Najważniejsze informacje ze świata biznesu. Czerwiec 2025

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 6/2025 (117)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Efekt Bilbao po polsku
Polskie muzea stają się potęgą i generują wzrost gospodarczy – wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Czy mamy do czynienia z „efektem Bilbao” po polsku?
Z danych GUS wynika, że zainteresowanie muzeami w Polsce systematycznie rośnie. W 2024 r. działały 982 muzea, rok wcześniej 974. Przyciągnęły w sumie 44,4 mln zwiedzających, co jest także liczbą większą niż rok wcześniej (42,3 mln). To też więcej niż przed pandemią.
Jak twierdzą specjaliści PIE, ma to duże znaczenie ekonomiczne. Wzrostowi popularności muzeów towarzyszy bowiem znaczący rozwój sektora kultury, możliwy dzięki zwiększeniu nakładów finansowych. W latach 2016–2023 budżet Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wzrósł o około 40 proc., co umożliwiło realizację wielu inwestycji. Powstały nowe placówki, poprawiono dostępność infrastruktury kulturalnej oraz zacieśniono współpracę z sektorem kreatywnym. Według GUS w pierwszym półroczu 2024 r. sektor kultury wygenerował 7,9 mld zł przychodów, co oznacza wzrost o 17,1 proc.
Ale muzea odgrywają również istotną rolę w rozwoju turystyki regionalnej. Przyciągają turystów, którzy korzystają z usług hotelowych, gastronomicznych i transportowych, wspierając tym samym rozwój lokalnej gospodarki. Popularnością cieszą się zwłaszcza muzea historyczne. – Sukces odnoszą te placówki, które umiejętnie łączą walory edukacyjne, turystyczne i rozrywkowe, inwestują w nowe technologie i współpracują z sektorem kreatywnym – tłumaczy Katarzyna Zybertowicz z PIE.
Muzea korzystają m.in. z digitalizacji zbiorów i archiwów, skanowania 3D, interaktywnych ekspozycji z wykorzystaniem hologramów oraz aplikacji AR/VR. Dzięki temu stają się bardziej dostępne i angażujące, jednocześnie inspirując rozwój startupów technologicznych. Nowoczesne narzędzia cyfrowe są również wykorzystywane na rynku sztuki, m.in. do organizacji aukcji online, weryfikacji autentyczności dzieł, wycen z użyciem sztucznej inteligencji czy promocji w mediach społecznościowych.
Zdaniem Katarzyny Zybertowicz potencjał gospodarczy muzealnictwa w Polsce wynika z synergii między kulturą, turystyką a sektorem kreatywnym. – Aby w pełni go wykorzystać, kluczowe jest jednak nie tylko finansowanie, ale również sprawne zarządzanie dziedzictwem narodowym i budowanie kapitału społecznego – zauważa specjalistka.
W ekonomii od kilku dekad istnieje pojęcie „efektu Bilbao”. Polega on na dynamicznym rozwoju miasta czy regionu będącego wynikiem rewitalizacji po otwarciu na jego terenie atrakcyjnego (np. architektonicznie) obiektu. Tak się stało w baskijskim Bilbao, podupadającym niegdyś postindustrialnym mieście, gdy władze wybudowały w nim słynne Muzeum Guggenheima. W Polsce o efekcie Bilbao po raz pierwszy mówiło się w kontekście Muzeum Powstania Warszawskiego na warszawskiej Woli. Biedna, robotnicza dzielnica zaczęła się po jego otwarciu zmieniać w miejsce licznych biurowców, ale skądinąd wiadomo, że miały na to wpływ także inne czynniki.
Stop smartfonom w szkołach
Jednym z tematów polskiej kampanii prezydenckiej był postulat zakazu używania w szkołach telefonów komórkowych. Pomysł Szymona Hołowni raczej nie chwycił. Tymczasem podobne rozwiązanie właśnie wprowadziła Austria.
Austriacki zakaz obowiązuje od 1 maja. Dotyczy nie tylko komórek, ale też wszelkich urządzeń komunikacji cyfrowej na terenie szkół. Przepisy obejmują również wycieczki i inne wydarzenia szkolne, a dotyczą uczniów do 14. roku życia. Tym samym Austria dołączyła do grona krajów europejskich takich jak Francja, Włochy, Węgry, Łotwa czy Holandia, które już wcześniej zdecydowały się na podobne rozwiązania. Trend ten ma zasięg globalny – według danych UNESCO w 2023 r. zakazy dotyczące korzystania ze smartfonów obowiązywały w 30 proc. systemów edukacyjnych, a w 2024 r. odsetek ten wzrósł do 40 proc.
Te drastyczne regulacje to odpowiedź na coraz częstsze zjawisko uzależnienia od smartfonów, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Dane NASK pokazują, że w Polsce regularnie wydłuża się czas spędzany online. W 2014 r. uczniowie korzystali z internetu średnio 3 godz. 40 min dziennie w dni powszednie, a w 2022 r. było to już 5 godz. 36 min. Z tego aż 4 godz. 12 min poświęcano mediom społecznościowym. Ponadto 46 proc. dziewczynek i 38 proc. chłopców przyznaje, że podczas nauki korzysta z internetu w celach niezwiązanych z edukacją. Co czwarty uczeń deklaruje trudność z oderwaniem myśli od platform społecznościowych. – Badania potwierdzają, że sama obecność telefonu w zasięgu wzroku – np. na biurku – wpływa negatywnie na koncentrację i wyniki w zadaniach matematycznych i testach pamięciowych. Z kolei konsumpcja treści z mediów społecznościowych może obniżać dobrostan psychiczny – zauważa Marcin Lewandowski, ekonomista z PIE.
Chińskie Temu wyprzedziło Allegro
Temu po raz pierwszy wyprzedziło Allegro pod względem liczby użytkowników i zasięgu w kategorii zakupów online – wynika z danych Mediapanelu. Różnica jest wprawdzie niewielka, ale tempo wzrostu chińskiego Temu nie pozostawia wątpliwości: to gracz, który nie zamierza zwalniać.
Chińskie platformy e-commerce coraz śmielej rozpychają się na europejskim rynku – również w Polsce. Za błyskawicznym wzrostem Temu stoi nie tylko popularność samej platformy, lecz także agresywna i konsekwentna strategia marketingowa. Zgodnie z raportem „E-commerce w Polsce 2024”Allegro pozostaje liderem pod względem rozpoznawalności – 73 proc. respondentów wskazuje je spontanicznie jako pierwszą platformę zakupową.
Temu nieprzerwanie prowadzi też pod względem liczby aktywnych reklam na Facebooku i Instagramie – średnio ponad 23 tys. miesięcznie. Dla porównania najwięksi polscy gracze publikują od kilkuset do 1,7 tys. reklam.
Choć chiński gigant przyciąga coraz więcej użytkowników, czas spędzany na stronie Allegro jest niemal dwukrotnie dłuższy. Może to oznaczać, że użytkownicy Allegro są bardziej zaangażowani i skłonni do zakupów.
Cudzoziemcy budują polskie PKB
Brak możliwości realizacji zamówień, konieczność ograniczenia działalności lub rezygnacji z części usług, spadek jakości usług, opóźnienia w dostawach, utrata ciągłości działania. To tylko niektóre potencjalne negatywne konsekwencje zniknięcia cudzoziemców z polskiego rynku pracy.
W ramach eksperymentu intelektualnego Polski Instytut Ekonomiczny zapytał o taką hipotetyczną możliwość polskich przedsiębiorców. Okazuje się, że straty dla gospodarki byłyby ogromne.
Obecnie Zakład Ubezpieczeń Społecznych notuje 1,2 mln osób z obywatelstwem innym niż polskie zgłoszonych do ubezpieczeń emerytalnych i rentowych. Aż 94 proc. z nich to osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę, zlecenie lub agencyjnej, a pozostałe 6 proc. prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą. Cudzoziemcy stanowią już 7,3 proc. wszystkich pracowników.
Z badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że około jednej trzeciej z 500 ankietowanych firm zatrudnia pracowników z zagranicy. Najczęściej są to przedsiębiorstwa duże (50 proc.) i średnie (47 proc.), rzadziej małe (35 proc.) i mikrofirmy (22 proc.). Największe odsetki firm zatrudniających cudzoziemców występują w branży transportowo-spedycyjno-logistycznej (46 proc.), przemyśle (40 proc.) i budownictwie (36 proc.). W handlu i usługach odsetek ten wynosi po 23 proc.
W ramach badania przedsiębiorcom zadano pytanie o hipotetyczną sytuację nagłego zniknięcia cudzoziemców z polskiego rynku pracy. Co piąta firma przewiduje, że miałoby to dla niej poważne konsekwencje. Jedynie 13 proc. badanych firm byłoby w stanie zastąpić zagranicznych pracowników większą liczbą Polaków. Aż 33 proc. firm, które dostrzegają negatywne konsekwencje takiej teoretycznej sytuacji, twierdzi, że bez cudzoziemców musieliby wydłużyć czas pracy dla pozostałych pracowników. Niemal tyle samo wskazało brak możliwości realizacji zamówień i konieczność ograniczenia działalności lub rezygnacji z części usług.
Pozytywny efekt obecności cudzoziemców widać także w perspektywie makroekonomicznej. W latach 2021–2023 średni wkład imigrantów w roczny wzrost PKB Polski wynosił 0,5 p.p., co stanowiło około 18 proc. całego wzrostu.
Rosyjski gaz na celowniku Brukseli
Choć import rosyjskich surowców energetycznych do Unii Europejskiej systematycznie spada, Moskwa wciąż codziennie inkasuje z tego tytułu około 61 mln euro. To jednak ma się wkrótce zmienić. 6 maja 2025 r. Komisja Europejska zaprezentowała tzw. mapę odejścia od rosyjskich paliw, w której przedstawiono harmonogram ograniczania importu gazu, ropy i uranu – z perspektywą pełnego odcięcia do końca 2027 r.
Pierwotnie planowano to zrobić już w lutym 2025 r., jednak polityczne tarcia – głównie sprzeciw Węgier i Słowacji – opóźniły publikację dokumentu. Mimo to ujrzał on światło dzienne, zwiastując bardziej radykalne działania, których szczegóły mają zostać ujawnione jeszcze w czerwcu.
Do końca 2025 r. ma zostać wdrożony zakaz zakupu gazu w kontraktach krótkoterminowych (tzw. spotowych) – odpowiadających za ok. 33 proc. importu. Mają też być wprowadzone krajowe plany wygaszania importu gazu z Rosji oraz harmonogramy rezygnacji z kontraktów długoterminowych, które mają wygasnąć najpóźniej w 2027 r. Uszczelnione zostaną też sankcje na rosyjską ropę i produkty ropopochodne.
Działania UE mogą w istotny sposób osłabić Kreml. Dochody z eksportu gazu, ropy i paliw stanowią aż 27 proc. budżetu Rosji zaplanowanego na 2025 r. Ale już teraz wiadomo, że ten cel nie zostanie osiągnięty. Z tego powodu rząd w Moskwie musi szukać oszczędności i ciąć wydatki.
Najmłodszy milioner na wojnie z państwem
24 mln zł odszkodowania chce od Skarbu Państwa Piotr Kaszubski, zwany przed laty „najmłodszym milionerem w Polsce”. Przed warszawskim sądem odbyła się pierwsza rozprawa w tej sprawie. Piotr Kaszubski, który sprzedawał środki higieny stomatologicznej, został gwiazdą biznesu i mediów już w wieku 20 lat. Później jednak spędził w areszcie dwa i pół roku po tym, gdy śledczy zarzucili mu oszustwo i handel niezarejestrowanymi lekami. Jednak śledztwo po kilku latach umorzono.
Groźna luka płacowa
Luka płacowa to istotny wskaźnik umożliwiający monitorowanie nierówności wynagrodzeń ze względu na płeć. Wskazuje różnicę między zarobkami kobiet i mężczyzn zatrudnionych na tych samych stanowiskach. Mimo wielu zabiegów w Unii Europejskiej wciąż wynosi 12 proc. W Polsce znacznie mniej, bo 7 proc.
Jedynym krajem w Europie (a prawdopodobnie także na świecie), w którym kobiety zarabiają więcej niż mężczyźni, jest Luksemburg. W Belgii pracownicy obu płci zarabiają prawie tyle samo. A gdzie różnice są największe? Według Eurostatu – na Łotwie (19 proc.), a także w Austrii, Czechach, na Węgrzech i w Niemczech (ok. 18 proc.). Zauważalne jest zatem znaczne zróżnicowanie wielkości luki na terenie poszczególnych krajów unijnych. Różnice te są wynikiem uwarunkowań instytucjonalnych, społecznych i historycznych.
Aby walczyć z dyskryminacją kobiet na rynku pracy, Unia Europejska wprowadza Dyrektywę o przejrzystości wynagrodzeń, która wejdzie w życie w przyszłym roku. Jeśli w dużym zakładzie pracy dojdzie do nieuzasadnionej luki płacowej wynoszącej powyżej 5 proc., w ciągu pół roku firma będzie musiała ją wyeliminować.
Wygrany miesiąca
Donald Trump, prezydent USA
USA otrzymały od Kataru prezent w postaci Boeinga 747 wartego 400 mln dol. Pentagon zdecydował się przyjąć kontrowersyjny upominek, który ma służyć Trumpowi jako Air Force One
Przegrany miesiąca
Leszek Czarnecki, biznesmen
Domagał się odszkodowania z powodu utraty kontroli nad Getin Noble Bankiem i Idea Bankiem. Biznesmen przegrał jednak walkę przed Sądem Apelacyjnym w Amsterdamie
Liczby miesiąca
3,2% wynosi wzrost w I kwartale w Polsce PKB rok do roku
3,15% wynosiła średnia prognoza tego wskaźnika
0,8% wynosi wzrost PKB we Francji
0,6% wynosi wzrost PKB we Włoszech
0,2 % wynosi spadek PKB w Niemczech
Cytat miesiąca
W Polsce widać transformację ekonomiczną, która przynosi pomyślność, wolność i jest powielana na całym świecie
Barack Obama, były prezydent USA, w trakcie wystąpienia na konferencji Impact’25 w Poznaniu

Więcej możesz przeczytać w 6/2025 (117) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.