Wstańmy z kolan

Jak ci minął cyfrowy wielki post?
Okazało się, że nie był ani wielki, ani ścisły. Gdy kończyłam pisać „Bóg techy”, postanowiłam, że muszę zrobić eksperyment. Chciałam na jakiś czas powstrzymać się od produktów i usług, jakie oferują nam cyfrowi giganci.
Miałaś na myśli modny ostatnio „cyfrowy detoks”?
Niezupełnie. Wiedziałam, że odłączenie się od internetu czy zlikwidowanie kont społecznościowych nie wchodzi w grę. Nie chciałam się zamieniać w pustelnika, który do życia potrzebuje tylko chleba, wody i słońca. Chciałam po prostu przez tydzień albo dwa pobyć na cyfrowej diecie, podczas której spróbuję życia poza systemem usług oferowanych i opartych na big techach. Nie chodziło mi o klasyczny detoks od mediów społecznościowych. Chciałam sprawdzić, czy da się swobodnie funkcjonować, korzystając z alternatywnych usług, niezależnych od gigantycznych korporacji. Wydawało mi się, że będę miała łatwiej, bo wyjeżdżałam akurat do Kazachstanu, gdzie panuje trochę inny technologiczny ekosystem.
Na przykład ludzie nie używają Facebooka, tylko VKontakte.
To prawda. W dodatku część dobrze nam znanych usług w Kazachstanie nie działa lub jest niszowa. Wydawało mi się zatem, że nie będzie trudno. Po prostu skasowałam większość subskrypcji w serwisach streamingowych, zaczęłam częściej korzystać z wyszukiwarki DuckDuckGo i po latach wróciłam do przeglądarki Firefox. Przeniosłam część aktywności z Gmaila na ProtonMail, a zamiast WhatsAppa używałam Signala. Dodatkowo pobrałam specjalną wtyczkę, która z automatu blokowała usługi oparte na Google’u, Amazonie, Mecie i Microsofcie.
Jak było?
Okropnie! Korzystanie z internetu okazało się koszmarem.
Może przynajmniej poczułaś jakieś oczyszczenie?
Żadnego! Same kłopoty. Czy wiesz, jakim problemem jest brak dostępu do wyszukiwarki w internecie? Bo nawet DuckDuckGo jednak okazał się zależny od Google’a. Gdy musiałam wpisywać adresy stron internetowych z głowy, okazało się, że żadnego nie pamiętam! A jak nawet pamiętałam, to okazywało się, że strona jest zablokowana. Ostatecznie skończyło się tak, że o świcie do mojego pokoju wydzwaniali pracownicy recepcji hotelowej!
Nasłani przez Elona Muska?
Na szczęście nie. Po prostu organizatorzy konferencji, na którą byłam zaproszona, bali się, że coś mi się stało. Od kilku godzin wysyłali do mnie wiadomości z zapytaniem, czy pamiętam o transporcie na lotnisko, a ja nie odpowiadałam.
Pamiętałaś o tym samolocie?
Oczywiście, zawsze pamiętam o takich rzeczach. Problem był jedynie w tym, że przez kilka godzin nie było ze mną kontaktu. Gdy wylądowałam w Polsce i włączyłam telefon, życie stało się prostsze. Sprawdziłam e-maile, zamówiłam taksówkę, jeszcze w samochodzie zamówiłam jedzenie. Pełny luksus!
Czego się w trakcie tego eksperymentu nauczyłaś?
Że żaden ścisły post ani nawet cyfrowy weganizm nie jest możliwy. Nie odetniemy się od usług technologicznych korporacji, nie ma szans.
Twoja książka, zresztą imponująca, jest także o tym.
Dziesiątki rozmów...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Więcej możesz przeczytać w 5/2025 (116) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.