Stary dobry analogowy świat

Zostaw świat za sobą, fot. mat. prasowe
Zostaw świat za sobą, fot. mat. prasowe
Zmyślone liczby dają zmyślone pieniądze zapewniające zmyślony sukces – mówi Amanda (Julia Roberts), bohaterka filmu „Zostaw świat za sobą”. Jest on adaptacją popularnej powieści Rumaana Alama.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2024 (101)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

To thriller psychologiczny oraz filozoficzna przypowieść będąca przestrogą przed nową cyfrową rzeczywistością, która niesie ze sobą tyle samo wspaniałych możliwości co spustoszeń, a nawet śmiertelnych zagrożeń. Pokazany w filmie tajemniczy cyberatak prowadzi nie tylko do katastrof i totalnego chaosu, ale również do nostalgii za dawnym bardziej przyjaznym światem, w którym za kierownicą samochodu siedzi prawdziwy kierowca, a tanecznej muzyki słucha się z czarnego krążka płyty wirującej na patefonie.

Najbardziej zapada w pamięć widzów scena, w której bohaterowie zamierzają wydostać się z prowincji, ale autostrada, którą się poruszają, jest całkowicie zablokowana. Powstał bowiem karambol z setek autonomicznych, białych elektrycznych samochodów marki Tesla 3, które po kolei – pozbawione sygnału GPS - wpadają na siebie. Wówczas swoją wyższość pokazuje stary dobry benzynowy jeep, którym udaje się uciec z toru jazdy kolejnych aut ulegających autodestrukcji. Sekwencja bardzo zdenerwowała samego Elona Muska, który nazwał ją „nierealistyczną”. „Tesla nigdy nie ścigałaby ludzi. Nasze samochody są zaprogramowane, aby unikać ludzi, a nie ich ścigać” – napisał na należącej do niego platformie X. Auto ma duży zasięg - 513 km, maksymalną prędkość 201 km/godz. i przyspiesza do setki zaledwie w 6,1 sek. Kosztuje 205 990 zł i - jak zapewnia producent – ma „Pełną zdolność do samodzielnej jazdy”. Na razie za 39 tys. zł można dokupić „Wszystkie funkcje podstawowego autopilota i rozszerzonego autopilota”, ale w przyszłości będzie można uzbroić pojazd także w „Automatyczne kierowanie na ulicach miast”. Jednak tragiczne wypadki autonomicznych pojazdów zdarzają się coraz częściej. Zwłaszcza w Kalifornii, gdzie masowo już jeżdżą taksówki pozbawione kierowców. Po jednym z takich śmiertelnych wypadków spowodowanych przez takie właśnie auto należące do firmy Waymo (siostrzana spółka koncernu Google) jej slogan reklamowy nabrał ironicznego wydźwięku. A brzmi on: „Najbardziej doświadczony kierowca świata”. Tesle 3 nie są na razie produkowane w wielkiej europejskiej fabryce zbudowanej przez Muska (jest tam wytwarzany Model Y). To Gigafactory Berlin–Brandenburg. Przed halą, w której odbywały się niedawno targi pracy, stała jednak nowa Tesla 3. Prezentowany samochód miał być dowodem na otwartość firmy na pracowników ze społeczności LGBTQ+. Na jego froncie był napis „Giga Pride”, a na jego boku „Love Electrifies” (Miłość elektryzuje). Firma oferuje pracownikom – także z Polski – wielkie zarobki. Inżynier otrzymuje wynagrodzenie 28 tys. zł miesięcznie, programista – 25 tys., kierownik zespołu 23 tys., a zwyczajny pracownik na taśmie kwotę ok. 13 tys. zł. Polacy zatrudnieni bezpośrednio przez firmę Muska muszą jednak przeprowadzić się do Niemiec, choć fabryka jest położona zaledwie ok. 60 km od naszej granicy.

„Zostaw świat za sobą” alarmuje. Jesteśmy już całkowicie uwięzieni w totalnej cyfrowej wirtualnej rzeczywistości, która przejmuje kontrolę nad naszym losem! Powinniśmy zatem szukać jakiś zabezpieczeń przed całkowitym zniewoleniem i zagubieniem się w niej. Jednym z najprostszych sposobów jest zwyczajna czarna płyta winylowa, która stała się drogą psychologicznej ucieczki od tej obezwładniającej codzienności. To materialna autentyczność, która w erze streamingu jest czymś wyjątkowym. I proszę, to działa. W Wielkiej Brytanii sprzedaż płyt winylowych jest obecnie największa od 1990 r., w minionym roku jeszcze wzrosła o 15 proc. W Polsce ich popularność także bije rekordy. Podobnie jak schronów pojawiających się w przydomowych ogródkach. Ostatnio zresztą tak zmieniły się przepisy, że można je stawiać bez pozwolenia na budowę. To oczywista społeczna reakcja na zagrożenia, jakie niesie ze sobą wojna w Ukrainie, jak i strach przed cyberatakiem, podobnym do takiego jak pokazany w filmie. To właśnie jedynie w takim bunkrze można przetrwać, bo są tam nie tylko zapasy wody i jedzenia, ale także generatory prądu i filtry powietrza. W nim szukają także schronienia bohaterowie tej historii. Tym bardziej że można w podziemnej kryjówce obejrzeć stary dobry serial „Przyjaciele” („Friends” emitowany przez amerykańską stację NBC w latach 1994–2004), nie na kanale telewizyjnym lub w streamingu, który przestał działać, lecz z płyty DVD. To symboliczna końcowa scena, bo jedną z pierwszych ważnych kwestii, którą słyszymy jest zdanie: „Zajebiście nie lubię ludzi”.

Jednak przecież wszyscy tęsknimy za „przyjaciółmi”, choćby takimi jak w telewizyjnym serialu. Tym bardziej że swoją nieśmiertelność uzyskał w nim Matthew Perry odtwarzający rolę Chandlera Binga - pracownika firmy analizującej i przetwarzającej dane statystyczne dla międzynarodowych korporacji. Choć tak naprawdę – co było częstym tematem żartów – nie bardzo wiadomo czym się zajmuje. To trochę tak jak ludzie, którzy tworzą nam dookoła zwariowany cyfrowy świat.

My Company Polska wydanie 2/2024 (101)

Więcej możesz przeczytać w 2/2024 (101) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ