Prąd z kurzych ferm
fot. Michał Mutorz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2021 (64)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Fotowoltaika w Polsce jest na fali wznoszącej. Po skoku mocy zainstalowanej o niemal 200 proc. w 2019 r., w ub.r. moc zwiększyła się o ponad 160 proc. W tym roku dynamika będzie zapewne słabsza, ale boom będzie trwał.
Rok 2019 Polska zakończyła z ponad 1,5 GW łącznej mocy zainstalowanych paneli słonecznych. W ciągu kolejnych 12 miesięcy ta moc wzrosła – według prognoz branżowego serwisu Wysokienapiecie.pl – o ponad 160 proc. Za tym wzrostem stoją zarówno duże farmy słoneczne uruchamiane przez wyspecjalizowane spółki, jak i tysiące instalacji w domach prywatnych, których rozwojowi sprzyjały dotacje z rządowego programu „Mój prąd”.
Dysponujący 1 mld zł program ruszył w połowie 2019 r. Gospodarstwo domowe mogło z niego uzyskać do 5 tys. zł dotacji, która pokrywała ok. 20 proc. kosztów domowej mikroinstalacji OZE o mocy od 2 kW do 10 kW. Po uwzględnieniu zwrotu podatku PIT średniej mocy instalacja powinna zwrócić się w ciągu siedmiu lat.
Odzew na „Mój prąd” był nadspodziewanie duży i sprzyjał rozwojowi firm, które zajmują się sprzedażą i instalacją domowej fotowoltaiki. Są ich setki i ciągle powstają nowe. I nie ma co się temu dziwić. Powstał bowiem rynek sprzętu i usług wart 6 mld zł.
W tym roku raczej nie uda się utrzymać ubiegłorocznego tempa wzrostu. Wysokienapięcie.pl w najbardziej prawdopodobnym scenariuszu spodziewa się wzrostu do 6 GW. Choćby dlatego, że pieniądze z „Mój dom” już się wyczerpały, a zapowiadana kontynuacja programu ma zawierać modyfikacje skłaniające do jak największej konsumpcji wytwarzanej energii „w domu”.
By zainstalować panele o mocy 1 MW, potrzeba ok. 1,5 ha powierzchni. Stąd wiele instalacji – nie tylko domowych – powstaje na dachach. W warszawskiej centrali grupy PGNiG na dachu jednego z budynków jest instalacja o mocy zainstalowanej 50 kW, która ma pokryć większość zapotrzebowania jednego z biurowców firmy. Docelowo PGNiG chce na instalacje fotowoltaiczne przeznaczyć ponad 35 ha gruntów własnych oraz ponad 76 tys. mkw. powierzchni dachowej.
To pozwoli na budowę instalacji o łącznej mocy ok. 20 MW.
W Australii do budowy instalacji o mocy 1,4 MW wykorzystano dachy kurników na farmie drobiu Riverlands Free Range zlokalizowanej w stanie Australia Południowa. Uzupełnia ją zbudowany z produkowanych przez Teslę baterii litowo-jonowych magazyn energii o pojemności 2,28 MWh.
Jak szacuje firma inwestycyjna AAM, właściciel Riverlands Free Range, kombinacja fotowoltaiki z magazynem energii w 70 proc. ma zaspokoić potrzeby farmy na prąd i – co nie mniej ważne – zmniejszy emisję dwutlenku węgla o 970 t. Projekt kosztował ok. 5 mln dol. australijskich, z czego 1,3 mln dol. sfinansowano ze stanowego funduszu wspierającego efektywność energetyczną. W ostatecznym rozrachunku, po uwzględnieniu opłaty za energie elektryczną ponoszoną dotychczas przez farmę, projekt powinien się zwrócić w ciągu pięciu lat.
Bełchatowski Zakład Komunikacji Miejskiej w swych oczekiwaniach dotyczących zaspokajania potrzeb na prąd przez własne instalacje fotowoltaiczne idzie jeszcze dalej niż drobiarze ze słonecznej Australii. ZKM jest przekonany, że energia wytworzona przez panele o łącznej mocy zainstalowanej 90 kW (koszt inwestycji to ponad 400 tys. zł, z czego 316 tys. zł to dotacja Starostwa Powiatowego w Bełchatowie) wystarczy nie tylko na ładowanie wszystkich miejskich autobusów elektrycznych, ale pozwoli na energetyczną samowystarczalność całej spółki.
Jak to w przypadku każdego boomu bywa, niektórzy w ostatecznym rozliczeniu nie wyjdą na swoje. Na razie interes się dobrze kręci i nie szkodzi mu pandemia COVID-19.
Więcej możesz przeczytać w 1/2021 (64) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.