Kto zyska na energetyce węglowej
© Materiały prasowe PGE GIEKMamy go i jest nasz, stanowi nasze zabezpieczenie energetyczne – tak o węglu mówił prezydent Andrzej Duda, gdy z okazji Barbórki gościł w kopalni Bogdanka.
– Nigdy nie zgodzę się na to, żeby Polsce ten węgiel odebrano poprzez jakiekolwiek zapisy aktów prawnych, unijnych czy innych. Do końca zawsze będziemy walczyli o nasze interesy. Polski węgiel jest strategicznym interesem Rzeczypospolitej – oświadczył prezydent.
Już wcześniej o tym, że Polska będzie stawiać na energetykę węglową, mówiła zarówno premier Beata Szydło, jak i jej ministrowie. – Nie chcemy w Polsce zamknąć górnictwa węgla kamiennego – zapewniał kilka tygodni temu minister energii Krzysztof Tchórzewski. – Polska będzie liderem, jeśli chodzi o nowoczesność i nowoczesną energetykę w węglu kamiennym – dodał po grudniowym spotkaniu z unijną komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager. A wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski nie wykluczył nawet, że za kilka lat w Polsce powstaną kolejne kopalnie.
Politycy zdają sobie sprawę, że konieczne są zmiany i restrukturyzacja branży. Stąd deklaracja dotycząca m.in. budowy pierwszego w Europie bloku energetycznego, który ma być oparty na tzw. technologiach czystego węgla. Jak wyjaśnił minister Tchórzewski, do produkcji prądu ma być wykorzystywany gaz pochodzący z procesu zgazowania „czarnego złota”.
Wielki ruch w interesie
Bez względu na to, co kto sądzi o ekologicznych i zdrowotnych skutkach produkowania prądu z węgla, zamiast z wiatru czy ze słońca, nie sposób nie zastanawiać się, co ten zapowiadany zwrot ku konwencjonalnej energetyce może oznaczać dla przedsiębiorstw w sensie ich biznesowej szansy. Na przykład dla małych i średnich firm. Bo pole do popisu można dostrzec zarówno w przypadku tych, które uczestniczyłyby w procesach inwestycyjnych w energetyce (w tym przedsiębiorstw budowlanych czy producentów i dostawców sprzętu oraz urządzeń), jak i tych, które świadczą najróżniejsze usługi.
– Małe i średnie firmy mogłyby, jako podwykonawcy, pracować na potrzeby głównych wykonawców zatrudnionych przy budowie bloków energetycznych, np. w Ostrołęce, Kozienicach czy w Opolu – uważa menedżer w jednej z firm produkujących energię, pragnący zachować anonimowość. W jego opinii przedsiębiorstwom z sektora MSP przypadłyby w udziale przede wszystkim mniejsze kontrakty dotyczące prac budowlanych. – W przypadku energetyki węglowej stosuje się bowiem głównie takie rozwiązania technologiczne, które są domeną większych przedsiębiorstw. Jest to po prostu bardzo kapitałochłonny biznes i dlatego mało dostępny dla drobniejszych podmiotów. Dla nich pole do popisu byłoby dość ograniczone – tłumaczy ekspert.
Wspomniana przez niego inwestycja Polskiej Grupy Energetycznej w Opolu, czyli budowa dwóch kolejnych bloków na węgiel (5. i 6.), może jednak być przykładem, że nie tylko duzi, ale też mniejsi mogą być beneficjantami zwrotu ku energetyce węglowej. Przypomnijmy, że losy tego projektu wahały się długo. Ostateczną decyzję na „tak” lokalna społeczność przyjęła z wielką radością.
Głównymi wykonawcami obiektu są Polimex-Mostostal, Rafako i Mostostal Warszawa, jednak na inwestycji będą mieli okazję zarobić także ich podwykonawcy, tacy jak Famak-Famur (budowa systemu nawęglania i odżużlania nowych bloków) czy Remak (montaż systemu odpopielania). Oprócz tych dużych przedsiębiorstw na opolskim placu budowy miejsce dla siebie znalazły również znacznie mniejsze podmioty, np. Elemont zajmuje się instalacjami elektroenergetycznymi, opolski Wodgaz – instalacjami wodno-kanalizacyjnymi, a Multiserwis z Krapkowic dostarcza rusztowania.
Jednak dobry kontrakt można zdobyć nie tylko bezpośrednio przy samej inwestycji PGE. Uruchomienie tej budowy spowodowało, że zwiększył się znacząco ruch drogowy i konieczna była rozbudowa infrastruktury. Powstała m.in. obwodnica miejscowości Dobrzeń Wielki, a na tej inwestycji skorzystały różne lokalne przedsiębiorstwa. W tym m.in. producenci cementu (jak cementownia Górażdże) oraz kruszywa, a także firmy budowlane i transportowe, które dowoziły materiały na budowę.
Przedsiębiorcy liczą na kolejne ciekawe kontrakty. Inwestycja PGE w Opolu stwarza bowiem okazję do zarobku także dla tych, którzy z sektorem budowlanym ani z szeroko rozumianą energetyką nie mają nic wspólnego. Wystarczy wspomnieć, że pojawienie się w bezpośredniej bliskości placu budowy kolejnych ekip spowodowało radykalny wzrost zapotrzebowania na najróżniejsze usługi. Powstały więc zakłady mechaniczne, salony fryzjerskie, lokale gastronomiczne. Wzrosły obroty handlowe, co spowodowało, że w okolicy pojawiły się nowe sklepy, w tym także wielkopowierzchniowe (supermarkety i dyskonty). Tam, gdzie dotychczas był jeden tego typu sklep, obecnie jest ich już ponad 10.
– Ta inwestycja to koło zamachowe dla naszej gospodarki – przekonuje Maciej Szczepaniuk, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Energetycznej. – Aż 70 proc. wartości wszystkich zamówień trafiło do polskich firm, a to oznacza, że z każdej wydawanej przez PGE złotówki aż 70 gr zostaje w kraju – wyjaśnia. A dodajmy, że wartość netto opolskiego przedsięwzięcia to niebagatelne 11,6 mld zł.
OZE dla małych korzystniejsze?
Powstaje jednak pytanie, czy ów boom będzie trwał także po tym, jak wspomniane bloki 5. i 6. zostaną oddane do użytku. Tu opinie ekspertów są podzielone. Część z nich zauważa, że obowiązującą obecnie w Polsce tendencją nie jest wcale outsourcowanie zadań, ale raczej realizacja jak największej ich liczby własnymi siłami koncernów. To z kolei może oznaczać, że po zakończeniu budowy nowych bloków w opolskiej elektrowni małe i średnie firmy, które są tam teraz obecne, stracą zlecenia i będą sobie musiały poszukać nowych kontrahentów.
Dla przedsiębiorstw z sektora budowlanego to sytuacja zupełnie normalna, ale dla innych, które zajmują się m.in. utrzymywaniem czy serwisowaniem instalacji, już niekoniecznie. Zdaniem cytowanego wyżej anonimowego eksperta w energetyce opartej na węglu mniej jest pola do popisu dla MSP niż w innych segmentach, np. tych związanych z odnawialnymi źródłami energii.
– W OZE widziałbym większe szanse na znalezienie kontrahentów niż w scentralizowanym górnictwie i energetyce – mówi. W jego opinii małe i średnie firmy, wywodzące się często ze startupów, ze swej natury są bardziej predysponowane do tego, by wytwarzać, montować i obsługiwać urządzenia służące do optymalizacji pracy farm wiatrowych czy elektrowni fotowoltaicznych. Tu dostrzega więcej możliwości dla innowacji, a to właśnie innowacje bywają domeną podmiotów z sektora MSP. – Chodzi choćby o mechanizmy do sterowania panelami fotowoltaicznymi, urządzenia do wizualizacji zużycia energii czy informacji na temat sekwencji włączania i wyłączania się instalacji – wymienia ekspert.
Natomiast zarówno w segmencie OZE, jak i w energetyce węglowej miejsce dla siebie mogłyby zwłaszcza znaleźć małe lub średnie firmy związane z branżą IT. Jeśli duże koncerny energetyczne będą chciały z nimi współpracować, także i one zarobią na węglowym zwrocie.