Google przestanie być najpopularniejszą wyszukiwarką? TikTok czai się u progu

google
Fot. Shutterstock.
Google, czyli najpopularniejsza wyszukiwarka świata ma problem. Nazywa się TikTok. To do tej aplikacji lgnie coraz więcej osób z pokolenia “zetek”. Tłumaczą, że właśnie chińska aplikacja najlepiej odpowiada na ich pytania i są one bardziej inspirujące.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Kto dominuje na rynku wyszukiwarek? Gdzie najchętniej wyszukujemy informacje? Dlaczego niemal się nad tym nie zastanawiamy? Bo ponad 90% światowego rynku wyszukiwarek (a jeśli odejmiemy specyficzny rynek chiński, to jeszcze więcej) jest w rękach jednej firmy - Google. Po prostu “guglować”, nawet w języku polskim, stało się synonimem wyszukiwania w internecie.

Wiedźmin "instant". Netflix szuka oszczędności na słynnym serialu

Google – my monopolistami? Spójrzcie na TikToka

Z tego powodu światowy gigant ma spory problem, bo w świecie biznesu “monopolista” często wśród opinii publicznej ma pod górkę. Google broni się, mówiąc, że po prostu jego produkty są najlepsze. Dlatego też wybierane są również przez posiadaczy innych przeglądarek niż jego własna aplikacja, czyli Chrome (ok. 66% światowego rynku). Inna linia obrony? Konkurencja nie śpi, a zachodni świat nie widzi z jakim zagrożeniem musimy walczyć – zdają się mówić szefowie Google. O co chodzi?

– Google wytyka błędy w szacunkach poprzez niezawieranie w analizach narzędzi i aplikacji, których główną funkcją nie jest wyszukiwanie. Chodzi głównie o TikToka i w mniejszym stopniu Instagrama. Zdaniem Google media społecznościowe przejmują coraz więcej rynku wyszukiwań i nie można już dziś mówić o monopolu amerykańskiego giganta. Przekonują, że młodzi ludzie zanim wyjdą do kawiarni, do sklepu lub nawet przed wyjazdem na wakacje najpierw, sprawdzą dokładnie te miejsca, przedmioty lub usługi właśnie w social mediach – opisuje Marcin Stypuła, właściciel i prezes Semcore, – agencji wspierającej firmy w cyfrowym marketingu i pozycjonowaniu stron internetowych. – Algorytmy TikToka mają być znacznie bardziej dynamiczne, szybciej ewoluują i dopasowują się do konkretnych użytkowników, a więc podpowiedzi i opinie są zdecydowanie lepiej spersonalizowane “od starego poczciwego wujka Google” – dodaje Stypuła.

Założyciel Semcore zaznacza również, że to sprytny wybieg amerykańskiej firmy, bo szczególnie w USA TikTok również jest pod pręgierzem pytań i wątpliwości tamtejszych urzędników.

Liczby przynajmniej w części zdają się potwierdzać tę część obrony Google. TikTok jest sposobem na wyszukiwanie informacji wybieraną przez ponad połowę pokolenia Z i wpływa na ich decyzje zakupowe bardziej niż jakakolwiek inna platforma. Tak wynika z nowej ankiety przeprowadzonej przez Her Campus Media, amerykańską firmę zajmującą się mediami i marketingiem. Warto odnotować, że za pokolenie Z uznaje się ludzi urodzonych między 1995 rokiem a 2012, ale w badaniu zawarto tylko tych, którzy mają co najmniej 16 lat.

– TikTok nie jest wyszukiwarką, ale korzystając z tego, że użytkownicy coraz częściej szukają tam odpowiedzi, zdecydował się wykorzystać to, wprowadzając reklamy. Schemat identyczny jak przy Google. Tam, gdzie jest zainteresowanie opiniami, tam szybko pojawia się opcja zakupu lub co najmniej marketingowej promocji. Dlatego chcąc być widocznym, musisz być obecny dziś nie tylko w Google, ale i w mediach społecznościowych – twierdzi Marcin Stypuła.

Google przestanie być najpopularniejszą wyszukiwarką? TikTok czai się u progu

Na czym polega fenomen TikToka jako wyszukiwarki produktów? Respondenci są dość zgodni, aż dla 70% z nich najważniejszą rzeczą jest to, że opinie o produkcie dostają w formie filmów. Bardzo ważne jest to, że blisko 50% użytkowników TikToka przekonuje, że dostaje bardziej spersonalizowane odpowiedzi, niż gdy wpisują to samo hasło poprzez wyszukiwarkę Google. Oznacza to, że “chińskie” algorytmy szybciej wyłapują np. zainteresowania użytkownika.

– Można przypuszczać, że np. na hasło “pięć rzeczy do zrobienia we Włoszech”, ci którzy wrzucali swoje zdjęcia z nart zobaczą na TikToku np. ciekawe miejsca w zimowych kurortach. Ci, którzy chwalili się swoimi kulinarnymi możliwościami, mogą za to otrzymać kilka porad o fajnych restauracjach w danym regionie. Google w swojej podpowiedziach mógłby być nieco mniej dokładny i np. wymieszać propozycje – zauważa prezes zarządu Semcore.

Kolejne dane wskazują, jak mocno TikTok wpływa na decyzje zakupowe pokolenia Z. Hasztag #TikTokMadeMeBuyTo (w luźnym tłumaczeniu “TikTok to pozwolił mi to kupić”) jest jednym z największych obecnie używanych w mediach społecznościowych i ma ponad 12 miliardów wyświetleń. Zdaniem chińskiej firmy aż trzy czwarte wejść pod treści zawarte w hasztagu skończyły się zakupami.

Poza biznesem. Odsłaniamy tajemnice Marka Uziela z Visual Tech-Lab

Bez “sociali” nie będzie zakupów

Co więcej aż 61% respondentów ankiety twierdzi, że w zakresie rekomendacji ufa wpływowym markom bardziej niż rodzinie czy przyjaciołom, ale aż 70% wybiera w tym zakresie influencera. Nie dziwi to Michała Jeski, CEO oyou.me, polskiej firmy wprowadzającej na polski rynek innowacyjny model współpracy marek z influencerami pod postacią sklepów butikowych.

– Odkrywając nowe marki i mając pytania o jakość produktu i porównanie względem innych dostępnych na rynku, do kogo się zgłosimy? Do znajomych, którzy mają kilka swoich ulubionych marek? Czy do rodziców, którzy są z innego pokolenia? A może do kogoś kto przetestował dziesiątki, jeśli nie setki rozwiązań, bo ułatwiały mu to same firmy – pyta Michał Jeska z oyou.me i dodaje, że odpowiedź jest dość oczywista. Influencer jest zdecydowanie bardziej wiarygodny właśnie dlatego, że mógł, często na własnej skórze, sprawdzić jakość produktów, które dostał od marek. Do tego nagra filmik, odpowie na pytania w relacji, a jego zdaniu bardziej ufamy, bo mamy go za eksperta, ale też z reguły obserwujemy go na tyle długo, że wiemy na ile nasze gusta są zbliżone do niego.

Jak podkreśla Jeska tak duża popularność TikToka, ale też i innych mediów społecznościowych, jako narzędzia do wyszukiwania jest też szansą dla małych firm na kreatywną promocję. Głównie z trzech powodów. Jest ona tańsza, kampanie można stworzyć szybko i docierają do odpowiednio sprofilowanych grup.

– Między innymi dlatego, że w dużym stopniu opiera się na automatyzacji, ale żeby wyjść poza schemat warto mieć na pokładzie twórcę internetowego, który choćby poprzez filmiki będzie jeszcze bardziej aktywizował kupujących. Co ważne mniejsze marki nie muszą wyszukiwać tych przedstawicieli świata mediów społecznościowych, którzy mają milionowe zasięgi. Wręcz przeciwnie. Powinny skierować się do takiego twórcy, który idealnie wpisuje się w nisze ich produktu – opisuje CEO oyou.me.

Z raportu Influencer Marketing Hub wynika, że już ok. 80 proc. światowych marek współpracuje z influencerami. Globalna wartość tego rynku w 2023 roku przekroczy próg 21 miliardów dolarów. Natomiast według Deutsche Bank małe przedsiębiorstwa odpowiadały za prawie 75% rocznych przychodów Facebooka z reklam, które wyniosły 70 miliardów dolarów w 2020 roku. Według TechCrunch, Amazon – gigant handlu elektronicznego – zwiększył w tym roku swoje wydatki na internetowe materiały (teksty, wideo, itd.) do aż 16,6 miliarda dolarów i nie jest jedyny. Branża marketingu, która będzie wykorzystywała AI do tworzenia materiałów, już w 2028 roku ma być warto ponad 100 miliardów dolarów.

– Media społecznościowe stają się podstawą strategii marketingowych mniejszych marek. Firmy wydając pieniądze na materiały umieszczane w internecie, muszą pamiętać o tym, że tworzone przez nich treści powinny być z założenia angażujące, informacyjne, a także atrakcyjne wizualnie. Samej walce światowych gigantów trzeba się po prostu przyglądać i dywersyfikować odpowiednio miejsca, gdzie warto się reklamować. Na pewno większa konkurencyjność wpłynie nie tylko na koszt reklamy, ale też i na lepszą jakość usług – podkreśla Marcin Stypuła z Semcore.

ZOBACZ RÓWNIEŻ