Klasyka mocno zorientowana

Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe 22
Nazwa przyciąga, może nawet prowokuje. Zaprasza do świata Taboo – polskiej marki ubrań dla kobiet, która konsekwentnie skupia się na potrzebach specyficznej i trochę zaniedbywanej u nas grupy docelowej.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 6/2017 (21)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W ramach programu unijnego na zlecenie właścicieli marki Taboo wykonano w zeszłym roku analizę profilu jej klientek. Okazało się, że są to panie powyżej 30. roku życia, z miast, aktywne zawodowo i należące do klasy średniej. 

Zaskoczenia nie było, bo do takich właśnie kobiet marka od zawsze starała się docierać. Potwierdziła się słuszność dotychczasowej strategii opartej głównie na wypuszczaniu krótkich serii. – Stanowią one nasz atut na tle konkurencji, zwłaszcza silnych międzynarodowych sieci odzieżowych, które oferują długie serie i małą unikalność ubrań – mówi Katarzyna Dubas, dyrektor ds. organizacji marki Taboo. 

Taka jedna jedyna

Krótkie serie pełnią podwójną funkcję. Nie tylko wyróżniają Taboo na tle odzieżowych gigantów, ale też mają sprawiać, że klientka poczuje się w danym stroju wyjątkowo. Kolejnym wyróżnikiem jest spora rozpiętość rozmiarów: od 36 do 46. 

Fasony są autorstwa projektantów Taboo, którzy często czerpią z klasyki. Ich prostota jest elegancka, właściwa do pracy, w której wymagany jest określony dress code, albo na oficjalne wyjście. Mają też domieszkę awangardy, na przykład wyrazisty geometryczny lub roślinny wzór na całej powierzchni ubrania czy jego fragmencie albo mocniejszy kolorystyczny akcent. Drugą główną linię marki tworzą wygodne stroje na co dzień. Oferta jest – można powiedzieć – kompletna, na każdą porę roku i okazję, są w niej sukienki, bluzki, spódnice, spodnie, swetry, żakiety, płaszcze, kurtki i najważniejsze akcesoria. Klientka, zestawiając poszczególne elementy, tworzy siebie. Jedną jedyną. 

Z uwagi na wymagania swojej grupy docelowej, ale także odróżnianie się od znanych sieciówek, zarządzający Taboo bardzo pilnują jakości materiałów używanych do wyprodukowania sygnowanych nią wyrobów. W przypadku tkanin są to wysokogatunkowa bawełna i wełna ze szlachetnymi dodatkami. Produkcja ubrań odbywa się w miejscu zakupu surowca. Od około dwóch lat rośnie w niej udział polskich szwalni – dziś przekroczył już 30 proc. i najprawdopodobniej wkrótce będzie jeszcze większy dzięki rosnącej u nas dostępności materiałów, a także dlatego, że azjatyckie koszty pracy zbliżają się do naszych. 

Ceny za ubrania Taboo są ustalane konsekwentnie z myślą o średnio sytuowanych klientkach. Muszą być adekwatne do wysokiej jakości materiałów, ale zarazem konkurencyjne. Na przykład za sukienkę trzeba zapłacić ok. 250 zł, za torebkę ze skóry naturalnej – 260 zł, a za tę ze skóry ekologicznej – 130 zł. Posiadaczki karty stałego klienta dostają 10 proc. zniżki przy zakupie o wartości minimum 300 zł. 

Wytrwałość i czujność

Historia marki Taboo zaczęła się w 2003 r., kiedy został zastrzeżony ten znak towarowy, ale działalność jej twórców w branży odzieżowej jest o niemal 10 lat dłuższa. W pierwszej połowie lat 90. Halina i Rafał Jękotowie oraz Jadwiga i Jarosław Gałdysiowie zaczęli sprowadzać do Polski ubrania z Indii i Chin, po czym sprzedawali je hurtowo. To był wówczas bardzo popularny sposób na biznes, na którym wielu zarobiło pierwsze poważne pieniądze. Tanie, ale w miarę efektownie wyglądające ciuchy „szły jak woda”. W 1998 r. późniejsi twórcy Taboo zajęli się handlem detalicznym: otworzyli swój pierwszy sklep w Cieszynie, a po kilku latach mieli ich już ponad 20, skupionych przede wszystkim na południu kraju. Na tym fundamencie zrodziła się Taboo. 

Dziś towary tej marki sprzedawane są w 22 firmowych sklepach, z których aż 20 znajduje się w środkowej części południa Polski. W tym kilka w Bielsku-Białej, mieście będącym zagłębiem naszej branży tekstylnej, ze względu na tutejszą wieloletnią historię przemysłu włókienniczo-szwalniczego. Sklepy Taboo są jednolite pod względem wystroju wnętrza, kolorystyki i generalnie tożsamości wizualnej (logo, opakowania itp.). Zlokalizowane są w galeriach handlowych albo w butikach w centrach miast. Dwa punkty poza wspomnianą już częścią kraju mieszczą się w warszawskim centrum handlowym Modo przy ul. Łopuszańskiej i w Galerii Rzeszowskiej w Rzeszowie. 

Właściciele marki próbowali rozszerzyć działalność na inne regiony (Dolny Śląsk, Wielkopolska), ale po kilku latach wycofali się z Wrocławia, Poznania i Legnicy. – Nie wystarczyła nam sama obecność, chcieliśmy się rozwijać. Nie udało się jednak wypracować tam większej rozpoznawalności naszej marki. A poza tym – przyszedł kryzys pod koniec pierwszej dekady naszego wieku – opowiada Katarzyna Dubas. 

Z tych doświadczeń wyciągnięto wnioski. Właściciele rozważają kolejne lokalizacje, ale muszą być do nich absolutnie przekonani. Sposobem na trafienie do nowych klientek są akcje rabatowe prowadzone przez Taboo wspólnie z popularnymi magazynami dla kobiet, jak „Twój Styl” czy „Avanti”, oraz z organizacją kartową MasterCard. Działa też e-sklep Taboo z ofertą nowości i zniżkami za modele z minionego sezonu. 

Zanim firma ponownie przystąpi do rozbudowy sieci, umacnia istniejące przyczółki. Uczestniczy w akcjach promocyjnych galerii handlowych, w których ma swoje punkty, a obsługa jej sklepów dba o wyjątkowe samopoczucie klientek. – Nasz personel skupia się na każdej pani indywidualnie i gwarantuje profesjonalne doradztwo – zapewnia Katarzyna Dubas. 

Taboo działa „na swoją miarę”. Pomimo dużej konkurencji stara się utrzymywać poziom sprzedaży na stabilnym poziomie. Zna własne możliwości i stawia na organiczny rozwój, zaspokajając uważnie preferencje kobiet, które uznała za swoje docelowe klientki. I o to przede wszystkim chodzi, bo ich zadowolenie to najważniejsza siła napędowa tej marki. 


Taboo

Marka ubrań i akcesoriów dla kobiet powstała w 2003 r. 

Jej właścicielami są: należąca do Haliny i Rafała Jękotów oraz Jadwigi i Jarosława Gałdysiów spółka HA-RA (z Bielska-Białej) oraz firma Sabat (z Krakowa) będąca własnością Artura Chorabika i Artura Madeja. 

Pod marką tą działają 22 sklepy, które, poza jedną lokalizacją w Warszawie, znajdują się na południu Polski. 

Dla marki na stałe pracuje ok. 60 osób w obu spółkach. 

Właściciele Taboo współpracują ze szwalniami w Polsce, Chinach i Indiach. 

My Company Polska wydanie 6/2017 (21)

Więcej możesz przeczytać w 6/2017 (21) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ