Własny kawałek szczęścia

Najwęższy dom świata ma tylko 72 cm szerokości i jest wciśnięty pomiędzy ściany dwóch kamienic w Warszawie. W 2012 r., kiedy powstał dla izraelskiego pisarza Etgara Kereta był otwierany jako instalacja artystyczna oraz stanowił nie lada sensację. Ma trzy kondygnacje i zaledwie 14 mkw. Dzisiaj nie wywołuje już wielkich emocji oraz powszechnego zdziwienia. Podobne obiekty stają się bowiem normą i są już jednym z elementów rynku mieszkaniowego w Polsce.

Mikrokawalerki to wyraźna odpowiedź wolnego rynku na współczesne realia ekonomiczne, finansowe, społeczne oraz socjologiczne. Tu bardzo dobrze działa prawo popytu i podaży. Rynek domaga się mniejszych lokali – to proszę bardzo – szybko i w sporej liczbie je otrzymuje. W Warszawie takie lokale stanowią już ok. 10 proc. całej pierwotnej oferty. Obok dość standardowych, choć niewielkich, mieszkaniowych rozwiązań pojawiają się także bardzo ekscentryczne koncepcje. W Zielonej Górze w chłodniczej przyczepie TIR-a stworzono dwa malutkie, ale dość wygodne, mieszkania. Każde z nich ma w pełni wyposażoną kuchnię, piętrowe łóżka, telewizor, pralkę, a nawet klimatyzację. Ich zaletą jest również to, że mogą łatwo zmienić swoją lokalizację i trafić w dowolny punkt na mapie.

Kompaktowe życie

Mikrokawalerki, do 20 m powierzchni, są jednocześnie tanie i drogie. To tylko pozorny paradoks. Przeciętna cena metra kwadratowego mieszkania poszybowała niebotycznie w górę, a w związku z tym, kiedy jest bardzo wysoka to pomnożona przez jego małą powierzchnię daje stosunkowo niewielką sumę...