O chwilach

O chwilach
57
„Tak powinno być. Każda normalna chwila, spokojna czy niespokojna, łagodna czy dzika, nędzna czy sławetna, smutna czy radosna, powinna, niezależnie od wszystkiego, być uroczysta. Uroczysta bandera powinna nad każdą chwilą, nad każdym dniem powiewać” – pis

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

„Tak powinno być. Każda normalna chwila, spokojna czy niespokojna, łagodna czy dzika, nędzna czy sławetna, smutna czy radosna, powinna, niezależnie od wszystkiego, być uroczysta. Uroczysta bandera powinna nad każdą chwilą, nad każdym dniem powiewać” – pisał Edward Stachura w „Całej jaskrawości”. 

Coraz szybszy i coraz bardziej skomplikowany świat, w którym żyjemy, oraz zalew informacji, którymi jesteśmy bez przerwy bombardowani, raczej nie ułatwiają nam smakowania życia. Mamy wszystkiego jakby więcej, ale nie zawsze smakuje to lepiej. Trochę tak jak z dużym i szybkim posiłkiem – wypełnimy nim żołądek, lecz jeśli coś z tego zapamiętamy, to raczej późniejszy ból brzucha. Wyszukane dania, zwłaszcza w miłym towarzystwie i miejscu, zapamiętamy jednak na długo, a może na zawsze. I będą to miłe wspomnienia, które chętnie będziemy przywoływać, by poprawić sobie nastrój. Zapisujemy każdą piękną chwilę w naszej pamięci i odtwarzamy wtedy, kiedy jest nam potrzebna. Starajmy się, aby wybór tych chwil, nasza superosobista „filmoteka”, był jak najszerszy. 

Powszechnie uważa się, że dla docenienia tych pięknych momentów konieczne jest również poznanie smaku porażki, smutku, nieszczęścia... I jest w tym pewnie racja, ale ważne są proporcje. Każdy z nas zna ludzi, którzy prawie zawsze są niezadowoleni, wiecznie narzekają, krytykują i zarażają swoim stosunkiem do świata. Każdy zna także takich, którzy reagują zgoła odwrotnie. Nie chcę szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest, i nie twierdzę, że regułą powinno być wyłącznie zadowolenie i radość. Rozumiem, że jesteśmy różni, mamy rozmaite potrzeby, a na dodatek nie wszystko zależy od naszej woli. Większość z nas chciałaby jednak być szczęśliwa i radosna. Tylko zbyt mało robimy w tym kierunku, za łatwo przyjmujemy, że nasze życie jest uwarunkowane czymś innym niż właśnie nasza wola. Szukamy różnych wykrętów (taki mam charakter, mam pewnie depresję, tak mnie wychowano...) i nie staramy się wystarczająco mocno pokierować naszym postępowaniem. Wykluczając przypadki chorobowe (które trzeba umiejętnie zdiagnozować i po prostu leczyć), powinniśmy włożyć sporo wysiłku, by nasze życie było takie, jakie da nam radość. 

Nie zawsze trzeba tego wysiłku wiele. Życie to nie tylko osiąganie wielkich celów. To przede wszystkim chwile. Warto doceniać każdą z nich. Każda jest bowiem niepowtarzalna – tak, żadna się już nie powtórzy. Tak jak ta, którą współczesna nauka uważa za chwilę pierwszą, czyli Erę Plancka, która trwała zaledwie 5,39116(13) x 10-44 sekundy. Od niej ponoć wszystko się zaczęło. Tak krótka i tak odległa w czasie, że nie jesteśmy w stanie ogarnąć tego umysłem, a jednocześnie tak istotna. Może najważniejsza w historii. Jednak dla nas, żyjących tu i teraz, każda chwila powinna być najistotniejsza, powinna być – jak pisał Stachura – uroczysta. Idąc w deszczu, cieszmy się każdą jego kroplą. Jeśli nawet zmoczy nam ubranie, co z tego? Czy musimy mieć przez to zły humor i zarażać nim innych? W czym to pomoże? W rozładowaniu emocji? A może trzeba w sobie zmienić coś głębiej, by mokre buty nie wywoływały złych emocji? Moment, gdy kolejna kropla deszczu spada na naszą twarz, może być chwilą radości. Jeśli w żaden sposób nie potrafimy polubić mokrej głowy czy butów, to znajdźmy radość w noszeniu pięknego parasola lub w przeskakiwaniu kałuż. Niemal zawsze znajdzie się metoda, aby było po prostu fajnie. 

Naprawdę dużo zależy od nas, od tego, jak nastrajamy swoje głowy. A możemy je tak nastroić, żeby większość zjawisk dawała nam radość. Większość, bo są i takie, gdy to jest niemożliwe. Jednak nawet z nich można wyciągnąć mądre wnioski, które mogą przynieść radość w przyszłości. Pewnie wielu z was straciło mniejsze lub większe pieniądze, lokując je w „bezpieczne” instrumenty finansowe. Czasami ta strata była wynikiem naturalnych procesów gospodarczych, a czasem zwykłego oszustwa. Jeżeli przeanalizujemy choćby kilka ostatnich lat na polskim rynku finansowym, przypadków mniejszych lub większych oszustw znajdziemy niemało. Trudno w chwilach, kiedy się dowiadujemy, że nasze pieniądze przepadły, szukać radości. Ale przynajmniej zadbajmy o to, by ci, którzy nas oszukali, mieli pod dostatkiem długich chwil samotności. 

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ