Najważniejszy jest głód sukcesu

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 6/2025 (117)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Jak wpadliście na to, żeby waszym ambasadorem marki stał się Zlatan Ibrahimović?
Jeśli spodziewa się pan, że opowiem teraz o jakimś bardzo wykalkulowanym i skomplikowanym procesie wyboru, to obawiam się, że pana zawiodę. Oczywiście, braliśmy pod uwagę rozpoznawalność i wizerunek Zlatana, ale chyba największe znaczenie miały nasze preferencje osobiste.
Rozumiem, że jest pan fanem piłki nożnej?
Owszem, jestem! Jestem też fanem klubu Manchester United, w którym Zlatan grał i osiągał sukcesy. Ponadto interesuje się mieszanymi sztukami walki MMA, co zapewne miało wpływ na zaproszenie do współpracy takich zawodników jak Irlandczyk Conor McGregor czy Czech Jiří Procházka. Nie będę więc ukrywał, że osobiste sympatie mają pewien wpływ. Jednak wybór gwiazd sportu jako naszych ambasadorów wydaje mi się dość oczywisty. Oczywiście, wybieramy osoby, które w swoich dziedzinach wygrały wszystko, co mogły, jak chociażby Iker Casillas. Patrzymy też, czy dana osoba pasuje do naszej marki swoim charakterem. W tej chwili przygotowujemy zresztą kolejną kampanię ze Zlatanem. Chcemy w niej pokazać, że skoro ciężko pracujemy na nasze pieniądze, to pieniądze powinny równie ciężko pracować na nas.
A nie leżeć w banku?
No właśnie (śmiech). Lepiej je inwestować. Nasza kampania będzie właśnie budowała świadomość inwestycyjną, mam nadzieję, że ruszy już jesienią .
Trzeba przyznać, że przecie do przodu tak ostro, jak Ibrahimović na boisku. Niedawno zostaliście liderem pod względem liczby prowadzonych rachunków maklerskich w Polsce. Jak to się stało, że z firmy, która – według słów założyciela Jakuba Zabłockiego – miała początkowo istnieć dwa, może trzy lata, staliście się globalnym graczem?
Gdy dołączyłem do firmy w 2007 roku, wyczułem w niej ogromny głód sukcesu i pasję. Otwieraliśmy wtedy wiele oddziałów zagranicznych i naszym najważniejszym zadaniem było zarażenie tymi ambicjami ludzi w innych krajach. To się udało.
Jak się zaraża ludzi ambicjami?
Głód sukcesu musi iść z góry i w naszej firmie tak jest. Ma go w sobie zarówno nasz założyciel Jakub Zabłocki, myślę, że mam go ja, ale też większość dyrektorów. Dlatego, gdy dostaję pytania, czy się cieszę z kolejnych sukcesów firmy, na przykład z liczby pozyskanych klientów, to odpowiadam, że owszem, cieszę się, ale dosyć krótko. Bo za chwilę myślę już o tym, jak te wyniki jeszcze poprawić. Równocześnie ważne jest, żeby te sukcesy były dla wszystkich widoczne, nie boję się więc o nich głośno mówić. Jednocześnie trzeba precyzyjnie określać kolejne cele. One muszą być jasne dla wszystkich pracowników naszej firmy, a pracuje już u nas w tej chwili 1,3 tys. osób.
Jak pan wyznacza te cele?
Wychodzę z założenia, że muszą być one realne, a jednocześnie ambitne. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że nasza konkurencja ma dokładnie takie same marzenia, jak my. P oprzeczka jest u nas zawieszona wysoko 0 stawiamy sprawę jasno już na etapie rekrutacji. Jeśli ktoś chce u nas pracować, to musi wiedzieć, że łatwo nie będzie. Ale jeśli chce być częścią sukcesu, to z całą pewnością jest to miejsce gdzie można go osiągnąć.
Sam głód sukcesu to chyba jednak za mało.
To prawda, w pewnym momencie dochodzi się do sufitu, który sprawia, że jeśli nie wprowadzimy innowacji, to na samych ambicjach i entuzjazmie dalej już nie pojedziemy. W naszym przypadku przełomowym momentem było stworzenie własnej aplikacji w 2010 r. To był strzał w dziesiątkę. Kolejnym milowym krokiem okazał się dynamiczny rozwój oferty od 2020 r. Wcześniej byliśmy wyłącznie brokerem CFD, w ostatnich pięciu latach wprowadziliśmy do oferty akcje, ETF, plany inwestycyjne, e-wallet czy oprocentowanie wolnych środków. Mamy też dalsze, ambitne plany. Naszym celem jest dostarczenie najlepszej aplikacji inwestycyjnej do kompletnego zarządzania oszczędnościami, zarówno aktywnie, jak i pasywnie. Mamy też misję demokratyzacji inwestowania.
To znaczy?
Staramy się przełamać stereotyp, że inwestowanie to sfera tylko dla wybranych i bogatych. Tak naprawdę ważniejsze jest wczesne rozpoczęcie inwestowania i konsekwencja. Dlatego dużą wagę przywiązujemy do szerokiej edukacji finansowej.
A jaki jest klucz do sukcesu XTB?
Wymieniłbym trzy punkty: rozwój technologiczny, rozwój produktowy i ekspansja zagraniczna. Ale ważne jest też wzmacnianie świadomości marki i oferty. Wiele osób chciałoby wziąć sprawy swoich pieniędzy we własne ręce, ale brakuje im podstawowej wiedzy, jak to robić, więc po prostu trzymają pieniądze w banku. Chcemy im pokazać, że nie muszą. Dlatego tak dużą wagę przywiązujemy do działalności naszej Fundacji XTB, której celem jest podnoszenie świadomości i wiedzy ekonomicznej, a także budowanie zaufania ludzi do instytucji finansowych.
Na rynkach, na których jesteście liderami, macie wciąż duże przyrosty. Jak to się wam udaje?
Przyznam, że kiedyś się nam wydawało, że prędzej czy później dojdziemy do sufitu, który sprawi, że przestaniemy mieć na danym rynku tak dynamiczne wzrosty. Okazuje się jednak, że te kolejne sufity można przełamywać.
W jaki sposób?
Chociażby wzmacniając markę tak, by coraz silniej istnieć w świadomości potencjalnych klientów. Drugim sposobem jest dostarczanie nowych produktów, dzięki którym możemy odpowiadać na potrzeby nowych osób. Dzięki temu paradoksalnie największe przyrosty mamy dziś w krajach, w których już mamy bardzo silną pozycję.
Jednym z takich krajów jest Polska. Kiedy wprowadzicie do oferty Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego, na które wielu klientów czeka?
To prawda, nasi klienci i inwestorzy często nas o to pytają, zwłaszcza, że włączenie do naszej oferty IKE spotkało się z olbrzymim zainteresowaniem. Bardzo nas to cieszy, bo pokazuje intencje naszych klientów. Najwyraźniej są oni zainteresowani nie tylko takimi instrumentami, jak CFD czy akcje, ale też myślą o długotrwałym zarządzaniu oszczędnościami. Z ich punktu widzenia IKZE stanowi brakujący element w naszej ofercie, dlatego z całą pewnością już wkrótce uruchomimy tę usługę, zapewne jeszcze w drugim kwartale tego roku.
A jak wygląda kwestia kryptowalut i opcji?
W przypadku obu tych produktów występują czynniki, które są zależne od nas, jak i takie, na które nie mamy wpływu. Jeśli chodzi o przygotowanie produktowe i technologiczne, to celujemy w trzeci kwartał tego roku. W przypadku opcji nasz model wyceny musi zaakceptować Komisja Nadzoru Finansowego i mam nadzieję, że w czwartym kwartale tego roku to się stanie. Jesteśmy w bliskim kontakcie z KNF i pozwala mi to na optymizm. A kryptowaluty? My będziemy gotowi na ten rok. Czekamy jednak na to, by Ministerstwo Finansów, które zajmuje się regulacją tego rynku, dostosowało polskie przepisy do rozporządzenia MiCA. Biorąc to wszystko pod uwagę, mam nadzieję, że trzeci-czwarty kwartał tego roku jest realny i w kontekście opcji, i kryptowalut.
A jak przygotowujecie się do tego, że podbój rynku europejskiego zapowiada amerykańska platforma Robinhood Markets?
Konkurencja jest coraz większa, a firmy, które są na rynku, mają dokładnie takie same marzenia, jak my. Dotyczy to zresztą nie tylko Robinhooda. Naszą przewagą jest to, że w Europie jesteśmy już mocno obecni. W tej chwili jednak na naszym kontynencie nie ma podmiotu, który byłby dla klientów wyraźną „firmą pierwszego wyboru”. Chcemy więc zawalczyć, żeby stać się taką firmą. Aby się tak jednak stało, musimy osiągnąć najwyższy poziom technologiczny, mieć bardzo szeroki asortyment produktów, które będą w stanie sprostać rosnącym potrzebom klientów, a także skoncentrować się na dalszym wzmacnianiu marki. Między innymi z tego powodu w tym roku zdecydowanie zwiększyliśmy budżety marketingowe. Chcemy powalczyć także o rynki bardziej konkurencyjne, takie jak Wielka Brytania, Francja czy Niemcy. Jednocześnie niezwykle ważne jest dla nas podniesienie świadomości inwestycyjnej w krajach, w których już w tej chwili mamy bardzo silną pozycję na rynku, takich jak Polska, Portugalia, Czechy czy Słowacja.
Obok większych wydatków marketingowych w bieżącym roku pracujecie także nad rozwijaniem miksu klientów, a także wprowadzacie nowe produkty. Czy to oznacza, że bieżący rok jest dla was przełomowy?
Ze względu na dynamikę zmian w XTB, każdy rok jest w pewnym sensie przełomowy. Ale 2025 r. rzeczywiście jest szczególny. Dlatego, jak już mówiłem, staramy się wzmocnić świadomość ludzi, że nasze pieniądze powinny na nas pracować tak samo ciężko, jak my na nie.
Pozwolę sobie na pytanie osobiste. W 2012 r. odszedł Pan z XTB, jednak dwa lata później zdecydował się pan na powrót, który stał się początkiem pana błyskawicznej drogi do funkcji prezesa firmy. Czego Pana nauczyło to doświadczenie?
Odszedłem, ale starałem się nie palić za sobą mostów, co się najwyraźniej udało.
To dlaczego Pan odszedł?
Praca w tak dynamicznym miejscu, jak XTB, rozbudza apetyt na sukces. Miałem ogromne ambicje, a ponieważ pracowałem wtedy w oddziale włoskim, w którym wszystkie stanowiska powyżej mojego były obsadzone, uznałem, że to czas, by poszukać czegoś gdzieś indziej. Nie żałuję tamtej decyzji, ale jeszcze bardziej się cieszę z późniejszej decyzji o powrocie. Kilka miesięcy po tym, jak wróciłem do XTB, dołączyłem do oddziału w Londynie jako sales menager. Tak się złożyło, że akurat tym oddziałem zarządzał założyciel i ówczesny prezes firmy Jakub Zabłocki. To był bardzo ważny okres, i dla mnie, i dla firmy. Intensywny okres prób i błędów, ale przede wszystkim bardzo szybkiej nauki, bo działaliśmy na bardzo konkurencyjnym, brytyjskim rynku. Później, gdy wróciłem do Polski, bardzo się to doświadczenie przydało, a zmiany, które udało się nam wprowadzić w Londynie, wprowadzaliśmy do innych oddziałów.
A czego pana nauczył czas spędzony poza firmą?
Tego, że w innych miejscach trawa wydaje się bardziej zielona niż u nas (śmiech). Na pewno doceniłem XTB. Dziś po prostu wiem, że to moje miejsce!
- - -
Omar Arnaout - Prezes XTB, związany z firmą od 2007 r. Absolwent Bankowości i Finansów w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie – Bankowość. W latach 2007 – 2009 pełnił funkcję Sales Dealera. W latach 2009 – 2010 był wicedyrektorem oddziału rumuńskiego XTB, a w latach 2010 – 2012 wicedyrektorem oddziału włoskiego. W roku 2014 został dyrektorem sprzedaży detalicznej w XTB Limited w Wielkiej Brytanii, dwa lata później objął stanowisko dyrektora regionalnego XTB na Polskę, Węgry, Niemcy i Rumunię. W 2017 r. został wiceprezesem, a później prezesem zarządu ZTB.

Więcej możesz przeczytać w 6/2025 (117) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.