Magia finansów osobistych

Dobre nawyki finansowe to podstawa sukcesu finansowego. / Shutterstock
Dobre nawyki finansowe to podstawa sukcesu finansowego. / Shutterstock
Zarządzanie finansami osobistymi dla większości Polaków wydaje się czarną magią, a inwestowanie rozrywką dla bogaczy albo tęgich ekonomicznych głów. Tymczasem każdy może (a nawet powinien!) pomnażać swoje pieniądze.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2024 (109)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Ttegorocznego raportu Centrum Badań Marketingowych INDICATOR, wynika, że 37 proc. z nas określa swój poziom wiedzy o finansowaniu jako bardzo lub raczej mały, a 34 proc. najwyżej średni. Ale nawet ci, którzy twierdzą, że w miarę dobrze orientują się w finansowym świecie na hasło: inwestowanie, machają ręką ( 32 proc.) A może warto spróbować?

Budżet pod pełną kontrolą

Dobre nawyki finansowe to podstawa sukcesu finansowego. Niestety, nie wszyscy je mają. Są tacy, którym pieniądze dosłownie przepływają przez palce. Gdy wpadną im na konto, od razu ruszają w miasto. Zakupy, rozrywki, przyjemności… Słowem, hulaj dusza, piekła nie ma! A potem okazuje się, że w portfelu pusto, a tu trzeba jeszcze zapłacić trzy rachunki i z czegoś żyć. W ruch idą więc pożyczki, karty kredytowe i debetowe, których później nie ma z czego spłacić. Spirala długów się nakręca, a pętla zaciska się tak, że aż brakuje tchu. Koszmar! Czy można uniknąć takich przykrych niespodzianek? Tak! Wymaga to jednak radykalnych zmian w podejściu do wydawania pieniędzy. Koniec z szastaniem pieniędzy na lewo i prawo, koniec z życiem ponad stan i zaspokajaniem wszystkich zachcianek. Czas na kontrolowanie i planowanie wydatków. Ci, którzy skrupulatnie je zapisują, zestawiają z dochodami, analizują sytuacje, w którym popełnili błędy (np. zakupowe) i je eliminują, dokładnie wiedzą na co ich stać. Mogą więc tak zarządzać pieniędzmi, by na wszystko wystarczyło i jeszcze została nadwyżka, którą mogą odłożyć lub zainwestować.

Oszczędzanie czas zacząć

Nawyk regularnego oszczędzania to jedna z najważniejszych cech inteligencji finansowej. Pozwala zabezpieczyć się na czarną godzinę, przyszłość lub zrealizować większe cele finansowe. Ludzie często rezygnują z oszczędzania, bo uważają, że te kilka stówek, które ewentualnie mogliby odłożyć co miesiąc i tak nie zrobi z nich milionerów. Może i nie (choć nie jest to wcale wykluczone), ale pozwoli na początek zbudować finansową poduszkę na wypadek kryzysu. To, że dzisiaj zarobki są wysokie, biznes kwitnie, nie oznacza, że tak będzie jutro! Nie trzeba od razu bardzo mocno zaciskać pasa i, w imię oszczędzania, zrezygnować niemal ze wszystkiego. Taka radykalna zmiana może tylko podciąć skrzydła i skłonić do zawrócenia z właściwej drogi. Wystarczy wyznaczyć co miesiąc określoną, rozsądną kwotę i konsekwentnie ją odkładać. Na początku nie będzie to łatwe, bo wydawanie pieniędzy to wielka przyjemność i pokusa, której trudno się oprzeć, ale gra jest warta świeczki. Nie dość, że oszczędzanie wchodzi nam w krew (a to bardzo pozytywny nawyk) to jeszcze na koncie mogą pojawić się spore zapasy gotówki. Czas wtedy na mądre inwestowanie, bo siła nabywcza zgromadzonych pieniędzy spada. Zacząć najlepiej od zainwestowania w… wiedzę, bo lokowanie pieniędzy w różne instrumenty obarczone jest ryzykiem. Im więcej wiemy o finansach, o mechanizmach rządzących rynkiem, tym lepiej. Znajomość tematu pozwala podejmować lepsze, bardziej racjonalne decyzje, uniknąć pułapek i ograniczyć ewentualne straty.

Cel to podstawa

Co jest potrzebne do regularnego oszczędzania i inwestowania? Silna motywacja! Bez niej szybko można stracić zapał. Tylko jak ją znaleźć, gdy wszechobecne reklamy namawiają do wydawania pieniędzy, a kupienie czegoś sobie lub bliskim sprawia natychmiastową przyjemność? Trzeba wyznaczyć sobie konkretny cel, na który zbiera się pieniądze, ustalić harmonogram i się go trzymać. Cele mogą być krótkoterminowe (do roku), średnioterminowe (kilka lat) lub długoterminowe (przyszłość). Na początku swojej przygody z inwestowaniem warto wykorzystać „metodę małych liczb”, a więc zaczynać od stosunkowo niedużych kwot zbieranych w krótkim czasie na mniejszy cel. Dlaczego? Po pierwsze, po rozłożeniu na liczbę miesięcy lub tygodni w roku kwota którą trzeba odłożyć wydaje się niewielka (więc nie wymaga wyrzeczeń). Po drugie, można szybciej cieszyć się z sukcesu. A to zawsze dodaje motywacji i skłania do podjęcia kolejnych finansowych wyzwań. Ważne jednak, by cel był realny i jasno sprecyzowany, bo inaczej może nas spotkać porażka i rozczarowanie. W przypadku celów średnio- i długoterminowych warto co jakiś czas nagradzać się za postępy, bo nagroda zawsze dodaje skrzydeł. Wszak nie każdy ma w sobie tyle silnej woli, by czekać na nią latami. Nie musi to być coś wielkiego czy drogiego (nawet wskazane jest, żeby nie było). Ważne, by sprawiło przyjemność, a w głowie pojawił się sygnał: Jestem wielki, znowu się udało! Brawo ja!

Nerwy na wodzy

Inwestowanie zawsze niesie za sobą ryzyko. A jak jest ryzyko, to są i emocje, pod wpływem których można podjąć błędne decyzje. Strach i chciwość to te, które potrafią najczęściej zawładnąć umysłem inwestora. Kiedy np. notowania na giełdzie zaczynają spadać, niektórzy inwestorzy wpadają w panikę. Lęk przed utratą kapitału sprawia, że sprzedają swoje aktywa, często w najgorszym możliwym momencie. Z kolei, gdy notowania rosną, chciwość może ich skłonić do nadmiernego ryzyka. W pogoni za szybkim zyskiem inwestują w aktywa, które są np. przeszacowane, co kończy się bolesną stratą. Kolejną pułapką emocjonalną jest chęć podążania za tłumem. Jeśli większość osób sprzedaje akcje, robią to samo, nawet gdy sytuacja spółki jest stabilna i rozum podpowiada, że to zła decyzja. Częstym błędem w inwestowaniu jest też zbytnia pewność siebie. Po kilku udanych inwestycjach niektórzy inwestorzy zaczynają myśleć, że mają, szczególną wiedzę lub szósty zmysł, dzięki którym są w stanie trafnie przewidzieć ruchy na giełdzie. A to prosta droga do lekceważenia zagrożeń i podejmowania zbyt dużego ryzyka, które może skończyć się katastrofą. Wreszcie nie brakuje inwestorów, którzy, nie potrafiąc pogodzić się ze stratą, kurczowo trzymają się nierentownych inwestycji z nadzieją, że rynek jednak się odwróci. Czasem tak się zdarza, ale najczęściej prowadzi to do jeszcze większych strat.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana

Co najczęściej powstrzymuje ludzi przed inwestowaniem na giełdzie czy w ryzykowne fundusze inwestycyjne? Obawa przed utratą ciężko zarobionych i zaoszczędzonych pieniędzy. Dla przeciętnego obywatela najlepsza inwestycja to ta, która daje stuprocentową gwarancję zysku albo przynajmniej zwrot zainwestowanych pieniędzy. Sęk w tym, że taka nie istnieje. Kto składa takie obietnice i to w krótkim czasie, jest niemal na sto procent naciągaczem! Podobnie jak ten, który twierdzi, że zyski na pewno będą ponadprzeciętne. Istnieją jednak narzędzia, które pozwalają to ryzyko zminimalizować. Najważniejszy to solidny, dopracowany w szczegółach plan, który określa cele inwestycyjne, strategie oraz zasady zarządzania ryzykiem. Powinien uwzględniać zarówno scenariusze wzrostowe, jak i spadkowe. To pomoże zachować zimną krew w przypadku zawirowań i uniknąć podyktowanych emocjami nie zawsze trafnych decyzji. Warto uwzględnić w nim rozłożenie inwestycji na różne aktywa w tym tzw. bezpieczniki np. obligacje Skarbu Państwa, mieszkanie na wynajem. Dywersyfikacja zmniejsza prawdopodobieństwo paniki w przypadku strat na rynku, bo inwestor ma pewność, że nawet jeśli np. stracił na akcjach, to ma w zanadrzu obligacje i pieniądze z wynajmu. Bardzo ważne jest też regularne monitorowanie wyników inwestycji. Pozwala to dostosować strategię do zmieniających się warunków rynkowych.

--------------------------------------

Weź głęboki wdech

Ale nawet najlepiej opracowany plan nie przyniesie rezultatów, jeśli przy inwestowaniu nie zachowa się samodyscypliny i zimnej krwi. Bez względu na to, jak stresujące mogą być zawirowania na rynku trzymanie się swojego planu inwestycyjnego to główna zasada dobrego inwestora. W sytuacjach kryzysowych warto przypomnieć sobie o długoterminowych celach, wziąć trzy razy głęboki oddech i nie pozwolić, by to emocje, a nie rozum podejmowały decyzje finansowe. To trudne? Pewnie tak, dlatego warto nad sobą popracować. I nie chodzi tu wcale o to, by biegać na regularne sesje do psychologa. Pomóc mogą chociażby regularne ćwiczenia fizyczne, medytacja, dobry sen i utrzymywanie zdrowego stylu życia. Warto też pamiętać, że nawet najlepsi inwestorzy popełniają błędy. To nic złego. Ważne jednak, aby wyciągać z nich wnioski.

Analizowanie swoich poprzednich decyzji i zrozumienie, kiedy emocje wpłynęły na wynik, może pomóc uniknąć wpadek w przyszłości. Inwestowanie to maraton, a nie sprint. Można pobiec raz wolniej, raz szybciej… Byle tylko nie zejść z trasy, ale dotrzeć do mety.

Finanse pod lupą

71% Polaków swój poziom wiedzy o finansach ocenia jako bardzo mały albo co najwyżej średni

32% na hasło inwestowanie macha ręką i mówi, że to nie dla nich

70% na hasło inwestowanie na giełdzie mówi, że to tylko dla bogaczy

Źródło: INDICATOR

My Company Polska wydanie 10/2024 (109)

Więcej możesz przeczytać w 10/2024 (109) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ