BioCam planuje kolejne pilotaże. "Potrzebujemy większych zasobów finansowych" [WYWIAD]
Maciej Wysocki, fot. materiały prasoweOpracowana przez BioCam, zasilana sztuczną inteligencją precyzyjna i bezbolesna metoda badania endoskopowego pozwala na wczesne wykrycie schorzeń przewodu pokarmowego, w tym nowotworów złośliwych. Wraz z kapsułką endoskopową, firma opracowała system analizy obrazowej wspierany AI, który umożliwia automatyczną detekcję zmian patologicznych oraz wspiera lekarza w procesie diagnostycznym. Innowacyjne podejście pozwala znacząco skrócić czas badania oraz jego analizy, oszczędzając czas zarówno pacjenta, jak i lekarza.
Obecnie zespół badawczo-rozwojowy spółki skupia się na przystosowywaniu platformy sprzętowej do badań całkowicie zdalnych, również w warunkach domowych oraz integracji kapsułki endoskopowej z aplikacją mobilną, platformą telemedyczną i algorytmami AI.
W maju informowaliśmy o pozyskaniu przez spółkę 2 mln zł finansowania.
O dalszych planach BioCam oraz technologii rozmawiamy z Maciejem Wysockim, CEO startupu.
O BioCam po raz pierwszy pisałem na początku ubiegłego roku. Jak przebiegały minione miesiące?
Zakończyliśmy eksperyment medyczny na blisko 40 pacjentach, walidując poprzednią iterację technologiczną naszej kapsułki i platformy sprzętowej, co umożliwiło nam wyciągnięcie wielu cennych wniosków pod kątem dalszych prac i zebranie feedbacku od pacjentów. Ponadto od zeszłego roku powiększyliśmy zespół blisko dwukrotnie i w tej chwili mamy na pokładzie 51 osób. Pozyskaliśmy też nowych inwestorów z najwyższej półki w postaci funduszu VC Level2.
Jak duży wpływ na branżę medyczną może mieć wasze rozwiązanie?
Chcemy spopularyzować endoskopię kapsułkową jako przyjazne pacjentowi zdalne badanie układu pokarmowego, dedykowane przede wszystkim do badań przesiewowych. Technologia kapsułek istnieje od 20 lat, ale ze względu na szereg ograniczeń nie jest wciąż ogólnodostępna i kosztuje ogromne pieniądze, a poza tym wykorzystuje się ją głównie do obrazowania jelita cienkiego, czyli tego odcinka układu pokarmowego, do którego nie dojdziemy wystarczająco głęboko tradycyjnymi metodami endoskopowymi takimi jak gastroskopia i kolonoskopia.
Zakładając firmę, wyszliśmy od pytania, co zrobić, by to zmienić. Kluczowym aspektem jest rozwój algorytmów AI i automatyzacja procesu diagnostycznego poprzez wskazywanie lekarzowi fragmentów filmu, a dokładnie zdjęć z potencjalnymi zmianami patologicznymi. Cały film z układu pokarmowego u zdrowego trwa około 10-12 godzin i lekarz w ramach swojej codziennej pracy nie miałby możliwości przejrzenia całości, co uniemożliwia wykorzystanie istniejących kapsułek endoskopowych do badań przesiewowych. Ponadto obrazujemy cały układ pokarmowy, a nie tylko jego konkretny odcinek oraz przystosowaliśmy technologię do badań całkowicie zdalnych, bez wymogu fizycznej obecności lekarza. Mamy półtora razy lepszą rozdzielczość obrazu oraz inne parametry optyczne pokroju głębi ostrości.
Co z kosztami wdrażania technologii?
W produkcji masowej jest znacznie tańsza ze względu na użycie skalowalnych komponentów elektronicznych, a nie dedykowanych układów scalonych projektowanych w drogich technologiach. Wierzymy, że relatywnie tanie i ogólnodostępne badanie układu pokarmowego będzie miało wpływ na chęć badania się. Bo ta niestety wciąż jest bardzo niska.
W niedawnym komunikacie prasowym napisaliście, że „w planach rozwojowych spółki znajdują się badania nad możliwościami wykorzystania kapsułek endoskopowych poza ich konwencjonalne zastosowanie”. O jakim zastosowaniu mówimy?
Na pierwszy ogień planujemy NBI (z ang. Narrow Band Imaging), czyli oświetlanie tkanek kapsułką nie tylko poprzez światło widzialne - białe - ale również jego inne długości czy kolory, co pozwala poszerzyć informacje diagnostyczne. Istnieje spora szansa, że NBI będziemy mieli zaimplementowany już w pierwszej komercyjnej wersji kapsułki.
Nasz drugi priorytet to przystosowanie kapsułki pod badania weterynaryjne – początkowo dla dużych psów i kotów, a w dalszym kroku koni oraz mniejszych psów i kotów, co wymaga dodatkowej miniaturyzacji technologii ze względu na mniejszą średnicę układu pokarmowego.
Ze względu na elastyczną architekturę całej platformy sprzętowej mamy prostą drogą do szeregu dodatkowych funkcjonalności, które możemy rozwijać.
Jakich?
Na przykład mierzenia parametrów fizjologicznych - pH czy różnicy ciśnień. Do dodatkowych funkcjonalności możemy zaliczyć również badania kontrastowe, biopsję, zdalne uwalnianie leków, a nawet szczepionek. Natomiast w aspekcie AI rozwijamy algorytmy super-resolution, by wprowadzić funkcjonalność dodatkowego znaczącego zwiększania rozdzielczości obrazu interesujących nas fragmentów filmu z badania. Pomysłów na prace rozwojowe mamy na 10 lat do przodu, co pokazuje, że nie traktujemy BioCamu jako sprint i jak najszybszą sprzedaż szagranicznej korporacji, ale maraton i wizję długoterminową.
W maju pozyskaliście 2 mln zł na dalszy rozwój. Na co pójdą fundusze?
Środki te służą jako wkład własny oraz kapitał obrotowy w realizowanym obecnie grancie "Szybka Ścieżka Koronawirusy". Wykorzystamy je do przystosowania naszej technologii do badań całkowicie zdalnych oraz prace wdrożeniowe w postaci badań klinicznych i certyfikacji medycznej, a także wszystkie wydatki, które nie były uwzględnione w grancie - w tym stałe poszerzanie zespołu badawczo-rozwojowego o kolejnych ekspertów.
Na czym więc będziecie przede wszystkim skupiać się w najbliższych miesiącach?
Wierzymy, że na tym etapie rozwoju kluczowa jest technologia, stąd kładziemy na nią największy nacisk operacyjny. Jak tylko będziemy mieli przetestowaną finalną, produkcyjną wersję kapsułki, czeka nas proces certyfikacji medycznej w rygorze nowej dyrektywy MDR, by wprowadzić produkt do obrotu jako wyrób medyczny na terenie Europy. W planach mamy też pilotaże z potencjalnymi partnerami komercjalizacyjnymi.
Równolegle z pracami regulacyjnymi chcemy dostosować naszą technologią - jak już wspomniałem - do badań weterynaryjnych, w pierwszej kolejności dużych psów i kotów. Istnieje szansa, że jeszcze przed wdrożeniem technologii dla pacjentów-ludzi uda nam się skomercjalizować pierwsze kapsułki zwierzakowe. Rynek weterynaryjny jest całkowicie sprywatyzowany i przez to mniej restrykcyjny jeśli chodzi o regulacje wyrobów medycznych, stąd komercjalizacyjna jest krótsza i tańsza.
Czego brakuje wam na ten moment, by jeszcze szybciej się rozwijać?
Nie będę tu oryginalny, mówiąc o tym, że jako startup technologiczny przed komercjalizacją i progiem rentowności, większe zasoby finansowe mogłyby wpłynąć na postęp prac R&D oraz komercjalizacyjnych. Na tym etapie staramy się tak zarządzać spółką, by w sposób optymalny osiągać kolejne postępy. Natomiast w ramach rozwoju algorytmów sztucznej inteligencji na pewno przydałoby się nam więcej danych z konkretnymi, rzadziej spotykanymi patologiami, liczymy jednak, że wraz z kolejnymi planowanymi badaniami nasza baza danych będzie się poszerzać.
Przed jakimi wyzwaniami stoi obecnie branża medyczna?
Zdecydowanie największym wyzwaniem, jakie uwidoczniła pandemia, jest przeciążenie służby zdrowia i ograniczona ilość specjalistów. Ze względu na starzejące się społeczeństwo i wciąż stosunkowo niewielką liczbę uniwersytetów medycznych, jest to wyzwanie nie tylko dla Polski, ale Europy i całego świata. Szacuje się, że w najbliższych trzech latach w samej tylko Europie będzie brakować ponad 4 mln pracowników służby zdrowia. To jest ogromny problem społeczny, z którym musimy radzić sobie już teraz. Do tego konieczny jest rozwój telemedycyny oraz większy nacisk na badania zdalne i ich automatyzację – zarówno w procedurze badania, jak i analizie wyników.
Sporo mówił pan o sztucznej inteligencji. Jak duży wpływ na rozwój medycyny może mieć tzw. "rewolucja AI"?
Rewolucja AI jest nie tyle pożądana, ile konieczna. Automatyzacja wielu procesów służby zdrowia - od papierologii, przegląd historii i wyników pacjenta, po analizę badań i aktywne wsparcie lekarza w procesie diagnostycznym - to czynniki, które mogą mitygować przeciążenie służby zdrowia i ograniczony czas lekarza. Wg szacunków branżowych podczas jednostkowej wizyty lekarz ma na pacjenta od 5 do 7 minut. O ile wystarczy to na prosty przypadek medyczny w stylu przeziębienia czy wysypki, te bardziej skomplikowane schorzenia wymagają poświęcenia znacznie większej ilości czasu. W większości chorób cywilizacyjnych - cukrzycy, nowotworów - diagnozujemy się zdecydowanie zbyt późno, a AI może realnie w tym pomóc. I nie chodzi tu o zastępowanie lekarzy, których rola jest nieoceniona, ale realne wspieranie ich pracy i znaczące przyspieszanie generycznych czynności. Do tego wszystkiego potrzeba jednak regulacji, które wspomogą wdrożenia innowacji i skrócą ich proces.