Kryzys to też szansa

Kryzys to też szansa
94
Żyjemy w takich czasach, że cokolwiek bym tutaj napisał, to muszę założyć, że czytelnik może potraktować to jako nieaktualne. Jesteśmy świadomi tej niepewności, brakuje nam jednocześnie momentów z tej najbliższej historii, do których moglibyśmy się odnieść. Znaleźć analogię, która pozwoliłaby wyjaśnić i wytłumaczyć. I nie chodzi mi tu o samą epidemię, bo jej rozprzestrzenianie da się wymodelować, porównać. Chodzi o to, z jaką szybkością zaraza zaczęła zrywać łączące ludzi więzy społeczne i gospodarcze. Jak krucha okazała się budowana przez nas gospodarka.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2020 (55)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W ciągu zaledwie kilku tygodni przeszliśmy z perspektyw pewnych 3 proc. wzrostu PKB do zapowiedzi spadków. I to takich głębokich – w niektórych prognozach kilkuprocentowych. Pomyślicie: to tylko liczba, na chwilę trochę zwolnimy, nie da się rosnąć przecież bez przystanków. Nie, to są konkretni ludzie, ich marzenia, plany. To wszystko trzeba będzie zrewidować. Ten spadek oznacza, że z rynku zniknie tysiące biznesów i konsumentów.

Być może przesadzam, być może uda się znowu, jak w 2008 r., przeskoczyć suchą stopą. Ale spójrzcie na giełdę. Te same kilkanaście dni temu amerykańskie indeksy notowały kolejny szczyt hossy. Dziś są ponad 30 proc. niżej. Tego nie było ani w 2008 r., ani w 1987 r. w Czarny Poniedziałek, ani w 1929 r., kiedy rozpoczynał się Wielki Kryzys. Tak, kilka dni temu indeks Dow Jones zanotował największy historycznie dzienny spadek. Potem przez dwa dni spadał i rósł o 9 proc. Takiej zmienności też nigdy nie było. I też możecie powiedzieć, że to amerykańska giełda. Tyle że za nią spadały notowania wszystkiego i niemalże wszędzie na świecie. Nawet złoto uznawane za bezpieczną przystań.

W odróżnieniu od kryzysu z 2008 r. ten jest bardzo realny. Nie dotyczy wyłącznie banków, rynków finansowych, ubezpieczycieli zbyt wielkich, by upaść, których trzeba było ratować. Ten kryzys dotyczy nas wszystkich, bo kolejne tygodnie przestoju będą wywoływać lawinę. Kolejne branże, jak kostki domina, będą się przewracać. I nie pomogą obietnice odroczenia składek czy podatków. Przedsiębiorcy będą zwalniać ludzi, a potem sami ogłaszać upadłość.

Dziś nie jesteśmy w stanie przewidzieć, który scenariusz będzie rozgrywany. Przedstawiamy więc trzy. W najbardziej prawdopodobnym dopiero wiosną będziemy mogli wrócić na ścieżkę wzrostu (mając jednak cały czas z tyłu głowy widmo kolejnej fali zachorowań). Jeśli epidemia się przedłuży, to odroczenie płatności nie pomoże, potrzebna będzie wielka rządowa restrukturyzacja zobowiązań całych branż. Mam nadzieje, że czytając te słowa, będą Państwo widzieli przed sobą konkretne plany rządu, jak zamierza pomóc przedsiębiorcom. Na naszej stronie internetowej znajdziecie zakładkę, w której będziemy informować o wszystkim, co związane jest z koronakryzysem. Będziemy pomagać i doradzać. Będziemy też apelować o rozwiązania, których potrzebuje biznes.

 

Słowo „kryzys” (w języku chińskim weiji) składa się z dwóch znaków; pierwszy z nich odznacza niebezpieczeństwo lub zagrożenie, drugi to początek nowej drogi lub szansa.

My Company Polska wydanie 4/2020 (55)

Więcej możesz przeczytać w 4/2020 (55) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie