Ogromne straty Live Nation. "Wierzymy, że fani wrócą do koncertów, kiedy będzie to bezpieczne"
Fot. Pixabay.comJak czytamy w oficjalnym komunikacie Live Nation, w ostatnich trzech miesiącach agencja zorganizowała zaledwie 24 koncerty w Stanach Zjednoczonych i 131 koncertów w Europie. W analogicznym okresie 2019 roku było to odpowiednio 7213 i 3309 eventów. Przedstawiciele przedsiębiorstwa wyrażają nadzieję, że fani powrócą do koncertów, kiedy tylko staną się one w pełni bezpieczne. Przewiduje się, że będzie to dopiero latem przyszłego roku.
W odzyskaniu zysków przez agencje koncertowe pomóc ma fakt, że - jak przewidują eksperci - stawki artystów spadną w najbliższych latach nawet o 20 proc. Największą niewiadomą pozostaje jednak to, kiedy muzycy wrócą do występów pełną gębą. Choć Live Nation liczy już na przyszłe wakacje, emocje studzi Michael Eavis, szef Glastonbury - największego festiwalu muzycznego na świecie. Mimo że organizatorzy normalnie pracują nad przyszłorocznym Glasto, Eavis przyznał w wywiadzie z ITV News West Country, że w obecnych warunkach nie wyobraża sobie imprezy masowej dla 250 tys. ludzi. - Wrócimy silniejsi, ale ze stuprocentową pewnością można mówić na razie jedynie o 2022 roku... - powiedział szef festiwalu.
W Polsce większość koncertów rodzimych artystów przeniesiono na jesień (choć o krok dalej poszedł chociażby Sokół, którego trasa "Eskimo Tour", pierwotnie zaplanowana na wiosnę br., odbędzie się dopiero w 2021). Występy zagranicznych artystów przekładane są na przyszły rok, choć nie wszystkich - np. grupa Guns'n'Roses, która miała w te wakacje zagrać na Stadionie Narodowym, w ogóle nie odwiedzi naszego kraju. Jeden z dziennikarzy muzycznych, z którym niedwno dyskutowaliśmy ze smutkiem o braku Open'era w tym roku, wyraził obawę, że na festiwal pojedziemy dopiero w 2022...
Jedno jest pewne - to nie koniec strat agencji koncertowych.