Trump power
Wybraniec / Fot. materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2025 (112)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Walcz, walcz, walcz! – a w tle amerykański sztandar i zaciśnięta pięść. Taki okrzyk wydał z siebie podczas wiecu wyborczego draśnięty kulą w ucho Donald Trump. To zdarzenie na pewno przyczyniło się do jego późniejszego zwycięstwa. Słowa, które później stały się mottem jego kampanii, były parafrazą jednej z trzech biznesowych zasad, którymi się zawsze kierował. Podstawowa: „Atakuj, atakuj, atakuj”. Druga to: „jeśli cię złapią zaprzeczaj” i w końcu „nigdy nie przyznawaj się do porażki”. O tym, w jaki sposób ukształtował się młody Donald Trump opowiada właśnie film „Wybraniec”.
Prawnik tatusia
Film stanowi opowieść o relacji dwóch ludzi – młodego Donalda Trumpa i jego diabolicznego mentora Roya Cohna. Ten ostatni był prokuratorem ścigającym amerykańskich komunistów w czasach makkartyzmu. Posłał nawet na krzesło elektryczne małżeństwo Rosenbergów oskarżonych o szpiegostwo na rzecz ZSRR. Potem działał jako adwokat, będąc w szczytowym momencie swojej kariery prawnikiem pięciu głównych rodzin mafijnych w Nowym Jorku. Reprezentował rodzinę Trumpów w najpoważniejszych sprawach, m.in. dotyczącej zarzutu dyskryminacji czarnoskórych Amerykanów.
Roy Cohn był więc najbliższym współpracownikiem „starego Trumpa”, a potem został mentorem jego syna Donalda. Pokazał mu, jak wyzwolić się spod kurateli apodyktycznego ojca. Dał mu wiarę i nauczył pewności w siebie, twardości oraz bezwzględności, kształtując jako człowieka zdolnego do osiągania najwyższych celów w biznesie i polityce.
Tutaj warto odnotować świetną rolę Jeremy’ego Stronga, aktora, który stworzył niezapomnianą kreację w serialu „Sukcesja”. Gdy „Wybraniec” wchodził na ekrany został określony przez rzecznika prezydenckiej kampanii Trumpa jako „film, który nie nadaje się nawet na półkę z przecenionymi DVD w likwidowanym sklepie tylko powinien trafić wprost do śmietnika”. To oczywiście wygłoszona skrajnie tendencyjna opinia, bo przecież trzeba kierować się zasadą: „nigdy nie przyznawaj się do porażki!”.
Donald sam w Nowym Jorku
Donald był czwartym dzieckiem nowojorskiego potentata nieruchomości Freda Trumpa. Ojciec traktował go surowo. Kiedy zaczął stwarzać problemy wychowawcze w wieku 13 lat trafił do akademii wojskowej. Potem zatrudniano go na najniższych stanowiskach w firmie ojca. Donald Trump w 1968 r. ukończył ekonomię na Wharton School of Business. Z pożyczką w wysokości 1 mln dol. otrzymaną od ojca rozpoczął działalność w branży nieruchomości.
W 1971 r. przejął rodzinną firmę, zmieniając jej nazwę na The Trump Organization. Obejmowała ok. 500 przedsiębiorstw zajmujących się różnymi gałęziami gospodarki. Podczas swojej kariery biznesowej wybudował, wyremontował oraz zarządzał licznymi nieruchomościami komercyjnymi i mieszkaniowymi, hotelami, kasynami oraz polami golfowymi. Jego najsłynniejszą inwestycją jest 68-piętrowy Trump Tower przy Piątej Alei sportretowany – razem ze swoim właścicielem – w komedii „Kevin sam w Nowym Jorku”. Potem powstały jeszcze: Trump Place, Trump World Tower oraz Trump International Hotel. Kolejno: w Bombaju, Stambule i na Filipinach. W 2016 r. – z majątkiem wartym 4,5 mld dol. – został sklasyfikowany na 324. miejscu listy najbogatszych ludzi świata.
Zostałeś odstrzelony
Warto wspomnieć o wielkim medialnym sukcesie Trumpa, jakim był program typu reality show „The Apprentice” emitowany na kanale NBC. Zresztą oryginalna nazwa filmu nawiązuje właśnie do tego widowiska, oznaczając, w tłumaczeniu na polski, właśnie: „ucznia”, „praktykanta”, a także „wybrańca”. Uczestnicy programu rywalizowali o pracę w zarządzie jednego z przedsiębiorstw handlowych multimilionera. Charakterystyczny dla tego widowiska był, często używany przez Donalda Trumpa, zwrot „You’re fired” – zostałeś odstrzelony.
W 2004 r. podjął nawet próbę zarejestrowania tego zawołania jako znaku towarowego, jednakże bez powodzenia. Mottem filmu pozostaje przesłanie wygłoszone przez starego Freda Trumpa do syna „Ludzie są albo zwycięzcami albo przegranymi”. Żadna inna opcja w tym bezwzględnym świecie po prostu nie ma prawa istnieć.
Więcej możesz przeczytać w 1/2025 (112) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.