Haka, emocje i zwyciężanie

Haka, emocje i zwyciężanie
Nowozelandzka All Blacks to najbardziej utytułowana reprezentacja rugby na świecie, coś jak piłkarska reprezentacja Argentyny. Znana jest nie tylko ze swych tytułów (zdobyła trzykrotnie Puchar Świata), jej sława wynika też z tego, że za każdym razem, kiedy gra, wykonuje taniec haka.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 5/2024 (104)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

To charakterystyczne przedstawienie – piłkarze klepią się w klatkę piersiową, wysuwają język, wyłupiają oczy, robią dziwne miny. Haka uznawana jest za taniec wojenny, choć wcale nim nie jest (pierwotnie wykonywano ją na pogrzebach). To raczej pokazanie gotowości do podjęcia wyzwania, haka ma onieśmielić przeciwnika. Ale ma też inny cel. Samo wykonywanie tańca wpływa na nastrój i skuteczność zawodników All Blacks. Taniec sprawia, że czują się lepsi. A kiedy tak się czują, częściej wygrywają.

Można powiedzieć, że polskiej reprezentacji przydałby się taki rytuał, nie ma jednak sensu kopać leżącego. Nie przystoi kopiować maoryskich zwyczajów. Chodzi o coś innego – sport niemal na każdym poziomie opiera się na emocjach, więc jeśli jest coś, co pomoże poprawić nastrój i zwiększyć poczucie samoskuteczności czy wywołać euforię, to trzeba to wykorzystać. Bo wygrana sprawi, że ta euforia udzieli się też widzom.

Działa to też w drugą stronę. Kiedy Anglia przegrała z Argentyną na mundialu w 1986 r., w ciągu kilku dni wzrosła liczba zawałów serca. W Kanadzie z kolei po przegranych w hokeja wzrasta liczba samobójstw, a w USA, kiedy jakaś drużyna zostaje wyeliminowana z playoffów, rośnie przestępczość, głównie liczba zabójstw.

Sport to silne emocje. A tam, gdzie są emocje, są też pieniądze – to oczywiście banał, jednak warto o nim pamiętać. Mamy więc z jednej strony dumę, radość, zadowolenie, ekscytację. Z drugiej strony jest gniew, strach, poczucie wstydu i winy. Każda z nich ma swoje konsekwencje, także dla biznesu. Firmy konkurują w bardzo zróżnicowanym, dynamicznym środowisku, a sport jest jednym z lepszych narzędzi do budowania związku emocjonalnego. Marka, która w odpowiedni sposób skonstruuje przekaz marketingowy, może zaimportować emocje kojarzone z daną dyscypliną sportową czy sportowcem i osiągnąć korzyści – również te finansowe. Oczywiście łatwiej to powiedzieć, niż zrobić.

Ale to właśnie z tego powodu w sporcie trwa tak zażarty wyścig o sekundy i milimetry. Dziś wszedł on na kolejny poziom. Pojawiły się nowe technologie związane z analizą danych i cyfrową transformacją. Sztaby trenerskie dostają sposoby na automatyzację najważniejszych procesów i analitykę ogromnej ilości danych, dzięki czemu są w stanie jeszcze bardziej uwolnić potencjał swoich sportowców. I na koniec dnia wywołać pozytywne emocje.

Europa wraz z naszym rodzimym rynkiem ma tu wiele do pokazania. Ci, którzy jeszcze niedawno twierdzili, że osiągnęliśmy maksymalną wydajność w wielu dyscyplinach, nie liczyli się z wpływem, jaki sztuczna inteligencja będzie wywierała na nowe metody szkolenia, treningu, skautingu czy analizy danych. I te technologie, made in Poland, są już dostępne.

Druga odsłona tej rewolucji to sposób, w jaki oglądany jest sport. Staje się on interaktywny, związek ze sportowcem jest silniejszy, napędzany social mediami. Do tego do sportu z przytupem wszedł blockchain i NFT. Kibice stają się współwłaścicielami klubów, mogą decydować o ich przyszłości i mieć cały szereg przywilejów.

To wszystko sprawia, że czujemy się lepiej. Tak euforycznie dobrze, że nogi same ustawiają się do tańca, dumnie klepiemy się po klatce piersiowej i pokazujemy język. A że ludzie się zarażają emocjami, optymizm staje się wszechobecny. I wtedy częściej kupujemy, inwestujemy i wydajemy. I tak to się mniej więcej kręci już od tysięcy lat.

My Company Polska wydanie 5/2024 (104)

Więcej możesz przeczytać w 5/2024 (104) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ