HoppyGo w Polsce: nowe usługi, kilkadziesiąt tysięcy użytkowników do końca roku [TYLKO U NAS]

piotr boguszewski
Fot. materiały prasowe
Mamy potencjał stać się największym graczem na rynku mobilności w Polsce. Mamy duże możliwości skalowania, ponieważ nie wymaga to znacznego zwiększania nakładów inwestycyjnych. Do końca roku planujemy pozyskać kilkadziesiąt tysięcy użytkowników - mówi w rozmowie z mycompanypolska.pl Piotr Boguszewski, country manager HoppyGo Poland.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

HoppyGo to platforma carsharingowa, która umożliwia wynajem aut w formule peer-to-peer (P2P). W odróżnieniu od tradycyjnego car sharingu, nie wprowadza do obiegu nowych pojazdów, a pozwala na lepsze wykorzystanie już posiadanych zasobów. O ubezpieczenie pojazdów na czas wynajmu zadba towarzystwo ubezpieczeniowe UNIQA. W Czechach, na platformie HoppyGo, zarejestrowanych jest już przeszło 100 tys. użytkowników, którzy mają dostęp do bazy ponad 2 300 aut.

Usługa od niedawna jest dostępna również w Polsce. O firmie, rodzimym rynku, a także dalszych planach rozmawiamy z Piotrem Boguszewskim, country managerem HoppyGo Poland.

O możliwości wejścia HoppyGo do Polski informowaliśmy już kilka miesięcy temu. Opóźnienie jest konsekwencją pandemii czy pojawiły się jakieś inne przeciwności?

Pandemia zdecydowanie miała wpływ na ostateczną decyzję o starcie. Kiedy publikowaliśmy pierwsze informacje – w lecie 2020 roku – to mieliśmy nadzieję, że sytuacja nieco się poprawia. Nie ukrywamy, że obecnie koncentrujemy się na nadchodzącym sezonie letnim, bo spodziewamy się, że liczba zakażeń będzie spadać, a część obostrzeń zostanie zniesiona.

Co w takim razie było najtrudniejsze w przygotowaniu startu w Polsce?

Musieliśmy dokonać dokładnej analizy projektu na gruncie prawnym i podatkowym. Co prawda rynek czeski, gdzie usługa się świetnie przyjęła, ma zbliżone regulacje, jednak kilka różnic było zauważalnych. HoppyGo pośredniczy w usłudze wynajmu między kierowcami, a właścicielami samochodów. Właściciele to bardzo często osoby prywatne. Sporo czasu zajęło nam dogranie kwestii ubezpieczenia.

To znaczy?

Sprzedaż AC i Assistance na dni to w Polsce wciąż bardzo nowatorska usługa. Z naszym partnerem ubezpieczeniowym musieliśmy przygotować odpowiedni produkt praktycznie od zera i skutecznie go zaimplementować w aplikacji. Pochłonęło to dobrych kilka miesięcy pracy i planowania. No i nie można zapomnieć o warstwie technicznej. Aplikacja oczywiście wygląda tak samo jak w Czechach, jednak mechanizmy działają nieco inaczej.

Na przykład?

Mamy chociażby różne narzędzia do wyceny pojazdów na potrzeby ubezpieczenia, bo przecież żeby ubezpieczyć samochód, musimy znać jego wartość. Jest sporo różnic, ale ostatecznie nie musieliśmy odkrywać koła na nowo.

A co z mentalnością polskich kierowców? „Auto Świat” napisał, że barierą dla HoppyGo może być właśnie ta dosyć staroświecka mentalność.

Funkcjonuje niezbyt eleganckie określenie, że „żony i samochodu się nie pożycza” - nawet w social mediach ludzie publikują tego typu komentarze. Obserwując zainteresowanie usługą, mogę powiedzieć, że większość ludzi nie myśli w ten sposób. Oczywiście robiliśmy badania – i przed wejściem na rynek i w ubiegłym roku. Okazało się, że Polacy – jeśli chodzi o gotowość do wypożyczania własnego samochodu – wypadli najlepiej. 30 proc. badanych korzysta z różnych form mobilności współdzielonej przynajmniej raz w miesiącu, a aż 48 proc. właścicieli aut w Polsce uważa wynajem posiadanego samochodu za interesującą formę dodatkowego zarobku.

Okej, właściciele to jedno, ale sami kierowcy to inna strona medalu. Podobno „nie swojego się nie szanuje”.

Uważam, że to nie jest do końca prawda. Kierowcy bardzo uważają na samochody z wypożyczalni, bo obawiają się kar. Wypożyczając auta w ramach platformy HoppyGo, musimy skontaktować się z właścicielem, spotkać się osobiście. Nawiązuje się pewnego rodzaju relacja, a każda ze stron może zrezygnować z wynajmu przed jego rozpoczęciem. Trzeba również zaznaczyć, że mamy trochę inny model użytkowania samochodu, niż tradycyjny car sharing, bo HoppyGo to platforma do wynajmowania pojazdów głównie na dni, a nawet tygodnie. Te auta raczej nie są wykorzystywane do jazdy miejskiej (w formule tzw. ‘aut na minuty’), więc samochód jest eksploatowany w bardziej optymalnych warunkach. Z doświadczenia wiemy, że bardzo często samochód wraca do właściciela jeszcze dokładniej wysprzątany niż w momencie wypożyczenia.

W pełni się z tym zgadzam, jednak styl jazdy to bardzo często coś de facto niezależnego od przekonań kierowcy. Wiele błędów popełniamy całkowicie nieświadomie. Ktoś ma cięższą nogę, ktoś lżejszą, dlatego rozumiem obawy przed pożyczeniem komuś auta.

Oczywiście nie możemy przewidzieć tego, jak ktoś jeździ. Zdarzają się kierowcy z tzw. „ciężką nogą”, jak i tacy, którzy jeżdżą, utrzymując zbyt niskie obroty. Co ciekawe, jeżdżenie na wyższych obrotach - oczywiście w granicach rozsądku - jest generalnie korzystniejsze dla auta. Pamiętajmy o tym, że podczas przekazania samochodu właściciel spotyka się z kierowcą – to dobra okazja, żeby wymienić się sugestiami czy wskazówkami dotyczącymi korzystania z auta. Warto spojrzeć na kwestię zużycia pojazdu z jeszcze jednej perspektywy – załóżmy, że po 100 tys. km czeka mnie wymiana sprzęgła, zgodnie z zaleceniami producenta i będzie to kosztowało 1000 zł. Wystarczy, że wynajmę swoje auto za 100 zł/dobę przez 10 dni i koszt wymiany zostanie całkowicie pokryty przez wynajmujących. Czyli nawet, jeśli żywotność podzespołu skróci się np. o 10-15 tys. km i tak będę do przodu. Elementy eksploatacyjne się zużywają, nawet jeśli auto jest użytkowane wyłącznie w optymalnych warunkach. Czemu nie amortyzować tych kosztów właśnie przez wynajem?

Dosyć to chytre.

Ja bym powiedział, że racjonalne. I Polacy to dostrzegają, bo Warszawa jest w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o popularność usług współdzielenia. Jeśli w Czechach w ciągu trzech lat udało się zbudować bazę 100 tys. klientów, to czemu mielibyśmy sądzić, że w Polsce użytkowników będzie mniej? Demograficznie jesteśmy większym i ciekawszym rynkiem.

Brzmi to tak, jakbyście byli w zasadzie pewni sukcesu.

Czekają nas inne wyzwania niż w Czechach. W Polsce jest więcej dużych miast, dlatego musimy znaleźć sposób, jak rozwijać usługę równolegle w wielu miejscach. Nie chcemy skupiać się wyłącznie na kilku konkretnych ośrodkach, docelowo zamierzamy oferować usługę w całym kraju. Zresztą wydaje mi się, że w mniejszych społecznościach tkwi duży potencjał, bo tam tak naprawdę wystarczy kilka samochodów i grupa znających się użytkowników, np. z pracy lub sąsiedztwa. Zdajemy sobie sprawę z istnienia obaw związanych z udostępnianiem własnych dóbr obcej osobie. Kilkukrotnie słyszeliśmy, że samochodu się nie pożycza, ale uważamy, że ta postawa wynika z niewiedzy i strachu. Wynajem peer-to-peer od HoppyGo jest bezpieczny i ubezpieczony – dokładnie weryfikujemy użytkowników platformy, przed którymi stawiane są konkretne wymagania do spełnienia, aby dołączyć do społeczności HoppyGo. Co więcej, współpracujemy z jedną z największych marek ubezpieczeniowych w Polsce – UNIQA - która zapewnia ubezpieczenie wynajmów, wsparcie assistance oraz likwidację szkód. Chcemy edukować rynek, wierząc, że ta mentalna bariera przed współdzieleniem aut zniknie, kiedy Polacy dostrzegą korzyści płynące z przynależności do społeczności HoppyGo.

To do kogo w takim razie przede wszystkim kierujecie swoją usługę?

Oczywiście nie zamykamy się na żadną grupę docelową, platforma HoppyGo dostępna jest dla wielu. Natomiast duży potencjał widzimy w tzw. Pokoleniu Z, które jest szczególnie otwarte na wszelkie nowinki, jednocześnie nie będąc aż tak bardzo przywiązanym do własności prywatnej. Wśród tej generacji można dostrzec trend odchodzenia od posiadania na rzecz użytkowania. To wynika nie tylko z preferencji, ale również z faktu, że samochody po prostu drożeją. Poza tym młodsi ludzie niekoniecznie postrzegają samochód przez pryzmat statusu społecznego.

Waszą przewagą może być aspekt ekologiczny. Młodzież zwraca się ku eko trendom.

Uważamy, że dużo korzystniejsze dla środowiska jest skupienie się na maksymalnym wykorzystaniu już wyprodukowanych dóbr. Jeden pojazd współdzielony może z powodzeniem zastąpić od 7 do 11 prywatnych samochodów, jednocześnie zwalniając około 150 mkw. przestrzeni zajętej przez zaparkowane auta. A z kolei zastąpienie co piątego prywatnego pojazdu autami współużytkowanymi, obniżyłoby emisję CO2 o 15 proc.

Jakie macie plany na najbliższe miesiące?

Mamy potencjał – choć to perspektywa raczej nadchodzących kilku lat niż miesięcy – stać się największym graczem na rynku mobilności w Polsce. Mamy duże możliwości skalowania, ponieważ nie wymaga to znacznego zwiększenia nakładów inwestycyjnych. Zamierzamy też wprowadzić kilka całkowicie nowatorskich rozwiązań.

Jakich?

Mogę jedynie uchylić rąbka tajemnicy, że widzimy dla przykładu szansę i możliwości w jazdach testowych przed zakupem samochodu. A to tylko jedna z wielu nowych opcji i funkcjonalności, nad którymi pracujemy.

Ilu użytkowników planujecie pozyskać do końca roku?

Kilkadziesiąt tysięcy.

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ