W Kubotach przez świat
Kubota, fot. mat. prasoweJest rok 1994. Na ekrany kin powraca Franz Maurer, a widzowie śledzą jego dalsze losy w filmie „Psy 2: Ostatnia krew”. Telewizja Polska emituje pierwszy odcinek Jednego z dziesięciu – teleturnieju, który regularnie będzie gromadził przed telewizorami miliony Polaków. Odbywa się drugi finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a Rząd RP składa formalny wniosek o przyjęcie Polski do Unii Europejskiej.
Jednak to ważny rok z jeszcze jednego względu, bo to właśnie w 1994 do naszego kraju trafiają pierwsze Kuboty. Wiesław Michalski wraz z żoną Dorotą – dzięki oszczędnościom zarobionym podczas wakacyjnej pracy – jadą na wycieczkę do Chin. W Azji znajdują fabrykę, która ma w ofercie lekkie, piankowe klapki zapinane na rzep. Zaciekawieni produktem, postanawiają ściągnąć go nad Wisłę, jeszcze nie wiedząc, że znaleźli klapkowego Złotego Graala. – Co sprawiło, że te klapki odniosły w latach 90. tak duży sukces? Myślę, że wielu socjologów i specjalistów od marketingu próbuje odpowiedzieć na to pytanie – uśmiecha się Alina Sztoch, obecna COO i CMO w Kubocie. I dodaje: - Przyczyn jest zapewne wiele, a jako najważniejsze wskazałabym: cenę, wygodę i wygląd, gdyż zapinanie na rzep było – jak na ówczesne czasy - dosyć innowacyjnym i ciekawym wizualnie rozwiązaniem.
Jednak gdy rynek zaczęła zalewać fala podobnych produktów, a Polacy spoglądali w kierunku zachodnich marek, Kubota zniknęła z rynku. Do czasu. Czy obecnie, kiedy wróciła moda na lata 90., piankowe klapki zapinane na rzep nadal są pożądanym produktem?
Dyskretne szuranie paluchem
Jest rok 2018. Czwórka młodych przedsiębiorców – Alina Sztoch, Joanna Kwiatkowska, Piotr Kwiatkowski oraz Wacław Mikłaszewski – marzy o stworzeniu dochodowego i satysfakcjonującego biznesu. Piotr ma pomysł na klapki z wymiennymi paskami, który ostatecznie ewoluuje w kierunku reaktywacji Kuboty. Cel jest jeden – oddać cesarzowi co cesarskie i przywrócić kultową markę lat 90. do łask. – Pamiętam, jak w pierwszej notce do mediów pisałam: „W nowym stylu, acz w tradycyjnej oprawie – paluchem szurając dyskretnie, wraca, by energią lat dziewięćdziesiątych dokonać klapkowej rewolucji” – wspomina Alina Sztoch. W pomysł wierzą także Wiesław i Dorota Michalscy, którzy zostają pierwszymi inwestorami reaktywowanej marki.
Zapewne ku zaskoczeniu wielu – wszak konkurencja na rynku jest gigantyczna – klapkowa rewolucja ponownie się dokonuje. W 2020 roku firma potraja przychody w stosunku do roku wcześniejszego, a w 2021 otwiera dwa punkty stacjonarne – w Warszawie oraz w Poznaniu. W pierwszym kwartale 2022 planuje natomiast debiut na NewConnect. – Kubota to już nie tylko klapki, bo w ofercie mamy również sandały, japonki, różne akcesoria, a także odzież inspirowaną czasami, kiedy najważniejszym miejscem spotkań był trzepak, a ukochanym napojem oranżada – dodają przedstawiciele firmy.
W klapkach za granicę
Rozwój e-Commerce’u – obserwowany zwłaszcza w ostatnich miesiącach – sprawił, że coraz więcej rodzimych firm myśli o ekspansji zagranicznej. Niektórym się udaje, jednak wiele z nich ponosi spektakularne porażki. Problemami są zwykle niedostateczny reaserch innych rynków, problemy logistyczne czy brak odpowiedniej promocji. Teraz z tymi wyzwaniami próbuje radzić sobie Kubota. – W Polsce jesteśmy rozpoznawalnym brandem, ale za granicą dopiero zaczynamy budować swoją pozycję od podstaw, co wiąże się z inaczej rozłożonymi akcentami w działaniach. Wiele pracy przed nami – mówi Joanna Kwiatkowska, CTO i Head of e-Commerce w Kubocie.
Ważnym elementem ekspansji zagranicznej Kuboty jest pojawienie się marki na Amazonie. Powód – jak tłumaczą przedstawiciele przedsiębiorstwa – jest oczywisty. – Tworzenie dodatkowej wersji językowej strony, tłumaczenia, dostosowanie opisów produktowych, a przede wszystkim marketing na zagranicznych rynkach wymaga w wielu przypadkach wyższych nakładów finansowych niż dostosowanie swojego katalogu produktowego w zakresie zdjęć i prostych tłumaczeń do wymogów technicznych Amazona – mówi Kwiatkowska.
Jako pierwszy zagraniczny cel wybrano Niemcy, głównie ze względu na bliskość geograficzną i dużą siłę nabywczą tamtego rynku – zresztą witryna amazon.de to najczęściej odwiedzany „sklep” u naszych zachodnich sąsiadów.
Jednak duży rynek oznacza również duże wyzwania związane chociażby z olbrzymią konkurencją. Amazon kładzie przy tym nacisk na wiarygodność partnerów, którym udostępnia swój serwis, więc sprzedawca musi zostać wcześniej pozytywnie zweryfikowany przez zespół giganta. To wiele technicznych, jak również prawnych zawiłości.
- Oprócz sprzedaży produktów z regularnej kolekcji na Amazon chcemy w perspektywie dwóch lat uruchomić w naszym sklepie internetowym usługę personalizacji klapków dla klientów indywidualnych, co jest najświeższym trendem na styku e-Commerce’u i mody. Natomiast z kwestii czysto technicznych, planujemy wprowadzić opcję FBA, czyli Fulfilment by Amazon. W ramach programu magazynowanie, kompletacja, pakowanie i wysyłka zamówień oraz obsługa zwrotów są realizowane przez zespół Amazona – zdradza Joanna Kwiatkowska.
Klapki w Kalifornii
Jest rok 2025. Palm Springs, lato. Pośród młodych ludzi przechadzających się po mieście i imprezujących na plaży można również dostrzec osoby w klapkach na rzep znad Wisły.
Czy taki scenariusz jest realny? Będzie to piekielnie trudne, ale w Kubotach wszystko jest możliwe. Natomiast każda marka, która chce iść śladami Kuboty, może znaleźć informacje dla partnerów sprzedaży Amazon na stronie sell.amazon.pl.