Bez klimatyzatora źle, a z nim problem. Wypatrzone przez Świderka
fot. Michał Mutorz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2019 (49)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Kto wcześniej nie pomyślał o kupnie klimatyzatora czy wiatraka, miał kłopot z jego nabyciem. A jeśli kupił to okazywało się, że termin instalacji przez wykwalifikowaną firmę jest odległy. Także ci, którzy zwlekali z czyszczeniem klimatyzacji i obudzili się dopiero, gdy zrobiło się ciepło musieli poczekać na usługodawcę.
Bez względu na to, czy wierzymy, czy nie w wywołane wzrostem emisji gazów cieplarnianych zmiany klimatyczne i globalne ocieplenie, ostatnie kilka lat pokazują, że w lecie temperatury robią się nie do wytrzymania. Wybawieniem jest klimatyzacja. Doceniamy ją w miejscu pracy, sklepach, środkach komunikacji i w domach. Wysokie temperatury wpływają bowiem niekorzystnie na wydajność pracy, nasz sen, a także samopoczucie.
O ile w USA, Japonii czy Korei Południowej ok. 90 proc. gospodarstw domowych ma klimatyzację, to w Niemczech posiada ją jedynie 3 proc. domostw, a w Polsce ok. 1,5 proc.
Według szacunków Międzynarodowej Agencji Energii (MEA) w końcu 2018 r. na świecie zainstalowane było ok. 1,76 mld klimatyzatorów, o 0,5 mld więcej niż w 2010 r. W Europie ich liczba wzrosła w tym czasie o 17 mln do 105 mln. W Chinach, gdzie klimatyzację ma aktualnie ok. 60 proc. gospodarstw domowych, liczba klimatyzatorów zwiększyła się o 300 mln do 643 mln.
MEA w raporcie „The Future of Coolong” przewiduje, że boom na klimatyzatory jest jeszcze przed światem i Europą. Wyrysowana przez analityków krzywa liczby klimatyzatorów wchodzi właśnie w fazą szybkiego wzrostu. Agencja prognozuje, że w 2050 r. na świecie będzie działać blisko 5,4 mld takich urządzeń, z czego 275 mln w Europie.
Na popycie na klimatyzatory interes robią ich producenci, w tym takie chińskie firmy jak Gree Electric Appliances, Qingdao Haier i Midea Group. Zarabiają też importerzy i sprzedawcy, a także ci, którzy je instalują i konserwują. Za wszystko – plus za zużywany przez klimatyzatory prąd – zapłacą użytkownicy końcowi.
Klimatyzatory są sporymi konsumentami energii. MEA w tzw. bazowym scenariuszu szacuje, że do 2050 r. zużycie energii wykorzystywanej do chłodzenia pomieszczeń wzrośnie ponad 3-krotnie do 6,2 tys. TWh. A to oznacza, że klimatyzatory będą zużywały wówczas tyle prądu, ile łącznie jest dziś konsumowane w Chinach i Indiach. Bloomberg New Energy Finance szacuje, że wówczas klimatyzacja zużywać będzie niemal 13 proc. globalnej produkcji prądu. Dziś przypada na nią „tylko” 9 proc.
O ile nie chcemy doprowadzić do blackoutu, wygenerowany przez klimatyzatory popyt na prąd trzeba będzie zaspokoić. A to – przynajmniej na razie – wiąże się wprost ze zwiększoną emisja CO2.
Według dorocznego raportu „BP Statistical Review of World Energy”, w 2018 r. emisja CO2 wzrosła o 2 proc., najszybciej od siedmiu lat. A autorzy tego sporządzanego przez koncern paliwowy BP przeglądu sektora energetycznego twierdzą, że duży w tym udział miały ekstremalne zmiany pogodowe, które doprowadziły do większego zapotrzebowania na ogrzewanie i klimatyzację.
W przyszłości – być może – dodatkowy popyt generowany przez klimatyzatory zaspokajany będzie przez odnawialne źródła energii (OZE), takie jak wiatraki i elektrownie słoneczne, a także przez przechowujące nadmiar prądu wyprodukowanego przez OZE magazyny energii. Wtedy – tak jak już dziś jest w Niemczech, gdzie w czerwcu 2019 r. 36 proc. (w całym I półroczu – 34 proc.) wyprodukowanej energii pochodziło ze słońca i wiatru – nie będą się one przyczyniały do wzrostu emisji CO2. Na razie każdy nowy poprawiający komfort naszego życia klimatyzator zwiększa emisję gazów cieplarnianych.
Więcej możesz przeczytać w 10/2019 (49) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.