Sam sobie sterem, kasjerem, kurierem

Jest piękna, słoneczna niedziela. Niehandlowa. Wychodzisz z domu i idziesz do sklepu. Odpalasz aplikację, bo tylko dzięki niej możesz wejść do środka. Robisz zakupy bez płacenia, po prostu zdejmując produkty z półki. Wychodzisz, nie spotykając nikogo w środku. Podchodzisz do okolicznej restauracji, wybierasz w elektronicznym kiosku swoją potrawę – zrazy wieprzowe, koniecznie z dodatkowym serem, ale zanim je odbierzesz, podchodzisz do automatu pocztowego i wyciągasz zamówione kilka godzin wcześniej buty. Dziesięć minut później twoje zamówienie jest gotowe – wyciągasz je z lodówki przed punktem gastronomicznym. Daleko od domu? Kilka kliknięć i podjeżdża autonomiczny pojazd korporacji taksówkarskiej i po chwili rozsiadasz się wygodnie w fotelu. 

Futurystyczna wizja świata? Już nie. Każde z tych rozwiązań jest dostępne – choć może nie w Polsce. 

Bez obsługi

Od lutego br. w Polsce weszły w życie przepisy zaostrzające zakaz handlu w niedziele. Część sklepów znalazło obejście przepisów – zamieniły się w księgarnie czy punkty do wypożyczania sprzętu turystycznego. Część stała się sklepami samoobsługowymi. I nie chodzi tu o sklepy przyszłości, takie jak Amazon Go, tylko o sklepy Żabka. Sieć w minionym roku rozpoczęła testy tzw. kas dualnych, czyli normalnych kas, które w dowolnym punkcie można przestawić na tryb samoobsługowy i obrócić w kierunku klienta, a nie kasjera. Rozwiązanie genialne w prostocie (choć trudne do wdrożenia). Sprawdziło się przy okazji nowego oblicza zakazu w handlu. Bo pracownicy, dzięki ustawie covidowej, w punkcie co prawda mogą przebywać, ale ich zadania ograniczają się do wykładania towaru. Klienci mają radzić sobie sami.

Oczywiście, rozwiązanie Żabki nie jest nowe, kasy samoobsługowe znane są od wielu lat. Dużo ciekawszy jest pomysł sklepów autonomicznych, czyli takich, w których w ogóle nie ma obsługi. Prym w rozwoju tego typu punktów wiedzie Amazon, który w USA ma już ok. 30 punktów. Takie miejsca są też w Polsce. Jako pierwszy wystartował sklep mało znanej sieci Bio Family. To pomysł biznesowy rodziny Świtalskich, twórców m.in. sieci Żabka czy Biedronka. Dziś w Polsce działa siedem marketów. Co prawda w ciągu dnia można w nich spotkać pracowników, ale formalnie to „doradcy klienta”. 

Swoje sklepy autonomiczne uruchomiła w Poznaniu firma Take and Go należąca do Surge Cloud. Dziś działa jedna z dwóch placówek, a firma zrezygnowała z ambitnych planów ekspansji do innych miast. Powód? Oficjalnie firma nie komunikowała przyczyn rezygnacji z projektu, ale najprawdopodobniej wiąże się to z małą opłacalnością biznesu. Handel detaliczny w Polsce jest bardzo związany z konkurencją cenową. Koszt uruchomienia jednego sklepu automatycznego jest ogromny. A do tego problemem są nietypowe sytuacje. W grudniu poznański sklep Take & Go był zamknięty przez ponad dwa tygodnie. Przyczyna? Ktoś tak bardzo chciał się dostać do środka, że trwale uszkodził drzwi. Teraz Surge Cloud koncentruje się na sprzedaży gotowych produktów do automatyzacji sklepów.

Trzecim muszkieterem, który nadal wierzy w rozwój handlu autonomicznego, jest Żabka. Sieć ma już ponad 20 sklepów pod szyldem Żappka. To sklepy „bez pracowników”, w których nie ma kas. System działa w oparciu o aplikację, którą skanujemy przed wejściem (i do której podpięta jest karta płatnicza). W sklepie obserwują nas czujniki i kamery. Jeśli tylko weźmiemy...