Masowe problemy firm usługowych. "Drastyczny wzrost niewypłacalności pod koniec roku" [TYLKO U NAS]

fot. Adobe stock
fot. Adobe stock
Prawie 400 firm z szeroko rozumianej branży usługowej ogłosiło niewypłacalność od stycznia do listopada minionego roku - wynika z raportu Euler Hermes. Najgorsze były ostatnie miesiące, po wprowadzeniu ponownego lockdownu dla m.in. branży HoReCa.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Branża usługowa w minionym roku borykała się z największym wzrostem liczby niewypłacalności w całej gospodarce. Wzrost w porównaniu do okresu styczeń-listopad 2019 r. wyniósł nieco ponad 60 proc. 

Jak zauważają eksperci Euler Hermes, bardzo duża liczba niewypłacalności notowana była także w wakacje - czyli pomimo pełnego otwarcia gospodarki i pomimo różnych narzędzi pomocowych, w tym "bonów turystycznych". 

Najbardziej dotknięte niewypłacalnościami są firmy jednocześnie najbardziej dotknięte przez pandemię - pod względem popytowym. Mowa oczywiście o gastronomii, turystyce oraz o firmach eventowych i cateringowych. W samym tylko I półroczu 2020 r. rentowność netto w branży HoReCa spadła o prawie 12 proc. w porównaniu do minionego roku (rok wcześniej wzrost rentowności wyniósł 7 proc.). Od stycznia do września spadek wyniósł "tylko" 3,4 proc., ale rok wcześniej wzrost wyniósł 8 proc. Nowszych danych nie ma, ale można zakładać, że sytuacja jest o wiele gorsza.

Eksperci Euler Hermes zwracają także uwagę na negatywne następstwa niewypłacalności firm z branży usługowej na inne działalności gospodarcze. Przykładowo, słaba koniunktura w budownictwie wpływa także na inne firmy, które współpracują z przedsiębiorcami z tego obszaru - w pierwszej kolejności w firmy usługowe obsługujące budownictwo od strony projektowo-inżynierskiej, nadzorujące procesy inwestycyjne etc.

Trudną sytuację firm z branży usługowej obrazuje także indeks koniunktury publikowany przez Polski Instytut Ekonomiczny. Aż 16 proc. firm z tego sektora stwierdziło, że już straciło płynność finansową (badanie robione na początkur 2021 roku).

Problemem jest m.in. brak realnej pomocy od rządu. Wiele firm z sektora usługowego (szczególnie tych najbardziej dotkniętych przez obostrzenia) nie może liczyć na większą pomoc. - My nie dostaliśmy żadnego wsparcia, żadnej tarczy, ponieważ działamy od niedawna i nie możemy dłużej czekać, musimy płacić rachunki - powiedział w rozmowie z portalem wpolityce.pl jeden z właścicieli restauracji w Zakopanem. Podobne deklaracje składają przedsiębiorcy z całej Polski. Na internetowej mapie "#Otwieramy", czyli miejscu, w którym ogłaszają się firmy otwierane mimo obostrzeń jest już kilkaset wpisów. Większość z nich to restauracje, ale działalność wznawiają także siłownie, kluby, puby czy nawet lodowiska.

- Jeśli ktoś ma knajpę, gdzie zatrudnia 50 osób - nie płaci im oczywiście pensji minimalnych, bo nie znajdziesz kucharza za pensję minimalną - to generowane są ogromne koszty. A to przecież nie wszystko, bo jeszcze jest ZUS, czynsz, energia elektryczna itd. - powiedział w rozmowie z portalem mycompanypolska.pl Tomasz Kwiek, współwłaściciel cieszyńskiej restauracji "U Trzech Braci", o której zrobiło się głośno na początku stycznia, kiedy to jej właściciele podjęli decyzję o pełnym otwarciu. Drugi dzień funkcjonowania zakończył się najazdem policji i zorganizowanym ad hoc protestem okolicznych mieszkańców popierających przedsiębiorców.

Dziś w kręgach rządowych toczy się dyskusja o możliwym częściowym otwarciu niektórych branż. Problem w tym, że jak zauważają eksperci Euler Hermes, sytuacja zbyt szybko nie wróci do normy. - Wzrost bezrobocia przełoży się na cały rynek usług – konsumenci będą często zmuszeni zredukować lub wykluczyć ze swoich wydatków aktywności, które przed kryzysem stanowiły istotną część ich budżetu - brzmi fragment raportu.

Przeczytaj więcej na temat sytuacji polskich przedsiębiorstw w raporcie Euler Hermes

ZOBACZ RÓWNIEŻ