Słuchawki, w których już nie posłuchamy

Doppler Labs powstało w 2013 r., a swój pierwszy produkt, Acoustic Filter, wprowadziło na rynek rok później. Pomagał on chronić słuch podczas koncertów. Jego zaletą było to, że nie degradował przy tym zbytnio jakości dźwięku. Sukces Acoustic Filter plus udane finansowanie społecznościowe w serwisie Kickstarter umożliwiły firmie przystąpienie do realizacji kolejnego, bardziej skomplikowanego technologicznie projektu, też związanego z ochroną słuchu. Tym razem powstało bezprzewodowe urządzenie w formie dousznych wkładek, współpracujące z zainstalowaną w smartfonie aplikacją, które pozwalało nie tylko obniżyć natężenie dźwięku podczas koncertu, ale także ów dźwięk korygować i ograniczyć słyszane tło.

Potem był kolejny projekt Doppler Labs – słuchawki Here One. Jeszcze lepsze, bo, wykorzystując zainstalowane w nich mikrofony, miały eliminować wszelkie odgłosy otoczenia. Tak, by jadąc np. metrem, można było słuchać koncertu skrzypcowego D-dur op. 61 Ludwiga van Beethovena, napawając się, zupełnie jak w sali koncertowej, wszelkimi jego niuansami.

Słuchawki te miały też otworzyć przed firmą wielki świat. Ale trzeci projekt okazał się pechowy. Gdy w 2016 r. Doppler Labs zdobyło od funduszy venture capital i inwestorów indywidualnych 24 mln dol. na jego sfinansowanie, pojawiły się informacje o AirPods, bezprzewodowych słuchawkach Apple’a. Stało się jasne, że Here One zyska groźnego konkurenta, który na dodatek dysponuje dużo większym budżetem. Jakby tego było mało, firmy wyspecjalizowane...