Być jak Beethoven

fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe 25
Dzięki utracie słuchu Ludwig van Beethoven lepiej słyszał dźwięki powstające w jego umyśle, a inne odgłosy mu nie przeszkadzały. Bardzo podobny pogląd, będący w istocie afirmacją głuchoty, prezentuje nasz fiskus.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2019 (47)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

„Odę do radości” z monumentalnej IX Symfonii Ludwiga van Beethovena znają prawie wszyscy. Łatwo wpada w ucho i – jako hymn Unii Europejskiej – jest często wykonywana poza salami koncertowymi. Genialny niemiecki kompozytor napisał ją już jako człowiek całkowicie głuchy. Chcąc utrzymywać kontakt ze swoim otoczeniem kompozytor korzystał ze starodawnej „protezy słuchowej” w postaci mosiężnej tuby. Jak to możliwe, że pomimo wszystko potrafił tworzyć? Na to pytanie odpowiedział legendarny skrzypek Yehudi Menuhin. „Beethoven dzięki utracie słuchu lepiej słyszał dźwięki powstające w jego umyśle, a inne odgłosy mu nie przeszkadzały. Wszystko, co było obce temu wewnętrznemu głosowi, stawało się nieważne”. 

Bardzo podobny pogląd, będący w istocie afirmacją głuchoty, prezentuje nasz fiskus. Uważa bowiem, że wydatki na aparat słuchowy poniesione przez niepełnosprawnego przedsiębiorcę nie mogą stanowić kosztu uzyskania przychodów. Przekonała się o tym niedawno lekarka prowadząca działalność gospodarczą. Zwróciła się z pytaniem do Krajowej Informacji Skarbowej o interpretację ustawy o PIT. Otrzymała jednoznaczną odpowiedź. „Do kosztów uzyskania przychodów nie można zaliczyć wydatków osobistych, to jest między innymi takich, których poniesienie spowodowane jest wyłącznie stanem zdrowia podatnika. Podstawowym celem poniesienia takich wydatków jest bowiem poprawa stanu zdrowia bądź jakości życia, a nie osiągnięcie przychodu” – napisał dyrektor KIS. Zaskoczenie. No, ale to lekarka i w dodatku nawet nie laryngolog (podobny pogląd zaprezentował fiskus w sprawie zakupu aparatu słuchowego przez podatnika, który zajmował się udzielaniem usług doradztwa gospodarczego). 

No dobra, ale chociaż muzyk powinien jednak w robocie dobrze słyszeć, przecież nie każdy jest Beethovenem! W takim przypadku decyzja skarbówki powinna być chyba pozytywna? A skąd! Przekonał się o tym artysta prowadzący własną działalność gospodarczą, który grał na ślubach, pogrzebach i mszach świętych. Pewnego dnia zaczął nieco fałszować, a lekarz stwierdził u niego niedosłuch, zalecając używanie aparatu słuchowego. Tak samo, jak w poprzednich przypadkach, fiskus uznał, że taki wydatek ma wyłącznie osobisty charakter. Cóż, w zasadzie muzyk jednak powinien poczuć się doceniony. Postawiono go w jednym szeregu z największymi artystami. Przecież nie tylko głuchy Beethoven po mistrzowsku komponował, ale także słabo słyszący: Bedrich Smetana, Robert Franz i Franciszek Schubert. Pieśni tego wybitnego niemieckiego kompozytora są dziś kanonem muzycznego geniuszu! 

Ciekawe, jak polska skarbówka potraktowałaby przypadek Glenna Goulda, którego interpretacja „Wariacji Goldbergowskich” stanowi przedmiot kultu melomanów na całym świecie. Kanadyjski wirtuoz podczas sesji nagraniowych wkładał maskę przeciwgazową. Dlaczego? Grając na fortepianie w studiu zwykł sobie podśpiewywać partyturę, co potem rejestrowały czułe mikrofony. Założona na głowę maska p-gaz idealnie natomiast tłumiła niepotrzebne dźwięki. Czy koszt jej zakupu mógłby stanowić wydatek, którego celem było osiągnięcie przychodu? 

Iskierką, albo inaczej mówiąc „nutką nadziei” dla niesłyszących na porządne traktowania była natomiast zmiana ustawy o kierujących pojazdami. Od października zeszłego roku osoby z całkowitym albo częściowym ubytkiem słuchu mogą ubiegać się o zawodowe prawo jazdy kategorii C1 i C i kierować ciężarówkami powyżej 3,5 t. Okazało się 

bowiem – w ocenie ekspertów z Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców – że ich problemy zdrowotne nie wpływają na bezpieczeństwo prowadzenia pojazdu ani na jakość wykonywanej pracy. No, chociaż kierowcy „ze skazą” – w przeciwieństwie do słabo słyszących lekarzy, doradców biznesowych i muzyków – mogą powtórzyć wzniosłe, choć bardzo proste słowa Fryderyka Schillera „Wszyscy ludzie będą braćmi” napisane do „Ody do radości”. Przecież naszymi najważniejszymi braćmi powinni być ci, którym jest w życiu trochę trudniej. My – dobrze słyszący – mamy bowiem ten przywilej, że bez wysiłku, możemy na co dzień upajać się boskimi dźwiękami kantat Jana Sebastiana Bacha.

My Company Polska wydanie 8/2019 (47)

Więcej możesz przeczytać w 8/2019 (47) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ