Hotelowa mapa dla biznesu

© Reporter
© Reporter 3
Polska wciąż umacnia swoją pozycję, jeśli chodzi o turystykę biznesową. Rośnie liczba udzielanych noclegów, goście coraz łatwiej znajdują komfort i zaplecze, na którym im zależy, a hotelarze zacierają ręce.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2017 (17)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Zresztą polski rynek hotelarski rośnie nieustannie od lat. W połowie 2016 r., według danych GUS, działały u nas 2463 hotele. Dla porównania, w 2012 r. było to ok. 2 tys. obiektów, a w 2006 r. – 1,3 tys. 

Teraz przybywa ich jeszcze szybciej, głównie dlatego, że gwałtownie wzrosła liczba turystów – zagranicznych i krajowych. Raport GUS, podsumowując stan polskiej turystyki, podaje, że tylko w pierwszej połowie 2016 r. w rodzimych hotelach nocowało prawie 10 mln gości. W pierwszej połowie 2012 r. było to 7,5 mln. Przy czym w obu wypadkach 25 proc. stanowili cudzoziemcy. 

Swoją rolę odgrywa też bogacenie się polskiego społeczeństwa. Przeciętny krajowy turysta na podróż może wydać więcej, co sprzyja pojawianiu się hoteli o wyższym standardzie. 

Trzeci powód to wzrost znaczenia turystyki biznesowej. Wynika to m.in. z coraz większej liczby zagranicznych inwestycji na terenie Polski i silniejszej pozycji rodzimego sektora MICE (wszelkie grupowe wydarzenia: targi, konferencje, szkolenia, wyjazdy motywacyjne itp.). – Ważnym generatorem popytu na hotele biznesowe jest również bliskość obiektów konferencyjnych i kongresowych, jak Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach, ICE Kraków czy Amber Expo w Gdańsku. Nie tylko wpływają one na wyniki hoteli w regionie, ale również zmniejszają uciążliwą w niektórych częściach kraju sezonowość – dodaje Patrycja Koszewska, specjalista ds. badań rynku w firmie doradczej Hotel Professionals. 

O dynamicznym wzroście potencjału rynku świadczy również to, że wszystkie wspomniane przez ekspertkę obiekty powstały w ciągu ostatnich czterech lat. Mamy generalnie istny wysyp tego rodzaju inwestycji. – Samorządy mocno rywalizują ze sobą o przyciąganie największych wydarzeń. Widać to m.in. w Katowicach i Krakowie – wyjaśnia Dariusz Futoma, partner w firmie doradczej Horwath THL. 

Sieci hotelowe działające na terenie Polski nie zasypiają gruszek w popiele i wykorzystują rynkowe szanse. Weźmy grupę Orbis, jedną z największych polskich firm hotelarskich, posiadającą 117 obiektów. Kilkanaście miesięcy temu jej władze podjęły decyzję o wzmocnieniu oferty dla klientów biznesowych. Efekt? W III kwartale 2016 r., w porównaniu do tego samego okresu w 2015 r., wskaźnik RevPAR (czyli przychód na jeden dostępny pokój) wzrósł w Orbisie aż o 11,2 proc. 

Sieci dostosowują też swoje działania marketingowe do określonego grona klientów. Ważne w tych zabiegach są programy lojalnościowe, w których często uczestniczą goście biznesowi: jeśli wielokrotnie korzystają z hoteli danej sieci, mogą liczyć na różne zniżki i promocje. 

Czego potrzebuje biznes

Generalnie nie ma u nas hoteli dla jednej tylko grupy odwiedzających. Mile widziani są goście zarówno prywatni, jak i w podróży służbowej. To lokalizacja decyduje o tym, jaki profil ma dany obiekt i czy skorzysta na rozwijającej się turystyce biznesowej. – Hotele o charakterze biznesowym zlokalizowane są przede wszystkim w centrach dużych i średnich miast, które cechuje dobrze rozwinięty rynek biurowy – zauważa Patrycja Koszewska i dodaje, że najbogatszą ofertę tego rodzaju obiektów mają Warszawa, Kraków, Gdańsk czy Wrocław. Są to ośrodki, które nie tylko mają wysoką podaż powierzchni biurowej, która przyciąga najbardziej renomowane firmy jako najemców, ale są też dobrze skomunikowane ze światem. 

Bo dla biznesmena w podróży ważne jest to, by hotel był w pobliżu dobrego lotniska, autostrady czy centrum miasta, aby mógł z łatwością dotrzeć z punktu A do B. Co naturalne, gość musi mieć także zapewnioną odpowiednią przestrzeń do pracy. – To właśnie te czynniki m.in. determinują nasz wybór w zakresie obiektów przeznaczonych dla klientów biznesowych – mówi Saija Kekkonen, dyrektor zarządzająca Best Western na Finlandię, kraje bałtyckie, Polskę i Rosję. 

Jeśli chodzi o wnętrza hoteli, to te nastawione na biznes mają zwykle nieco większe przestrzenie konferencyjne i bardziej zróżnicowaną ofertę gastronomiczną, czyli kilka restauracji i barów. 

Białe plamy

Choć polska mapa hoteli, które mogą być interesujące dla biznesu, zapełnia się z roku na rok, wciąż jest ich za mało.  Widać to m.in. w Warszawie. – Dotychczas „białą plamą” na mapie hoteli biznesowych w stolicy był Służewiec Przemysłowy, który, poza ścisłym Śródmieściem, jest drugim biurowym centrum stolicy. To się jednak zmienia – mówi Koszewska. 

Już niebawem zostaną otwarte w tej okolicy hotele oferujące łącznie 600 pokoi. Inwestuje tu śmietanka światowego rynku hotelarskiego. Powstaną: Four Points by Sheraton, Hampton by Hilton oraz obiekty marek należących do firmy Marriott: Moxy i Residence Inn. 

Podobnie wygląda sytuacja na warszawskiej Woli, gdzie nastąpił rozwój infrastruktury biurowej, wskutek budowy drugiej linii metra. Na przykład na działce u zbiegu ulic Żelaznej, Złotej i Twardej stawiany jest ponad 250-pokojowy, 4-gwiazdkowy Holiday Inn  Warsaw-City Centre, a niedawno ogłoszono plany związane z obiektem firmy  Ghelamco przy Towarowej i Prostej, który ma powstać w ramach wielofunkcyjnej inwestycji The Warsaw Hub. 

Olbrzymi potencjał mają niektóre inne polskie miasta. Mowa tu choćby o całym Trójmieście czy Katowicach. Szczególnie w stolicy województwa śląskiego widać rosnącą potrzebę nowych hotelarskich inwestycji wynikającą m.in. z obecnej polityki tamtejszych władz (przyciąganie sektora MICE). 

Ale są też miejscowości, gdzie baza hotelowa, mimo regularnych „najazdów” biznesowych gości, jest optymalna. Tak jest choćby w Kielcach, gdzie działa drugi największy w kraju organizator międzynarodowych targów. 

Jak zaznacza Dariusz Futoma, nie ma w kraju miasta, które nie posiadałoby chociaż podstawowej infrastruktury hotelowej. – Są jednak takie, które kilkanaście lat temu stanęły w miejscu, jeśli chodzi o rozwój branży – dodaje. – Przykładem może być Szczecin, który wciąż czeka na ponowny boom. Potencjał ma również Hel, ale przez zbyt słabą infrastrukturę komunikacyjną nie można tu myśleć o interesujących inwestycjach. 

Ciekawe są również mniejsze miasta. Zdaniem Futomy należą do nich m.in. Lublin, Białystok, Świnoujście czy Kalisz. Tu główną rolę na hotelowym rynku odgrywają polscy, lokalni operatorzy. 

Nowe szanse

Choć ruch turystyczny zależy w olbrzymim stopniu od takich czynników, jak bezpieczeństwo międzynarodowe czy sytuacja ekonomiczna, eksperci są zgodni: polski rynek hotelarski ma olbrzymi potencjał i świetlaną przyszłość. 

– Kondycja tego rynku już teraz jest bardzo dobra. Zarówno biznesowego, jak i rekreacyjnego. Organizuje się coraz więcej międzynarodowych wydarzeń, gospodarka kraju wciąż rośnie i widzę np. duże zapotrzebowanie na usługi naszych hoteli – komentuje Saija Kekkonen, według której, ze względu na lokalizację i znaczący rozwój infrastruktury, m.in. dróg i lotnisk, jesteśmy dopiero na początku prawdziwego hotelarskiego boomu. 

Pojawiają się nowe możliwości. – W ostatnich latach jednym z najważniejszych czynników wpływających na segment hoteli biznesowych jest dynamicznie rozwijający się sektor BPO i SSC – mówi Koszewska, mając na myśli tzw. centra usług wspólnych obsługujące takie obszary biznesowe, jak księgowość, IT czy kontakt z klientem. 

Rozwój branży usług wspólnych od lat jest widoczny w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu, Łodzi czy Poznaniu, ale  obecnie zaczyna ona coraz silniej zaznaczać swoją obecność także w mniejszych ośrodkach. Przy czym wkracza już nie tylko do miast średniej wielkości, ale też do całkiem niedużych. W przypadku takich ośrodków jak Lublin, określanych jako miasta „satelitarne”, konsultanci zdecydowanie widzą miejsce na nowe inwestycje hotelowe wywołane „boomem BPO”. 

No i wciąż trwa walka o organizację naprawdę dużych, międzynarodowych imprez. Wystarczy wspomnieć Euro 2012. Pomimo braku sukcesów polskich piłkarzy na tych mistrzostwach, jako kraj odnieśliśmy na nich zwycięstwo. Chodzi o kwestie wizerunkowe. W 2011 r. we wszystkich polskich obiektach noclegowych (hotele, pensjonaty, pokoje) udzielono turystom zagranicznym 56 mln noclegów. Rok 2012 to gwałtowny skok do 62 mln. W kolejnych latach robiło się tylko lepiej – w 2015 r. było to już 71 mln noclegów. 

Takie dużej rangi wydarzenia wyzwalają potężne zmiany: napędzają turystykę w następnych latach, a do lokalnych przedsiębiorców płynie strumień pieniędzy, co przekłada się na dochody miejscowych samorządów, kolejne imprezy, rozwijanie bazy hotelowej o odpowiednim standardzie... i kula śniegowa się toczy. 


Od biznesu do odpoczynku

Hotele starają się przyciągać klientów biznesowych również dlatego, że ciekawe wspomnienia z wyjazdu służbowego mogą zaprocentować w przyszłości, kiedy biznesmen będzie chciał wrócić jako turysta. Jest to też przyczyna, dla której wiele polskich miast stara się rozwijać duże centra kongresowe. 


Gdy nie ma miejsc

Średni wskaźnik wynajęcia hoteli w Polsce oscyluje (w zależności od pory roku i lokalizacji) wokół 50 proc. Znalezienie miejsca bywa jednak wyzwaniem, kiedy w danym mieście odbywają się ważne imprezy. Pokazały to zeszłoroczne Światowe Dni Młodzieży w Krakowie czy szczyt NATO w Warszawie. Czy jest na to sposób? Rozwiązaniem może być rezerwacja miejsca odpowiednio wcześniej lub rezygnacja z hotelu o wyższym standardzie na rzecz obiektu klasy ekonomicznej. Ratunkiem mogą też okazać się dobre drogi i połączenia komunikacyjne – zamiast np. nocować w Warszawie, można wynająć hotel w Łodzi, a na spotkanie dojechać pociągiem. 


Patrycja Koszewska, specjalista ds. badań rynku w firmie doradczej Hotel Professionals

Obecnie inwestorzy coraz częściej stawiają na realizację inwestycji typu mixed-use, które łączą w sobie przestrzeń biurową, powierzchnię handlową oraz hotelową, co pozwala stworzyć synergię dającą przewagę konkurencyjną nad innymi obiektami w regionie, a dodatkowo zapewnia lepszą dywersyfikację przychodów. 


Magnetyzm centrów kongresowych

Tylko w 2015 r. w ok. 34 tys. grupowych imprez o charakterze biznesowym uczestniczyło w Polsce niemal 7 mln osób. Wykupiły one prawie 14 mln noclegów (blisko 40 proc. wszystkich udzielonych w kraju), wydając na różne usługi (hotel, gastronomia, rozrywka, rekreacja) ponad 4,3 mld zł. 

Samorządy chcą coś uszczknąć z tego tortu. Dlatego od kilku lat powstają w różnych miastach wielkie centra kongresowe. Od 2012 r. otwarto m.in. nową część Międzynarodowych Targów Poznańskich, Międzynarodowe Centrum Kongresowe (MCK) w Katowicach, Amber Expo w Gdańsku, International Conferences and Entertainment (ICE) w Krakowie, a także średniej wielkości obiekty w Opolu, Szczecinie czy Bydgoszczy. 

Efekty: ICE już w pierwszych trzech miesiącach jego funkcjonowania (od połowy października 2014 r.) odwiedziło 61 tys. konferencyjnych gości, a w całym 2015 r. liczba turystów w Krakowie wzrosła, w stosunku do poprzedniego roku, o 7,6 proc. (600 tys. noclegów więcej). W województwie śląskim od rozpoczęcia budowy MCK w 2011 r. otwarto ok. 40 hoteli i w 2016 r. było ich już w sumie 200. A i tak średnia frekwencja wciąż w nich rośnie, więc powstają kolejne. Podobnie jest w Gdańsku czy Bydgoszczy. 

Wszystko to zachęca też globalne sieci hotelowe do otwierania placówek zupełnie nowych marek, jak Moxy w Katowicach (Marriott) czy Q Hotel Plus w Krakowie. 

Co prawda uruchomienie centrum kongresowego nie zawsze pobudza od razu rynek hotelarski. Na przykład w Szczecinie w 2014 r. zadebiutował nowy budynek filharmonii przystosowany do organizacji wydarzeń i konferencji, ale hotelarze nie uwierzyli w jego potencjał przyciągania turystów biznesowych. Dopiero z czasem zmienili zdanie i w mieście tym ruszyło lub wkrótce wystartuje aż pięć hotelowych projektów, m.in. sieci Marriott i Hilton. 

Od tego obrazu odstaje Opole, gdzie po otwarciu Centrum Wystawowo-Kongresowego pojawiły się tylko trzy nowe hotele, najwyżej 3-gwiazdkowe. Zdarza się, że podczas dużych imprez znalezienie noclegu graniczy z cudem. A przy tym, ze względu na duże zainteresowanie tańszą ofertą, największe sieci hotelowe nie planują tu na razie uruchamiać placówek o wyższym standardzie. 

My Company Polska wydanie 2/2017 (17)

Więcej możesz przeczytać w 2/2017 (17) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ