"To zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego". Ekspert przestrzega przed współpracą z big techami

Wiesław Wilk, prezes związku Polska Chmura
Wiesław Wilk o współpracy rządu z big techami / Fot. materiały prasowe
Rozwiązanie, w którym rząd podejmuje decyzję o właściwie niekontrolowanym przepływie danych administracji publicznej i polskich obywateli poza terytorium kraju, to sytuacja będąca realnym zagrożeniem dla naszej suwerenności i bezpieczeństwa narodowego - przekonuje Wiesław Wilk, prezes związku Polska Chmura, CTO w Polcomie.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Minione tygodnie stały pod znakiem spotkań premiera Donalda Tuska z szefami big techów. Co pana najbardziej zaskoczyło w całej sytuacji?

Tempo wydarzeń. Chciałbym na początku zaznaczyć, że sytuacja, w jakiej się jako państwo znaleźliśmy, nie jest przypadkowa – to coś, na co pracowały wszystkie wcześniejsze ekipy rządowe, to nie wina wyłącznie obecnej koalicji.

Idea Polskiej Chmury zakiełkowała siedem lat temu, kiedy wiele firm i instytucji nabrało przekonania, że tylko rozwój własnej infrastruktury IT dla przetwarzania danych w Polsce, pozwoli na kontrolę nad wrażliwymi danymi. Nie godziliśmy się na lansowanie mitu, że miejsce przetwarzania danych w chmurze nie ma znaczenia, tak jak dawniej usilnie przekonywano, iż kapitał nie ma narodowości...

Na czym polega największe zagrożenie związane z ogłaszanymi inwestycjami amerykańskich korporacji?

Należy zrozumieć, że główny interes takich korporacji w kontekście ostatnich doniesień polega w dużym uproszczeniu na tym, żeby dane z sektora publicznego mogły być przetwarzane w ich serwerowniach, niestety nie umiejscowionych w Polsce. Decyzja o tym, czy tak powinno się stać to kwestia naszej cybersuwerenności, związanej chociażby z danymi wrażliwymi i innymi ważnymi danymi z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego. Na przykład we Francji informacje medyczne o zdrowiu obywateli francuskich nie mogą być przetwarzane poza Francją, a u nas tego typu postulaty stale są ignorowane, co jest o tyle zastanawiające, że – jak pewnie doskonale panowie wiedzą – nasze państwo ma tendencję do zbierania różnego rodzaju informacji, bez względu na to, czy są one do czegoś potrzebne czy nie. Jeśli obywatel zakłada konto na Facebooku, gdzie umieszcza np. swoje zdjęcia, to jego prywatna sprawa. Natomiast jeśli jestem przedsiębiorcą i urząd zmusza mnie do okazywania mu pewnych danych, to życzyłbym sobie, aby te informacje były przechowywane i traktowane z troską, a nie nonszalancją. A już na pewno nie chciałbym, aby były wykorzystywane przez zagraniczne koncerny do realizacji własnych celów.

Czyli big techy chcą przede wszystkim dostępu do danych o nas?

Nie wiem czy tak bym to określił, ponieważ główną determinantą działań biznesu są uwarunkowania ekonomiczne i trudno żeby w tym przypadku było inaczej. Rząd może obiecać dostęp do dwóch regulowanych rynków: bankowego oraz zamówień publicznych. Oba rynki to miliardy złotych wydawane chociażby na licencje. Ministerstwo Cyfryzacji nie jest w stanie podać skali wydatków, może je tylko szacować. No i szacuje, że jako państwo wydajemy na informatykę od 2 do 3 proc. budżetu – choć nie dostrzegam spektakularnych klęsk, trudno oprzeć się wrażeniu, że te środki dałoby się spożytkować znacznie lepiej.

Chciałbym, żeby to w naszej rozmowie wyraźnie wybrzmiało – jeśli Google, Microsoft, Amazon czy ktokolwiek inny będzie budował infrastrukturę w Polsce, to nasz związek z przyjemnością wesprze takie działania. Absolutnie nie boimy się konkurencji ze strony big techów, ponieważ polskie firmy pokrywają często inne potrzeby klientów i biznesu, podchodząc projektowo. Zależy nam jednak na podkreśleniu tego, że rozwiązanie, w którym rząd podejmuje decyzję o właściwie niekontrolowanym przepływie danych administracji publicznej i polskich obywateli poza terytorium kraju, bez realnych możliwości ich audytowania, to sytuacja będąca realnym zagrożeniem dla naszej suwerenności i bezpieczeństwa narodowego.

Irytuje pana powszechne przekonanie big techów, że polscy specjaliści potrzebują szkoleń ze strony amerykańskich firm?

Z całą pewnością w Polsce kształcimy doskonałych fachowców i zawsze miałem w sobie przekonanie, że szkolenia i nieustanna edukacja jest niezbędna, żeby móc budować innowacyjne i stabilne rozwiązania. Tak – zgadzam się – nawet najlepsi specjaliści potrzebują szkoleń.

Punkt ciężkości tego pytania leży w innym punkcie. Należy się zastanowić dlaczego giganci tak chętnie oferują usługi szkoleniowe? Jest to po prostu inwestycja – szkolenia te dotyczą obsługi własnych narzędzi, co prowadzi do tego, że mogą stawać się one bardziej powszechne i chętniej wybierane. Świetnym przykładem w Polsce jest Cisco, które w obszarze sieciowym – poprzez inwestycję w szkolenia już na etapie akademickim – w zasadzie w całości podporządkowało sobie rynek.

Z całą pewnością znaleźliśmy się w przełomowym momencie – należy w moim przekonaniu odróżnić jednak to, co jest marketingiem biznesowym od tego, co w rzeczywistości będzie służyć Polsce i jej obywatelom. A z całą pewnością troska o bezpieczeństwo naszych danych to priorytet, który powinien być bezkonkurencyjny wobec takich prostych sprzedażowych zabiegów – tego oczekujemy od instytucji państwowych na najwyższym szczeblu.

W jakim sensie przełomowym?

Do tej pory transformacja chmurowa niespecjalnie interesowała opinię publiczną, za sprawą ostatnich wydarzeń nasze postulaty wreszcie przebiły się do mainstreamu. Z zapartym tchem będziemy śledzić dalsze działania rządu w tej sprawie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ