nasze zachowania.

Kateryna: Przykładem takiego zachowania może być to, że poszłam z koleżankami i kolegami z pracy do knajpy, a oni cały czas narzekali na firmę, szefa i świat. Dla mnie na początku to był szok.

Polacy narzekają.

Kateryna: Bardzo mnie to dziwiło, ponieważ było mi to obce.

Katarzyna: Ale to jest tylko wierzchołek góry lodowej, czyli to, co widać na zewnątrz. Pod spodem ukryte są głęboko zakorzenione, choć często nieuświadomione wartości.  

Jaką wartością może być ciągłe narzekanie?

Katarzyna: W Polsce? Bardzo dużą! Historia tak nas ukształtowała, że wspólne przeżywanie trudności nas integruje. Do tego mamy ukryte przekonanie, że jak komuś się zbyt dobrze powodzi, to jest trochę podejrzany.

Na przykład nieuczciwy.

Katarzyna: No właśnie. Te przekonania tkwią, oczywiście, pod powierzchnią, stanowią tę niewidzialną część góry lodowej. Na powierzchni jest tylko to nasze wspólne narzekanie, które sprawia, że czujemy się bliżej innych narzekających.

Kateryna: Długo nie mogłam tego zrozumieć. Myślałam sobie: „O co tym Polakom chodzi? Mają zadbany kraj, który szybko się rozwija, a ciągle mówią, że im źle”.

Wyobraźmy sobie, że na taką imprezę integracyjną idzie z Polakami Amerykanin.

Katarzyna: On to się dopiero zdziwi! U niego w niewidzialnej części góry lodowej nie występuje przecież przekonanie, że narzekanie jest okej. Wręcz przeciwnie – jest to przejaw destrukcyjnego negatywizmu. Jeśli na pytanie: „Jak się masz” usłyszy: „Tak sobie”, to nie będzie to dla niego zaproszenie do wspólnego pomarudzenia, ale sygnał zniechęcający do kontaktu. Możliwe więc, że po takim firmowym piwie niesłusznie uzna, że znalazł się w jakiejś...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 4/2022 (79)

Więcej możesz przeczytać w 4/2022 (79) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ