Cichy bunt

Skoro korporacje przez tyle lat wykorzystywały pracowników, to teraz pracownicy będą wykorzystywać ich – mówi 25-letnia Ania, absolwentka zarządzania i od niedawna pracownica jednej z warszawskich korporacji. Taktykę ma już z góry zaplanowaną. Nie ma zamiaru się starać – wystarczyło zrobić dobre wrażenie podczas okresu próbnego. Teraz będzie odgrywać program obowiązkowy, niezbędne minimum. – Dbam o balans w życiu, nie chcę się zaharowywać ani stresować. Wolę spokojnie zrobić swoje, a po pracy oddać się życiu towarzyskiemu i tańcowi.
Antypraca nas wyzwoli?
Ania przyznaje, że sama na to nie wpadła. Kto mógł być inspiracją? Pierwsza wpadła mi do głowy bohaterka „Seksu w wielki mieście”, 30-letnia redaktorka Carrie Bradshaw, która pisała tylko jeden artykuł na miesiąc, a stać ją było na mieszkanie na Upper East Side i kolekcję bajecznie pięknych butów od Manolo Blahnika. Co nawiasem mówiąc, nie było wcale utopią, bo dziennikarka i autorka Candace Bushnell, która stworzyła postać Carrie, napisała tę książkę na podstawie własnego doświadczenia i życia. W latach 90. pracowała dla Vogue’a, pisząc kolumnę „Ludzie mówią o” i zarabiała 5 tys. dol. miesięcznie dokładnie za jeden artykuł. Poza tym dorabiała sobie w „The Observer”. W tamtym czasie, to były godne zarobki.
Przywołałam Ani ten przykład, ale okazało się, że chodziło o coś zupełnie innego. Zobaczyła na TikToku trend lazy girl job– zapoczątkowany w 2023 r. przez Amerykankę Gabrielle Judge, dwudziestokilkuletnią influencerkę, która określa się także jako life coach i Anti Work Girlboss. Judge zwraca uwagę na toksyczną kulturę wielu miejsc pracy i zachęca ludzi (bo wbrew nazwie leniwi w pracy mogą być też mężczyźni), aby nie definiowali się przez swoją pracę. Według założenia trend ten ma łączyć w sobie luz i kreatywność. To podejście do zawodowych obowiązków, które zachęca do działania zgodnie z własnym rytmem, bez niepotrzebnego stresu i presji na ciągłą efektywność. Lazy girl job to także manifestacja troski o własne samopoczucie, dlatego szczególnie pożądane są elastyczne godziny, praca zdalna czy możliwość dopasowania obowiązków do własnych potrzeb i koniecznie „szef, który nie denerwuje”.
Które zawody są dobre, żeby się trochę poobijać w pracy? Judge podpowiada, że specjalista ds. marketingu lub social mediów, menedżer ds. sukcesu klienta, analityk cyberbezpieczeństwa, analityk łańcucha dostaw, korporacyjny trener AI, prompt engineer, specjalista ds. regulacji czy specjalista ds. zgodności z przepisami HR.
Autorka pomysłu utrzymuje przy tym, że jest pracoholiczką. Wideo instruktażowe, w którym opisuje, jak działać w pracy „na leniucha” zostało wyświetlone do tej pory 3,8 mln razy. W skali światowej nie jest to dużo, ale w Polsce trend zyskuje wielu zwolenników, głównie osób, które dopiero wchodzą na rynek pracy.
Lenistwo – powód do dumy
„(...) 9 miesięcy temu doszła do mojego zespołu juniorka i od początku mało pracowała. Wydawało...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Więcej możesz przeczytać w 5/2025 (116) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.