Szef zna klientów po imieniu? Fundusz WiseVentures wyjaśnia, dlaczego to może być czerwona flaga

Szymon Negacz i Michał Balcerzak
Szymon Negacz – założyciel WiseGroup, konsultant biznesowy i Michał Balcerzak – Chief of Growth w WiseVentures, konsultant biznesowy. / fot. mat. pras.
Na polskim rynku pojawił się nowy gracz – WiseVentures. Fundusz, finansowany w całości z prywatnych środków twórców WiseGroup, nie chce być kolejnym pasywnym dostawcą kapitału. Zamiast tego proponuje firmom model „Partnera Wzrostu Operacyjnego”, oferując do 5 mln zł i aktywne wsparcie w skalowaniu biznesu. O tym, kogo szukają, jakich błędów unikają i kiedy mówią „stop”, rozmawiamy z Michałem Balcerzakiem, Chief of Growth w WiseVentures.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Kapitał z doświadczenia i jasne zasady gry

Fundamentem finansowym WiseVentures jest prywatny kapitał wypracowany przez WiseGroup – organizację, która w ciągu siedmiu lat urosła od zera do planowanych na 2025 r. przychodów rzędu 60 mln zł i EBITDA na poziomie 15-17 mln zł. Chociaż fundusz nie ujawnia swojej całkowitej kapitalizacji, jego zasady są klarowne. Standardowy ticket inwestycyjny w pojedynczą spółkę wynosi do 5 mln zł. Fundusz obejmuje mniejszościowe, ale znaczące pakiety udziałów, standardowo w przedziale 10-40%, z naciskiem na okolice 30%.

Jak podkreślają jego twórcy, zależy im, aby założyciel pozostał głównym beneficjentem wzrostu wartości firmy i zachował decyzyjność. W przypadku projektów o większym zapotrzebowaniu kapitałowym, WiseVentures jest otwarte na koinwestycje z innymi prywatnymi inwestorami, z którymi ma już wstępne ustalenia. Wiadomo jednak, że pierwsze dwie inwestycje zrealizuje samodzielnie.

Na kogo poluje WiseVentures? 

WiseVentures precyzyjnie określił, w kogo chce inwestować. Zamiast szukać kolejnego jednorożca wśród startupów, skupia się na dojrzałych, rentownych firmach, które potrzebują wsparcia, by wejść na wyższy poziom. Ich celem jest pomoc w przejściu z etapu "małej firmy" do "średniej firmy" – zarówno pod względem zespołowym, finansowym, jak i operacyjnym.

Idealny kandydat dla WiseVentures to firma, która:

  • Nie jest startupem.
  • Osiąga roczne przychody w przedziale od 1 do 10 mln zł.
  • Może pochwalić się dodatnią EBITDA i powtarzalnym modelem przychodowym.
  • Działa w branży usługowej, takiej jak: agencje marketingowe i reklamowe, firmy szkoleniowe i konsultingowe, czy SaaS z komponentem usługowym.
  • Jest prowadzona przez założycieli otwartych na zmiany i realną współpracę.

Co kluczowe, WiseVentures inwestuje wyłącznie w obszarach, w których ma ekspercką wiedzę i zasoby. Aby uniknąć konfliktu interesów, profil firm w portfelu nie może pokrywać się z profilem klientów obsługiwanych przez WiseGroup.

Inwestor, który nie wyręcza, ale aktywnie wspiera

Tym, co ma wyróżniać WiseVentures, jest filozofia działania. Fundusz nie chce być jedynie dostawcą kapitału. Działa na „silniku” WiseGroup, oferując dostęp do sprawdzonych zespołów operacyjnych, know-how i sieci kontaktów. Tworzy w ten sposób nową kategorię, którą Michał Balcerzak, Chief of Growth w WiseVentures, nazywa „Partnerem Wzrostu Operacyjnego” (Growth Operating Partner).

Balcerzak wyjaśnia, że rynkowe rozumienie „wspierania wzrostu” ma często charakter pasywny – ogranicza się do udostępnienia kontaktów czy coachingu dla foundera. WiseVentures podchodzi do tego inaczej: – W naszym przypadku wspieranie wzrostu ma charakter aktywny. Spółka otrzymuje spersonalizowaną strategię wzrostu, a my pomagamy ją wspólnie realizować. Dedykowany konsultant jest odpowiedzialny za projekt, a firma może korzystać z zasobów WiseGroup w ramach shared services – tłumaczy.

Kiedy zaangażowany szef staje się problemem?

Doświadczenie zdobyte przy pracy z ponad tysiącem firm nauczyło założycieli funduszu dostrzegać problemy tam, gdzie inni widzą zalety. Jaka pozornie pozytywna cecha jest dla nich sygnałem ostrzegawczym?

- Czerwoną flagą może być CEO, który zna wszystkich klientów po imieniu i pamięta każdy projekt w najdrobniejszych szczegółach – przyznaje Michał Balcerzak. Choć na pierwszy rzut oka brzmi to jak ideał zaangażowanego lidera, w praktyce często oznacza co innego. –Taki CEO jest wąskim gardłem całej organizacji. Naszą rolą jest wtedy zbudowanie wokół niego struktury, która pozwoli mu oddać część odpowiedzialności i uwolnić czas – wyjaśnia.

Innym przykładem jest wysoka marża brutto, za którą nie idą inwestycje w rozwój. Z pozoru to świetna rentowność, ale dla WiseVentures może to być sygnał, że firma nie buduje systemów, nie rozwija produktu i nie inwestuje w zespół. – W efekcie mamy rentowny, ale nieskalowalny biznes-rzemiosło, a nie firmę z potencjałem na poważny wzrost – podsumowuje Balcerzak.

Sygnał do wyciągnięcia wtyczki

W modelu aktywnego partnerstwa zaufanie i wola współpracy są kluczowe. Co się dzieje, gdy ich zabraknie? Nasz rozmówca wprost wskazuje, co jest dla funduszu ostatecznym sygnałem do zakończenia współpracy.

– W takich realiach sygnałem do "wyciągnięcia wtyczki" jest świadome sabotowanie realizacji strategii wzrostu – mówi. Wyjaśnia, że nie chodzi o chwilowe trudności czy kwestionowanie strategii, ale o celowe blokowanie działań. – Mam na myśli sytuację, w której mimo wcześniejszych interwencji i braku przesłanek wskazujących na nieaktualność strategii, jak wciąż osiągalne KPI, zespół celowo blokuje wdrażanie ustalonych działań. Takie zachowanie, oceniane na podstawie twardych danych i obserwacji konsultanta, świadczy o braku woli współpracy. A to oznacza koniec wspólnej drogi.

Jedna godzina – nowa waluta sukcesu

Poza pieniędzmi i strategią, jest jedna rzecz, którą każdy lider może wdrożyć od zaraz. Zapytany o jedną radę, która mogłaby odmienić firmę, Michał Balcerzak wskazuje na nawyk, który uważa za kluczowy.

– Na podstawie doświadczeń widzę jasno: jedną z najważniejszych decyzji, jaką może podjąć CEO, jest na stałe wpisanie do kalendarza czasu na refleksję strategiczną. W praktyce – godziny odzyskane z operacyjnej bieżączki stają się nową walutą sukcesu CEO – twierdzi.

Przekonuje, że liderzy najwięcej tracą, gdy w 100% tkwią w operacjach, zwłaszcza w okresach wzmożonej pracy. Tymczasem wygospodarowanie nawet jednej godziny tygodniowo na pracę koncepcyjną potrafi zmienić trajektorię całej firmy. – Dorośli uczą się i wprowadzają zmiany przez refleksję, a ta nie dzieje się sama. Trzeba ją zaplanować. Najprostszy sposób to "na twardo" zarezerwować w kalendarzu czas tylko na myślenie – radzi.

Wizja na 10 lat: Spokój, struktura i realny wzrost

A co będzie miarą sukcesu WiseVentures za dekadę, oprócz wysokiej stopy zwrotu? Dla Michała Balcerzaka wizja jest klarowna. Fundusz ma stać się najbardziej pożądanym inwestorem w polskim sektorze usług – takim, który „daje spokój, strukturę i realny wzrost”. Osobistym dowodem na powodzenie projektu będzie dla niego fakt, że po 10 latach nadal z tą samą ekscytacją będzie chciał inwestować prywatne pieniądze w spółki kupowane przez WiseVentures.

ZOBACZ RÓWNIEŻ