Gołąb na czele stada gołębi

kampania prezydencka
Kampania prezydencka / Fot. Shutterstock
Chiny porozumiały się z USA. Co prawda na razie na 90 dni. Rynki się ucieszyły, co udowodniło, że gra na spadki była w tej fazie tylko targaniem tygrysa za wąsy.

Ten tekst będzie wyraźnie podzielony na dwie części – zagraniczną i polską. Tym razem będzie też odrobinę o polityce. Uważam, że polityka tak bardzo potrafi się odcisnąć na gospodarce, że nie sposób zamknąć się w wieży z kości słoniowej i udawać, że polityków nie ma. Stąd pojawi się kilka zdań na temat polskich wyborów prezydenckich.

Ale zaczynamy od zagranicy. USA i Chiny porozumiały się podczas rozmów (10-11 maja) w Genewie w sprawie ceł wzajemnych. Na pozór to porozumienie wygląda znakomicie: cła na import do USA spadają z 145 do 30 proc., a cła na import do Chin do 10 proc. Po prostu obie strony obniżyły te swoje, kuriozalne, cła o 115 p.p. Rynki się ucieszyły, co było do przewidzenia. Od dawna ostrzegałem, że gra na spadki cen akcji w sytuacji, kiedy rozmowy USA–Chiny po prostu muszą się odbyć jest targaniem tygrysa za wąsy.

Pozostają jednak problemy. Przede wszystkim jest to wstępne porozumienie zawarte na 90 dni. Strony nadal podtrzymują swoje żądania. USA chcą doprowadzić do zrównoważenia wymiany handlowej, a Chiny chcą widzieć zerowe cła. To w sposób oczywisty nie jest możliwe do osiągnięcia, ale starać się trzeba.

Czekamy i czekamy

Wall Street zareagowała tak jak można było tego oczekiwać – przesadnie. Trzyprocentowe, a nawet czteroprocentowe (NASDAQ) wzrosty indeksów, podobny spadek ceny złota (formacja podwójnego szczytu) i duży spadek EUR/USD to wszystko było oczekiwane, ale fundamentalnie była to reakcja przesadzona. Warto odnotować bardzo ograniczone zwyżki indeksów w Europie.

Z Białego Domu docierają też informacje, że bliskie są umowy handlowe z Japonią i Indiami, co ciągle podgrzewało nastroje na Wall Street. Na linii wojny handlowej USA–UE postępów na razie nie widać. Plusem jest jednak niewątpliwie to, że prezydent Trump uległ presji chińskiej. Wniosek? Europa musi być twarda i asertywna.

W maju odbyło się też w USA posiedzenie FOMC (Federalny Komitet Otwartego Rynku). Stopy pozostały bez zmian i nikt nie odczekiwał innego rozwiązania. Jerome Powell, szef Fed, podczas swojej konferencji prasowej 22 razy użył sformułowania wait and see (w wolnym przekładzie „pożyjemy zobaczymy”). To wyraźnie sygnalizowało, jak duża niepewność panuje w Rezerwie Federalnej.

W pierwszych zdaniach komunikatu po posiedzeniu FOMC widniało ostrzeżenie: jest zagrożenie wzrostem inflacji i pogorszeniem sytuacji na rynku pracy. Z tego wniosek, że Fed widzi rosnące zagrożeniem stagflacją, chociaż tego słowa nie użył. Po porozumieniu USA–Chiny Goldman Sachs obniżył prawdopodobieństwo wystąpienia recesji w USA z 45 do 35 proc., ale nadal jest ono wysokie.

Era dolara dobiega końca

Po decyzji Fed prezydent Trump znowu mówił o szefie Fed – stwierdził, że niewystarczająco szybko odejdzie. I wszyscy znowu się zastanawiali: zaczeka na koniec kadencji Powella (maj 2026), czy będzie usiłował bezprawnie usunąć go...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 6/2025 (117)

Więcej możesz przeczytać w 6/2025 (117) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ