Chiny stawiają na fake newsy. W sieci coraz więcej fałszywych stron

Chiny stawiają na kampanie dezinformacyjne / Fot.
Chiny stawiają na kampanie dezinformacyjne / Fot. Markus Winkler, Unsplash.com
W ostatnim tygodniu w sieci pojawiło się ok. kilkudziesięciu serwisów internetowych oraz setki kont w mediach społecznościowych, które podsycają pro-chińskie tematy rozmów, często doprowadzając do licznych prowokacji.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Pewnie niektórym trudno będzie to sobie wyobrazić, ale Chiny w kwestii cenzury i kontrolowania informacji są jeszcze gorsze niż Rosja. Jak podaje agencja marketingowa zajmująca się monitorowaniem internetu, w ostatnich dniach powstało co najmniej 70 stron z fałyszywmi wiadomościami i artykułami w 11 językach, które mają nieistniejących autorów, a także wiele fałszywych kont w social mediach. Wszystkie popychają i promują tematy i tezy poruszane przez chiński rząd. 

Serwisy te często krytykują Stany Zjednoczone i - ogólnie - Zachód. Jednocześnie próbują załagodzić obawy, że w Chinach ogranicza się demokrację. 

Zobacz: Lockdown

Według firmy Mandiant, która opracowała raport, serwisy są najczęściej hostowane na infrastrukturze należącej do chińskiej firmy marketingowej Shanghai Haixun Technology.

Nie jest jasne kto odpowiada za dezinformację i całą kampanię, natomiast zarówno wspomniana firma, jak i rzecznik amasady Chin nie chcieli na razie komentować doniesień. Warto dodać, że Shanghai Haixun Technology ma duże doświadczenie na rynku mediów i chwali się, żę jej klienci pojawiali się m.in. w anglojęzycznych serwisach takich jak Reuters czy Associated Press.

Póki co jest to dość niezdarna próba z fake newsami, ale Krebs-Stamos Group, firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem, informuje że w przyszłości tego typu działań może być znacznie więcej. Warto więc sprawdzać źródła informacji, a także sprawdzać czy autorzy poszczególnych publikacji to prawdziwi ludzie. 

Sprawdź: 1000 plus

- Chiny będą chciały w najbliższym czasie wpływać na narracje kulturowe za pomocą nieautentycznych relacji i sfałszowanych dokumentów - zauważa Dakota Cary z Krebs-Stamos Group.

Twitter poinformował, że zawiesił już wiele kont związanych z kampanią, ale odmówił podania szczegółów. Inne serwisy społecznościowe również starają się reagować.

ZOBACZ RÓWNIEŻ