Szach-mat

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Żyjemy w czasach, które usilnie walczą ze stereotypami. Powielanie ich jest niemile widziane, niemodne, niekulturalne i zwalczane. Ilekroć sam otwieram usta, by werbalnie powielić jakiś stereotyp wszczepiony na mój twardy dysk (może w szczepionce przeciw Covid-19?), program z polityczną poprawnością aktywizuje się i mówi mi twarde nie.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2022 (79)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Paszcza zostaje otwarta, lecz nie płyną z niej żadne słowa. Mówiąc serio, nawet przeciwnicy politycznej poprawności (a do umiarkowanych i ja się zaliczam) są nią na tyle przesiąknięci, że czasem gryzą się w język.

Ale, do licha, jest pewien stereotyp, który będę powielał. Proszę mi wybaczyć, ale najbardziej szlachetne pobudki nie odwiodą mnie od tego odrażającego czynu. Nikt mnie bowiem nie przekona, że produkty rosyjskie są porządnej jakości. Nie. Made in Russia to w wolnym tłumaczeni znaczy „dziadostwo, zrobione byle jak i na kacu. A pewnie i po pijaku”. Nawet jeśli według dobrej, ukradzionej z zagranicy technologii, to domieszka rosyjskości powoduje, że wychodzi z tego złom. W doskonałym serialu „Czarnobyl” jeden z górników, który potem walczy z następstwami katastrofy, zadaje kolegom zagadkę: Co to jest? Waży dwie tony i nie obiera jabłek. Odpowiedź: radziecka maszyna do obierania jabłek.

Ten żart wciąż jest aktualny, choć ustrój się zmienił. Ale świat, niechętny stereotypom, uwierzył, że Rosjanie wcale nie są tacy beznadziejni i naprawdę mogą zrobić coś na poziomie i że tym czymś jest akurat sprzęt wojskowy. Uwierzyliśmy (ja też, nie chcę wszystkiego zwalać na świat), że Rosja Putina stworzyła groźne instrumentarium militarne, którego po prostu trzeba się obawiać.

Ten mit runął z łatwością z jaką ukraińskie Javeliny smażą rosyjskie czołgi z dodatkową osłoną przeciw Javelinom. Ta osłona to coś w rodzaju daszków zrobionych z metalowych prętów. Te daszki przeciw Javelinom są dokładnie jak owa maszyna do obierani jabłek. Nie działają. Można na nich suszyć onuce, ale to wszystko do czego się przydają.

Rosyjska militarna potęga technologiczna okazała się wielkim humbugiem. Nowoczesne zestawy przeciwlotnicze Pancyr umiarkowanie dają sobie radę z Bayraktarami, czołgi T-80 przywodzą na myśl lata 80. ubiegłego wieku, co w militariach nie jest komplementem. Zaś najnowsze osiągnięcia rosyjskich inżynierów wojskowych prezentują się godnie jedynie na defiladach. Czołgu T-14 Armata nikt w warunkach bojowych nie widział. A mityczne myśliwce Su-57, będące odpowiedzią na amerykańskiego F-22 Raptor, od wielu lat pojawiają się jedynie w prospektach. Od tak wielu lat, że Raptory zdążyły się zestarzeć i są zastępowane przez F-35. Oczywiście na F-35 Rosja też przygotowała swoja odpowiedź, czyli samolot piątej generacji o chwytliwej nazwie Checkmate.

Checkmate ma być eksportowym przebojem, ale nie będzie. Rosja przegrała inwazją na Ukrainę wiele rzeczy, ale jednym z największych przegranych będzie rosyjski przemysł zbrojeniowy. Produkty made in Russia stały się pośmiewiskiem. Niesprawne, technologicznie zacofane, przestarzałe. Zrobione byle jak na kacu. Zgodnie z najokropniejszym stereotypem. Dokładnie tak, jak to kiedyś ujął Michaił Sałtykow-Szczedrin: „Gdybym usnął na 100 lat i po obudzeniu zapytali mnie co słychać w Rosji, bez wahania odpowiem: piją i kradną”.

My Company Polska wydanie 4/2022 (79)

Więcej możesz przeczytać w 4/2022 (79) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ