Wszyscy potrzebujemy duchowości
Latri Khenpo Nyima Dakpa Rinpocze / Fot. materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2025 (112)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Rinpocze, od lat promujesz na świecie medytację. Dlaczego według ciebie to ważne?
Myślę, że w dzisiejszych czasach to oczywiste dla każdego. Każdy z nas, wierzący lub niewierzący, szuka wewnętrznego spokoju, szczęścia i pokoju. Nie jest to w stu procentach osiągalne z powodu konsekwencji spowodowanych naszymi działaniami. Nie zmienimy całego świata, ale chcielibyśmy zadbać o siebie i świat najlepiej jak umiemy. Jak? Szukając spokoju i szczęścia poprzez medytację właśnie. Aby jednak to spełnienie było możliwe, musimy zrozumieć, że druga część tego szczęścia jest związana z innymi ludźmi. Szczęście nie jest jednostronne, bierze się ze wspólnego harmonijnego współistnienia. Staram się szerzyć wiedzę i uczyć, jak stosować praktykę medytacji, aby nas wzmacniała.
Dalajlama powiedział, że miłość i współczucie są koniecznością, nie luksusem. Bez nich nie przetrwamy.
Oczywiście. Wszystkie czujące istoty, a szczególnie istoty ludzkie, bardzo wyraźnie mogą się połączyć, przecież większość z nas jest wychowana w duchu współczucia i we wzajemnej miłości. Rodzina, a zwłaszcza twoja mama wychowała cię w miłości lub nienawiści, w dyscyplinie lub jej braku. Kiedy twoje dziecko lub dzieci, staną na własnych nogach za 10 lat, odkryją, jaki rodzaj wychowania ty im przekazałaś. Jeśli nauczymy je, jak stać się dobrym człowiekiem, to środowisko na tym skorzysta. Współczucie jest miłością zależną od każdego z nas. Wszyscy na nim polegamy, więc jeśli nam go brakuje, brakuje nam esencji i jakości nas samych. Bez tej esencji jaką jest miłość i współczucie możemy powiedzieć, że niby krąży w nas krew, mamy energię, ale jesteśmy robotami, jesteśmy tylko wyszkoleni do współczucia. Współczucie jest najistotniejsze i najważniejsze, ponieważ to dzięki niemu przetrwaliśmy jako społeczności ludzkie.
Czy da się nauczyć się medytacji?
Po tybetańsku medytacja to gom, czyli poznawanie samego siebie w codziennym życiu i w codziennym świecie. To usystematyzowanie i przyzwyczajanie się do siebie oznacza medytację, czyli taki trening umysłu, który pomoże uspokoić się w trudnych sytuacjach, przyniesie spokój i harmonię oraz odpowiedź na pytanie, czego nam brakuje. Tę wiedzę mamy w sobie. Problem polega na tym, że albo nie zdajemy sobie z tego sprawy, albo nie pozwalamy sobie tego doświadczyć. Ludziom wydaje się, że muszą się tego nauczyć, a później myślą, że mogą medytować tylko w jakiś określony sposób. Cokolwiek czujesz w trakcie medytacji jest właściwym sposobem postępowania. Poprzez pozytywną energię pielęgnujemy umysł, czyli jesteśmy zadowoleni. Kto w tym pomaga? To ty jesteś tym, który medytuje. To, w jaki sposób medytujesz, to także twoja droga i ty sam. Nasz umysł w pewnym sensie przekonuje nas samych, ponieważ doświadczamy tego, co wkładamy w wysiłek. Tak więc medytacja polega na tym, aby poznać siebie i aby umysł był bardziej świadomy i obecny.
A co z dziećmi w szkole i domu dziecka, który prowadzisz? Też medytują?
Nie wszystkie, bo na wszystko musi przyjść właściwy czas. Nie uczę moich dzieci siedzenia, stania czy praktykowania mantr w określony sposób. Podobnie z medytacją. Ważne jest to, aby same tego chciały. Nic na siłę. Jeśli ciągnie cię do praktyki medytacji, oznacza to, że masz dobre serce, dobry umysł, a dzięki praktyce stajesz się jeszcze lepszym człowiekiem. Gdy dorastasz i czujesz, że brakuje ci jakiegoś rodzaju duchowości, to zaczynasz poszukiwania. To właśnie jest właściwy czas na edukację. Kształtując swoją duchowość, kształtujesz siebie. Celem dalszej edukacji jest to, aby zjednoczyć duchowość i religię. Dobra istota ludzka znajdzie dobrą duchowość. Dobra duchowość jest jednym ze sposobów na odnalezienie potencjału i esencji religii. Dzisiaj na całym świecie mamy kryzys duchowości. Ludzie coraz częściej mówią, że nie wierzą, nie praktykują. Powinni jednak odnaleźć swoją duchowość, niezależnie od tego, czy wierzą, czy nie. Duchowość czyni cię dobrym człowiekiem, a jej brak oznacza egocentryczność. Wszyscy dzisiaj są tak bardzo skoncentrowani na sobie. „Ja”, „moje” - to ego. Jeśli posiadasz bogatą duchowość, to stajesz się bardziej otwartym i przyjaznym człowiekiem – dobrym, szczerym, współczującym. Twój umysł staje się gotowy na zmianę ku lepszemu, na otwarcie się do „my”.
Chcę wierzyć, że każdy ma dobre serce, ale czasami to, co ludzie sobie robią… Ten ogrom traum, których doświadczają…
Tracimy to, co najlepsze. Cywilizacja ograbia nas z naszych podstawowych umiejętności i energii. Dzieci karmione są obecnie żywnością wysoko przetworzoną. Pożywienie było kiedyś organiczne, matki odżywiały się zdrowo i karmiły piersią swoje dzieci przez rok lub więcej. Jedzenie bez dodatków, bez chemii ma wielką moc. Dzięki tej początkowej bliskości wytwarza się rodzaj nawykowego tranzytu kochającej, pozytywnej duchowej energii, która wspomaga wychowanie i wzrost. Niejako więc tworzy się nawyk, który pozwala być i czuć się dobrze w społeczeństwie i społeczności. Jeśli wychowanie przebiega w harmonijny sposób, to ludzie są bardziej ugruntowani duchowo od samego początku, posiadają dobrą, silną jakość tej duchowości. A kiedy stajemy w obliczu życia, które wiadomo, że stawia nas przed najróżniejszymi wyzwaniami, to w jakimś momencie doświadczymy cierpienia. Każdy staje przed trudnymi sytuacjami, ale nie wszyscy pogrążają się w tym cierpieniu jako w czymś nieuniknionym. Jesteśmy różni. Jedna osoba będzie zagubiona, złamana, bezradna i podda się, a inna nie. Jeśli mamy dobre doświadczenie duchowości i jego zrozumienia, a umysł jest pielęgnowany przez te cechy, to nawet kiedy stajemy w obliczu bardzo ciężkich i trudnych sytuacji, łatwiej będzie je przezwyciężyć i poradzić sobie z nimi. Przyczyną może być wszystko - utrata ukochanej osoby, wypadek czy inna mniej drastyczna sytuacja. Prawda jest taka, że twój umysł radzi sobie z trudną sytuacją. To, czy jesteś w stanie poradzić sobie z niezbyt wielkimi konsekwencjami emocjonalnymi, bez nadmiernego smutku, rozproszenia i utraty koncentracji, zależy od indywidualnej postawy. W dzisiejszych czasach każdy ma telefon. Tak wiele rzeczy przyczynia się do tego, że oddalamy się od rzeczywistości, a potem, gdy nadchodzą niesprzyjające okoliczności, nie mamy narzędzia, aby sobie z nimi poradzić, ponieważ całe nasze zdolności i energię inwestujemy w zewnętrzne rozpraszacze i rzeczy materialne. Nie jesteśmy już połączeni z naszymi emocjami. Dlatego mamy teraz tak wiele problemów.
Mindfulness nie ma otoczki religijnej i pewnie dlatego w dzisiejszym świecie cieszy się takim powodzeniem.
W dzisiejszych czasach także miliony ludzi jest zainteresowanych jogą. Jednak prawdziwa definicja jogi jest zupełnie inna niż ta, którą obecnie ludzie praktykują na Zachodzie. Podobnie jest z medytacją, którą od niedawna zainteresowano się na tak szeroką skalę. U nas nauczanie medytacji ma bardzo długą tradycję i nie jest to nic nowego. Czy jest to religijne czy niereligijne? To zależy od tego, jakim narzędziem jest dla ciebie medytacja. Czasem, jeśli powiesz ludziom, że medytacja to element religijny, to mogą nie być otwarci na jej praktykowanie tylko dlatego, że identyfikują się jako niewierzący. Ale nawet bez kontekstu religijnego, jakie jest zadanie medytacji? Zintegrowanie swojego umysłu, czyż nie? Tak więc uważność jest w pewnym sensie uczeniem cię, jak być świadomym i jak być wrażliwym na wszystko. Szczególnie ważna jest świadomość, obecność twojego umysłu. Tego w jakim stanie jesteś. Nawet jeśli z kimś rozmawiasz, coś jesz lub robisz coś innego, może medytujesz, może prowadzisz samochód, cokolwiek robisz, jeśli robisz to z uważnością, jeśli jesteś obecny w tym co robisz zamiast błądzić myślami gdzieś indziej, to jesteś przebudzony, to właśnie jest świadomość. Jednak najczęściej przez większość czasu jesteśmy nieobecni, nasz umysł jest niezrównoważony, nie jest pełny. Jesteśmy nieświadomi i nieprzebudzeni. Robimy coś, ale tak naprawdę nic nie robimy.
Jesteśmy na autopilocie.
Prawdziwa uważność jest poczuciem, że możemy praktykować i osiągnąć to, co planujemy. Trenujesz swój umysł, aby to poczuć, być obecnym – np. w sposób, w jaki teraz rozmawiamy. Ty zadajesz pytania, ja odpowiadam. Ale ja mogę mówić, mogę udzielić odpowiedzi, a ty możesz zadać pytanie z poczuciem pełnej świadomości i przebudzenia. Ale co różni te dwie rzeczy? Dwie różnice prawdziwego przebudzenia – pytanie i odpowiedź. Ty i ja będziemy czuć, ty i ja będziemy wiedzieć, czy pytasz mnie uważnie, w pełni świadoma tego, o co pytasz i podobnie świadome będą moje odpowiedzi. To właśnie się dzieje. Ciało i umysł są zawsze razem, ale przez większość czasu ciało jest w innym miejscu, a umysł w innym. Tak jak rodzice i dzieci. Niby jesteście w tym samym pokoju, ale każdy używa własnego telefonu. Podróżujecie razem, ale żadne z was nie dzieli się uczuciem i prawdziwą bliskością, ponieważ nie jesteście w pełni świadomi, gdzie jesteście i co robicie. Celebrujecie rodzinny obiad, ale nie jesteście razem wewnętrznie, zmysłami. Pierwszym krokiem dla mózgu będzie sama świadomość, że jesteście uważni. Medytacja jest wyższą ścieżką uważności. Jeśli rozwijasz uważność, to tak naprawdę trenujesz swój umysł. Jeśli jesteś w stanie coraz bardziej się z tym oswajać i coraz bardziej czuć swoją wewnętrzną jakość, energię, świadomość i obecność, wszystko stanie się znacznie inne. Jesteś uziemiony, jesteś połączony, jesteś na miejscu. W przeciwnym razie robisz to, ale nie jesteś z tym. To zależy od tego, ile trenujemy lub ile osiągnęliśmy w naszej tak zwanej praktyce. Większość twojego umysłu powinna być czysta i otwarta, szczera, serdeczna.
Badania pokazują, że medytacja zmienia nasz mózg. Warunkiem jest regularna praktyka.
Tak, to prawda. Powiedzmy, że w codziennym życiu myślimy o tym, co robimy – analizuję coś i podejmuję decyzję. To nasz sposób postępowania. Z prawdziwą obecnością naprawdę się łączysz, myślisz o tym, co robisz z pełną świadomością, a to oznacza, że musisz być w pełni świadomym przyczyn i konsekwencji swoich wyborów. Nie oznacza to jeszcze, że będziesz osiągał rezultaty w szybkim czasie, ale przynajmniej jesteś na właściwej ścieżce. Bądź świadomy tego, z kim rozmawiasz i co mówisz, bo niezwykle ważne jest to, że mówisz z pełną świadomością, z przebudzeniem. Wtedy będzie to o wiele bardziej ważne i bardziej treściwe niż zwykłe paplanie w celu zabicia czasu. Możemy spędzać godziny na paplaninie, ale w momencie, w którym przestajemy, wszystko znika, nie ma nic.
Rinpocze, szkolisz ludzi na całym świecie. Jak widzisz młode pokolenie?
Nasze czasy, młodość, mentalność, środowisko, ludzie, wszystko było zupełnie inne niż w dzisiejszych czasach. I dzisiejsi 20-latkowie rzeczywiście są inni. Ale różnica nie oznacza, że jesteśmy całkowicie niepołączeni z powodu różnic w potrzebach i odmiennych wymagań. Spotykam wielu młodych ludzi, którzy medytują i zdają sobie sprawę, że miłość i współczucie to coś ważnego i potrzebnego. Nie wiedzą jednak i nie są gotowi na klęczenie na podłodze świątyni i modlitwy do kogoś, kogo nie widzieli i nie znają. Czujemy, że chcemy w coś wierzyć, ponieważ rodzice i często nauczyciele mówili, że ktoś taki istnieje. Pytam najmłodszych chłopców i dziewczęta, czy naprawdę całkowicie ignorują i nie wierzą w żadną religię, medytację czy modlitwę. Mówią, że wierzą. Wtedy pytam: ile praktykujesz? Nie praktykujemy, nie wiemy, jak praktykować, nie lubimy i nie chcemy tego robić. Myślę jednak, że młode pokolenie również kiedyś dołączy do duchowych praktyk, bo tylko wtedy jest się w stanie żyć prawdziwie, a młodzi zdadzą sobie z tego kiedyś sprawę. Dziś niemal cały świat wywrócił się do góry nogami, staje się coraz bardziej dziki, osamotniony, samolubny i egocentryczny. Dlatego wszyscy potrzebujemy duchowości.
Więcej możesz przeczytać w 1/2025 (112) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.